__73 *
cztery lata - nie doczekaliśmy się analizy znaczenia chrześcijaństwa jako duchowej i jednocześnie bardzo realnej siły społecznej, ^araseo do dziś .tle nastąpiło przezwyciężenie historycznych urazów i reoentyoentów między katolikami i ewangelikami w duchu naprawdę ekumenicznego zbliżenia, gdy tymczasem tu i ówdzie dochodziło do niewyobrażalnego dawniej renesansu aktywnego chrześcijaństwa. Nie doceniono wszak, o ile więcej znaczy dla większości o-bywateli demokracja niż nowy socjalizm, eurokoamnizm czy inaczej zreformowany reżym, a w szczególności - Jak odzwierciedlało się znaczenie państwowości czechosłowackiej w rozumieniu i postawach obywateli. Zaraz po okupacji sowieckiej maszyniści zrzucali ze swych lokomotyw czerwone gwiazdy; dopiero w czasie postępującej normalizacji musieli zdemontować czechosłowackie godło państwowe. Myślałem o nim często oglądając telewizyjne ujęcia brandy stoczni im. Lenina w Gdańsku, gdzie podczas strajku wisiał - ku przerażeniu zachodniej lewicy - portret Jana Pawła II, a obok niego godło państwowe w trrdycyjnyo kształcie 1 z królewską koroną. Daleki jestem od przeceniania tak zwanego prostego człowieka, do aktualnych form romantyzmu społecznego Jeszcze powrócę, niemniej jednak są to wartości na pewno godne uwagi.
Nie doczekaliśmy się otwartej dyskusji na temat socjalizmu, chociaż powodów i podniet było dośó. Tym bardziej kwitła hagiografia i tworzenie mitów. Może nie jest to bardzo smutne, ale dopiero kanadyjski historyk* skonstatował, jak mało polityków z tzw. dubczekowskiego kierownictwa KPCz zdecydowało się podpisać Kartę 77. Czyż nie czekamy na Godota?
Niestety coraz częściej czeka się na jakiś eoaeback. Chociażby na podpis DubĆeka. Buduje się szklane góry. Czytamy na przykład, te wszystko Jedno "kto był komunistą, a kto Sokołem", Jeżeli dziś... itd. Niestety nie było wszystko Jedno,' zwłaszcza nie z punktu widzenia Czechosłowacji, tam bowiem doskonale wiadomo, że w łagrach Jachymoya Sokoli stanowili wprawdzie tylko część więźniów, lecz za to klawiszami, śledczymi, prokuratorami i sędziami byli bez wyjątku komuniści.
Temat osobistej utraty złudzeń zy3liSki dużą frekwencję w literaturze i filmie. Bynajmniej nie stało się tak z tematem osobistej odpowiedzialności, chociaż logiczne było pytanie o konkretną odpowiedzialność za stan społeczeństwa, za poziom moralności 8P9-łecznej, upadek kulturalny 1 zaczynające się zacofanie gospodarcze, za zanikanie podstawowych zasad prawa i demokracji. Mało kto starał się poruszyć ten temat, bo i tak musiał zamilknąć. Komunistyczni intelektualiści sprowadzili go do publicystyki i do niewątpliwie interesującego pod wzglądem literackim /mniej pod wzglę. dem ludzkim i obywatelskim/ priYatissimum: Jak bardzo nas okłamywali! Jak byliśmy naiwni! V jaki sposób szczere umysły doprowadziły nas do nie chcianych skutków! "
Cytowałem z niewątpliwie najbardziej godnej uwagi książki o roku 1968, tym ważniejszej, że została napisana w Pradze, a autorem Jej Jest były członek partii. Nit posuwano sie tak daleko na czeskiej emigracji. Emigracja straciła w minionym dziesięcioleciu dużo czasu, energii a i wiarygodności w ojczyźnie dzięki dosyć naiwnemu założeniu, że tzw. reformatorscy komuniści są u siebie znaczącą siłą polityczną. Tu 1 tam spekulowano, kto z kim i przy
H.G. Skilling, Charter 77 and Hunon Rląhte i Czechoolo* la, London 1982,G. Allen.