42
na swój okręt, a następnie do Francyi; zabiera moje listy i depesze, robię parę zdjęć fotograficznych z Baft-sunda, ślicznego statku, i po zamianie zwykłych sygnałów pożegnalnych Virgo rusza w dalszą drogę ku północy.
Morze jest wolne, płyniemy całą silą pary.
Niedziela, źl-go. — Około 2-ej rano, przybywamy nawprost wysp Norskóarna, miejsca przeznaczonego na budowę szopy, środkowego punktu naszych działań. Rano robimy wycieczkę łódką naokoło wyspy, w celu wyszukania odpowiedniego miejsca dla statku, którego wyładowanie będzie bardzo trudnem z powodu braku przystani i tych wszystkich przyrządów, znajdujących się w portach. Nasze mapy tych okolic są bardzo niedokładne. Andree rozpatruje się po wybrzeżu. Myśliwi ubili z łódek dziesięć zimorodków (ptaki z rodziny wróbłowatych, o ładnem upierzeniu).
Zrzekamy się rozłożenia tu obozu i po południu dojeżdżamy do wyspy Amsterdam, o 12 kilometrów na południo-zachodzic. Niebo czyste, powietrze świeże i ostre.
Poniedziałek rano. — Robimy nową wycieczkę, a Andree wybiera ostatecznie dolinkę Dansk-Gatt na stale miejsce pobytu.
Naokoło jesteśmy osłonięci wysokiemi górami, tylko od północy mamy widok na pełne morze.
Domek drewniany, zbudowany niegdyś przez Anglika Pike’a, będzie naszem schronieniem, zostawimy tu również zbywającą nam żywność. Ten gościnny domek posiada już pewne zapasy węgla i innych użytecznych dla nas przedmiotów.
Grunt pokryty odłamami skał i śniegiem, prawie do kolan.
Wtorek, 23 czerwca.— O 6-ej rano zaczęto wyładowywanie statku; wszystkie szalupy są na morzu. Tir (jo nie może się zbliżyć więcej nad 150 metrów do brzegu. Przewiezienie balonu i przyrządów gazowych przedstawia dużo trudności i zabierze pewnie wiele drogocennego czasu. Termometr 2° powyżej zera. Barometr' 760 milimetrów. Powietrze świeże, wiatr południowo-zachodni. Niebo pochmurne, wypo-gadza się chwilami. Słońce gorące; morze spokojne. Szalupa parowa czynna. Yacht Pike’a przybył 16-go b. m. celem odwiedzenia domku.
Ten mały budynek, cały drewniany, jak zwykle domy norwegskie, jest dość wygodny. Składa się z sali jadalnej, sypialni i kuchni. We wszystkich są piece, a nasi majtkowie napalili w nich, aby osuszyć ściany. Zamki źle się zamykają, a drzwi podpiera się kawałkiem lodu. Strych dobry dla gołębi, które tam umieszczamy. Wprawdzie będzie im "mniej dobrze, niż w gołębniku, ale zawsze będą miały dość przyzwoite schronienie. Gołębie te są zabrane z Ham-merfestu. Wypuściliśmy już parę na morze, lecz nie wiemy jeszcze, czy wróciły do Norwegii.
Wtorek, 2d czerwca. — Wyładowanie statku postępuje szybko. Miejsce pod szopę już gotowe i cieśle zabierają się do dzieła.
Szopa, przeznaczona na pomieszczenie balonu, zasługuje na szczególną wzmiakę. Obmyślona bardzo dowcipnie, była wykonaną w Gothenburgu, gdzie przed rozebraniem do transportu oglądali ją mieszkańcy miasta.