kies komplikacje, to w „cudowny sposób” same znikną albo i« li konsekwencje będzie ponosił ktoś inny - „czego Jaś się nie im uczy, tego Jan nie będzie umiał...”. Tak wychowany młody czło wiek stosunkowo łatwo sięga po narkotyki, a potem oczekuje, /• ktoś lub coś go „wyleczy”, i jest wręcz oburzony, że nie mtr I „proszków” na jego chorobę i że proponuje mu się „jakieś spo< I tkania z terapeutą”.
Warto też zwrócić uwagę na to, że oczekiwania i wymagania rodziców wobec dziecka powinny być adekwatne do jego możli wości i zainteresowań. Nie każdy - choćby chciał - zostanie wirtuozem, uzdolnionym sportowcem czy geniuszem matematycznym i nie zawsze wymarzona przez rodziców przyszłość dla | dziecka jest wymarzoną przyszłością samego dziecka. Bywają ■ wręcz skrajności, kiedy rodzice wymuszają na dorastającym lub dorosłym dziecku podjęcie wymarzonych przez siebie studiów. Znam lekarza, który został nim pod presją rodziców (chciał studiować na politechnice) i nie był wcale dobrym lekarzem, a po kilku latach po prostu odszedł z zawodu.
Nie dokonujmy wyborów za dziecko, starajmy się ważne decyzje podejmować z udziałem dziecka, z szacunkiem dla jego oczekiwań. Być może rzeczywiście wiemy lepiej, ale przedyskutujmy to wspólnie.
Bywa, że rodzice, chcąc zmobilizować dziecko do lepszych wyników, sądzą, że najlepiej „zagrać na ambicji”. Uważają, że powinno ono wzorować się na najlepszych. Zaczynają porównywać i dawać przykłady.
Dzięki takim „motywacjom” kształtuje się w dziecku zaniżony, nieadekwatny obraz samego siebie. Rodzice wykazują mu, że w każdej dziedzinie jest ktoś lepszy. Wynajdują wśród kolegów, w sposób wybiórczy, tych, którzy mają lepsze osiągnięcia od ich własnego dziecka. Kasia jest lepsza z matematyki, Krysia ładniej śpiewa, Marek szybciej biega, Krzysio ładniej rysuje itd. Nieważne, że w innych dziedzinach, poza wymienionymi, żadne z tych dzieci nie jest lepsze od własnego, ale samo dziecko tego nie widzi, nikt mu na to nie zwróci uwagi. W rezultacie dziecko uważa, że do niczego się nie nadaje i że we wszystkim jest gorsze od innych - droga do narkotyków gotowa.
Innym czynnikiem, na który warto zwrócić uwagę, jest zachowanie równowagi między krytyką a pochwałami. Zasłużona pochwała, nawet za najdrobniejszą rzecz, stanowi nagrodę - działa
ą* (|/ircko dużo skuteczniej niż krytyka, a także daje mu poczuta wartości i adekwatnej pewności siebie. Krytyka zaś to kara, d/i poczucie wstydu i winy, wywołuje lęk przed następną po-tlłdiii.) karą. Nie należy jej unikać, ale trudno uznać za rozsądne pulkreślanie tylko tego, co w naszej opinii dziecko robi źle, h inc/auważanie tego, co robi dobrze.
Każdy z nas popełnia błędy. Rodzice ani od siebie, ani od dzie-i tur mogą wymagać, by byli idealni. W chwili zaś, gdy staną przed problemem narkomanii, zaczynają szukać wyjaśnień tv •,wiecie zewnętrznym, w dziecku, w swoim postępowaniu. Wraz lodzącym się wtedy poczuciem winy i związaną z nim gotowo-•'.i i<| do naprawienia nawet iluzorycznego błędu wobec dziecka pojawia się współuzależnienie. To, czym jest współuzależnienie i piką funkcję spełnia w procesie uzależnienia i leczenia, wyja-Miimy, gdy będziemy omawiać rolę rodziny w procesie terapii.
Reasumując, bądźmy w rodzinie razem, a nie obok siebie, spędzajmy wspólnie wolny czas, rozmawiajmy ze sobą w sposób otwarty, nie bójmy się trudnych rozmów. Niech dzieci od rodziców dowiadują się o seksie, narkotykach, alkoholu, sektach itp. Jeżeli mało o tym wiemy, wskażmy dziecku lektury czy miejsca, gdzie może znaleźć odpowiedź na gnębiące je pytania.
Rozmawiajmy o uczuciach i emocjach, okazujmy je. Udowadniajmy sobie nawzajem w rodzinie, że kochamy się niezależnie od tego, czy spełniamy wzajemne swoje oczekiwania, że nie kochamy się „za coś”, ale „pomimo czegoś”.
Podejmując ważne decyzje dotyczące rodziny, podejmujmy je wspólnie. Niech każdy członek rodziny ma poczucie, że jest w niej ważny, że ma swoje miejsce. Respektujmy wzajemnie swoje prawa, pamiętajmy o obowiązkach.
Bądźmy też otwarci na informacje z zewnątrz - być może dzięki nim zdołamy szybciej pomóc naszemu dziecku w kłopotach.
Warto także pamiętać, że „rodzina niepełna” czy „rodzina rozbita” nie daje, wbrew pozorom i ogólnie przyjętemu mniemaniu, mniejszego poczucia bezpieczeństwa i nie stwarza większego zagrożenia patologiami niż rodzina pełna. Wszak wzorce rodzinne to nie tylko rodzice będący razem (których konflikt małżeński jest często bardziej zaburzający niż rodziców mieszkających osobno), ale także cały system wielopokoleniowych norm i wartości oraz umiejętność przekazania przez rodziców i dziadków tego systemu.
37