skanuj0001

skanuj0001



4 Imperium retoryki

należące do tej samej kategorii istotnej powinny być traktowane jednakowo”1. Jak jednak odróżnić to co istotne, od tego co istotne nie jest, to co ważne, od tego co jest bez znaczenia? Zdawałem sobie dobrze sprawę, że podobne rozróżnienie nie może być przeprowadzone bez odwołania się do jakichś sądów wartościujących. Te wszakże wydawały mi się w tamtym okresie całkowicie arbitralne i logicznie nieokreślone2.

Jak można rozumować o wartościach? Czy istnieją racjonalnie uzasadnione metody powalające przedkładać dobro nad zło, sprawiedliwość nad niesprawiedliwość, demokrację nad dyktaturę? Ponieważ sceptyczna odpowiedź pozytywistów nie zadowalała mnie, zacząłem poszukiwać jakiejś logiki sądów wartościujących. Rozprawa Edmonda Goblot, która ukazała się w 1927 roku pt. Logika sądów wartościujących zdawała się omawiać w stopniu dostatecznym tylko sądy wartościujące pochodne, czyli takie, które oceniają środki lub przeszkody przez odniesienie ich do pewnego celu, tzn. sądy technologiczne*. Rozprawa ta nie przedstawiała jednak żadnego argumentu uzasadniającego skłonność do wyboru takiego raczej, a nie innego celu. Otóż wobec braku zadowalających, a dotyczących celów, technik rozumowania, filozofia praktyczna musiałaby zrezygnować ze swojego tradycyjnego przedmiotu, a mianowicie z poszukiwania mądrości, która zakłada przecież posługiwanie się w działaniu rozumem. Filozofia moralna, filozofa polityczna i filozofia prawa nie mogłyby rozwijać się jako poważne dyscypliny. Do takiego właśnie wniosku doszli pozytywiści, wedle których sądy wartościujące nie mają żadnej wartości poznawczej, żadnego sprawdzalnego sensu. W takim razie jednak, albo ich własne rozumowania prowadzące do

potępiania filozofii praktycznej były również bez wartości, albo -założywszy, że takie rozumowanie uznaje się - świadczyłyby one

0    możliwości filozoficznego uzasadniania wniosków mających wartość praktyczną. Nie mogłem się pogodzić z tym paradoksalnym, a zarazem rozpaczliwym dla filozofa, wnioskiem pozytywistów. Tym bardziej, że wydawało się faktem powszechnie akceptowanym, iż nie można budować sądu wartościującego wyłącznie w oparciu o sądy ! faktyczne. Czyżby podstawowe sądy wartościujące, zasady morał- j ności i wszelkiego zachowania były czysto irracjonalne? Czyżby stanowiły one wyraz naszych tradycji, naszych przesądów i namiętności? Czy w przypadku braku porozumienia, jedynie przemocbyłaby w stanie rozstrzygać konflikty, a racja silniejszego byłaby* górą? A może istnieje mimo wszystko jakaś logika sądów wartościujących? Jeżeli tak, to jak ją ukonstytuować?

Temu właśnie zadaniu postanowiłem się poświęcić. Chcąc zrealizować je z powodzeniem, spróbowałem pójść w ślady Gottloba Frege, niemieckiego logika, którego prace wcześniej przestudiowałem, a który przed niemal stu laty postawił sobie analogiczne pytanie odnośnie logiki stosowanej przez matematyków. Aby wyodrębnić tę logikę, poddał on szczegółowej analizie wszystkie działania pozwalające matematykom na dowodzenie ich teorematów. Rezultatem tych analiz była odnowa logiki formalnej, pomyślanej nie jako logika klasyfikacyjna - jak logika klasyczna Arystotelesa - lecz jako logika operacyjna, która umożliwia rachunki. Czy nie byłoby możliwe podjęcie tych samych metod

1    zastosowanie ich tym razem do tekstów, które mają na celu

wykazanie wyższości pewnej wartości, pewnej reguły? Tekstów pokazujących, iż powinno się podjąć takie a nie inne działanie, dokonać takiego a nie innego wyboru? Czy drogą analizy pism moralistów i polityków, mówców zalecających określoną linię postępowania, artykułów redakcyjnych, uzasadnień wszelkiego rodzaju, byłoby możliwe wydobycie właśnie logiki sądów wartościujących, której brak dawał się tak dotkliwie odczuć?    I

Taka długofalowa praca, podjęta wespół z panią Lucie Olbrechts-Tyteca, doprowadziła nas do zupełnie nieoczekiwanych wniosków, które stały się dla nas swego rodzaju objawieniem.

1

   Por. Cli. Perelman, 0 sprawiedliwości, przel. W. Bieńkowska, Warszawa 1959,

s. 37.

2

   Ibid., s. 101.

* W literaturze polskiej wtedy, gdy mówi się o doborze odpowiednich środków do osiągnięcia założonego celu używa się zwykle takich terminów jak: „oceny celowościowe”, „oceny instrumentalne", „oceny utylitarne”. Zob. na ten temat: Z. Tobor, Charakterystyka ocen instrumentalnych i instrumentalne oceny przepisów prawnych, Katowice 1986, rozdz. I-V.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Połącz w pary produkty należące do tej samej kategorii. 41
1. Finanse publiczne a sektor publiczny Sektor publiczny, jak i finanse publiczne należą do tej same
img088 (16) Do tej samej kategorii należały przesiedlenia i mniej lub bardziej wymuszone migracje. D
img088 (16) Do tej samej kategorii należały przesiedlenia i mniej lub bardziej wymuszone migracje. D
img088 (16) Do tej samej kategorii należały przesiedlenia i mniej lub bardziej wymuszone migracje. D
IMG83 *Vł Do tej samej kategorii majątkowej należeli wioślarze. Tb oni • dząc na ławkach wioślarski
IMG83 *Vł Do tej samej kategorii majątkowej należeli wioślarze. Tb oni • dząc na ławkach wioślarski
obraz8 stwem nieba zaliczyć można do tej samej kategorii zjawisk co* dwojakość i niejasność seksual
TEST 4 1 bmp TEST 4 Na rozwiązanie tego testu masz 6 minut. INSTRUKCJA: Znajdź obiekt należący do te
CCF20091001048 tif w pokrewnych wyrazach należących do tej samej rodziny językowej, budowa słowotwó
Obraz7 dyftongi (dwugłoski, tj. należące do tej samej sylaby czyli tautosylabiczne połączenia monof
emitowane w seriach, w znacznych ilościach, i że każdy papier wartościowy należący do tej samej seri
9 Opracowała: Joanna Kisielińska KOLEKCJA Kolekcja - grupa obiektów należących do tej samej
PA050097 Zmiany wspólne* Charakteryzuję osoby należące do tej samej grupy■ Podobne sytuacje • określ
PA050097 Zmiany wspólne* Charakteryzuję osoby należące do tej samej grupy■ Podobne sytuacje • określ

więcej podobnych podstron