ptaka. Gość zdecydował się na strzał. Głuszec ciężko chory, mozolnie lotami pracując, zapadł na dość daleki dystans w zwarty zagaj w pobliżu brzózki, wystającej ponad zagajem. Tymczasem zmrok nastał zupełny. Nieszczęśliwy łowiec, wróciwszy smutny i z wyrzutami sumienia przedkłada przyjacielowi rzecz całą. Nazajutrz ledwie świt wybiera się w towarzystwie leśniczego do fatalnego zagaju. Opisawszy dokładnie kierunek, w którym widział głuszca zapadającego, rozpoczyna z towarzyszem poszukiwania. Po kilkuset krokach znajdują nieco piór z sukni głuszca. Nadzieja rośnie. Piór przybywa w miarę dalszego szukania coraz więcej; na jednem miejscu leży cały ich pęk, a obok łeb ptaka. Znalazł się inny amator, któremu nie o trofeum chodziło, lecz o pieczeń — lis.
Nauka stąd taka, że pominąwszy może nadzwyczaj pomyślne warunki, lepiej odłożyć strzał do toku porannego.
Więcej aniżeli w innych rodzajach łowów, powodzenie w polowaniu na tokującego głuszca zależy od szczęścia! Kto sądzi, że potrzeba tylko wybrać się na igrzysko1), aby zasadzonego głuszca odstrzelić, zbyt łatwo sobie sprawę przedstawia. Mnóstwo nieprzewidzianych przypadków i przykrych niespodzianek — do najpospolitszych należy czujność kur, przynajmniej w czasie głównego toku — może w ostatnim momencie popsuć i wniwecz obrócić pomyślność wyprawy.
Zważywszy, jaką rzadkością u nas jest głuszec, stwierdzić należy, że tylko wybrańcy losu doznają tej rozkoszy, by w miesiącu, kiedy przyroda cała budzi się do nowego życia, podążyć wieczorem na podsłuchy, o świcie zaś na toki królewskiego ptaka. Życzę tej rozkoszy wszystkim prawidłowym łowcom z całej duszy! I każdy, co miał szczęście słuchać z bijącem sercem tajemniczej pieśni trubadura puszczy w mroku jodeł i świerków, wśród brzasku czarownego poranka wiosennego, i dobrym strzałem zdobyć wspaniałe trofeum, przyzna, że toki głuszca — to korona łowiectwa.
Mali rycerze.
Przed nami, jak okiem sięgnąć, rozległe łąki, podzielone prostemi . rzędami krzaków wierzby koszykarskiej, stanowiących granice poszczególnych parcel. Tu i owdzie ciągną się szerokie i dość głębokie rowy, którenąi woda z łąk i pól przyległych odpływa. Nad brzegami tych rowów grobelki z bujną roślinnością, strojne w pojedyńcze rozłożyste wierzby i ciemne olchy, krasę swą podziwiające w toni wód,
') miejsce toku.