Tekst 1 a
Ballady i romanse (1822) są materiałem literackim szczególnie wdzięcznym do śledzenia przemian w charakterze uniwersaliów Mickiewiczowskiego świata idei. Odsłaniają bowiem romantycznie pojętą równowagę między rzeczywistością regionalną, detalami krajobrazu rodzimej okolicy a raz po raz ujawniającą się metafizyczną perspektywą bytu człowieka i natury.
Bo oto ten niewielki tomik, składający się z utworów o nierównej wartości, czasami bardzo pięknych - jak Lilie, lub miernych - jak Rybka i znaczących nie tylko dla Mickiewicza, lecz dla całej polskiej literatury - jak Romantyczność, w zakresie pewnej postawy okazuje się jednolity. Można by ją określić jako dążenie do tworzenia świata romantycznego, obejmującego całość bytu, jego sferę ziemską i matafizyczną, człowieka i naturę. Jest to więc świat wszechstronnie uniwersalny także w tym sensie, że gospodaruje w nim nie tylko człowiek, bowiem autonomiczną rolę uzyskała natura i właśnie jej siły, obok działań ludzi i biegu historii, ujawniają się w dziejach świata widzialnego, odsłaniają zarazem jakąś inną, ukrytą i tajemniczą jego istotę. Wolno nawet powiedzieć, że w śwśecie ballad Mickiewicza najbardziej aktywna, działająca i fascynująca jest właśnie natura. (...)
Ballady bezustannie dostarczają dowodu, że egzystencja ludzi przecina się z życiem natury, że dosłownie co krok spod nogi wyrasta groźna tajemnica. Zerwiesz kwiat - naruszyłeś jakieś tabu, pójdziesz nad jezioro - tam młodzieniec cierpi wieczystą karę, zobaczysz kamień, a w niego okazuje się wpisana zemsta natury. Szczelnie, dokoła i nieustannie świat natury otacza człowieka i ingeruje w jego życie. A wrszakże nie jest on człowiekowi posłuszny, ani - w końcu - poznawalny. Bo właściwie nie bardzo wiadomo, jakie są kodeksy natury i jakie prawa, którymi się rządzi to niezależne od człowieka królestwo Raczej wiadomo, jakie nie s% Na pewno bowiem nie dają się ogarnąć rozumem i podporządkować doświadczeniom zmysłów. Toteż narrator w balladach często jest zmuszony do wydawania okrzyków zdumienia bądź składa deklaracje prawdomówności skierowane do ludzi wychowanych w systemie zracjonalizowanym, a zatem nieskorych do uwierzenia w' odsłaniane właśnie tajemnice natury. (...)
Zatem natura to sfera tajemnicy i byt autonomiczny, ale także sfera grozy. Grozy nie w oświeconym sensie, zmierzającym do racjonalnego wyjaśnienia źródeł lęku: groźne jest to, co niezrozumiałe. Raczej grozy powodowanej demonizmem sił natury. (...)
Człowiek więc podlega działaniu sił, których nie zna, racji ich nie pojmuje, a doświadcza skutków'. (...)
Być może ukryta dusza natury ujawniająca się przez dziwa, cuda i znaki kary strzeże jakichś elementarnych praw moralnych świata ziemskiego?
Alina Witkowska, Mickiewicz słowo i czyn, Warszawa 1975, s. 24 -26