168
się można do świadectwa wszystkich dotąd żyjących uczniów jego, iż jako nauczyciel, łączył w sobie wszystko, cokolwiek największą korzyść uczniom zapewnić, miłość sztuki w nich wzbudzić i przywiązaniem dla mistrza swego przejąć ich może. Oni mogą wyznać, czy Brodowski używał kiedy owych podstępnych sposobów popisywania się przed publicznością, pracami uczniów, w których ręka mistrza więcej od nich samych wykonała? czyli przejęty podłą zawiścią pospolitych sztukmistrzów, przytłumia! kiedy okazujący się wyższy talent w uczniu, z obawy ażeby kiedyś mistrza nie przeszedł? czy pochlebiał któremukolwiek, lub niewczesną pochwałą starał się dla jakichbądź widoków wmawiać w niego zdolność, której nie posiadał? czy odmawiał kiedy szczerej rady i pomocy temu, kto jej od niego żądał? Zasługi w nauczycielskim zawodzie położone, zjednały mu wzgłędy zwierzchniej uniwersyteckiej władzy, która mu przyznała w r. 1824 stopień stałego, a w r. 1829 najwyższy stopień radnego professora uniwersytetu. Towarzystwo królewskie przyjaciół nauk, powołało go na członka swojego; a wszyscy zwolennicy sztuk pięknych w Warszawie przebywający, szanowali w nim tego pierwszego mistrza, pod którego sąd, własne swoje prace oddawali, którego rady względem nich zasięgali, i na którego otwartem i światłem zdaniu, wszyscy przestawali. Nie raz widzieć można było w malarni Brodowskiego ukształconych artystów obok niego pracujących, lub z ufnością zasięgających jego zdania w podjętej pracy; a sposób myślenia i postępowania jego były tak szlachetne, i tak dalekie od wszelkiej zazdrości, iż nie tylko\e w żadnym ze współczesnych artystów nie miał zawistnego przeciwnika, ale że wszyscy szacunkiem i zamiłowaniem dla niego byli przejęci. To rzadkie w stosunkach artystowskich zjawienie, świadczyło o piękności duszy Brodowskiego: współzawodnicy, uznając wyższość jego talentu , nigdy okiem zawiści na dzieła jego nie poglą-dali, bo nie obrażał nikogo zarozumiałością lub lekceważeniem, bo celował skromnością , która wielkim zdolnościom zawsze towarzyszy, i zdawał się na to tylko być biegłym w swojój sztuce, aby innym rad i nauk udzielał. Póki żyt i pracował, nie miał przeciwnika, ani tern bardziej nieprzyjaciela między współzawodnikami; a gdy znikł z pomiędzy żyjących, nie było współczesnego artysty^, któryby w nim przyjaciela nie stracił, nie było ucznia, któryby łzami wdzięczności i najszczerszego żalu, grobu jego nie zrosił. Prawdziwi znawcy i sprawiedliwa potomność, oddadzą cześć należytą znakomitym zaletom Antoniego Brodowskiego, jako artysty i nauczyciela; lecz sami tylko przyjaciele jego, z którymi przeżył zbyt krótkie chwile, licznemi dolegliwościami przeplatanego życia,cenić mogli należycie piękne przymioty umysłu i serca, któremi się odznaczał. Oni tylko wiedzieli, że to był człowiek równie skromny jak oświecony; że z biegłością w naukach i kunsztach łączył polor i towarzyskie ukształcenie; że umiał pełnić swoje obowiązki jako człowiek i obywatel, ale nie umiał pochlebiać, płaszczyć się, ani czynić podłych zabiegów, aby względy i łaskę uzyskać; i że był w całem znaczeniu tego wyrazu, uczciwym człowiekiem!
Długie i dotkliwe cierpienia które zwolna i stopniowo siły jego wątliły, sprowadziły go do grobu, w nocy d. 31 marca 1832 r., w 48m roku życia. Przeciwieństwa jakich w młodszym wieku doznawał, słabość zdrowia, potrzeba pracowania na utrzymanie licznej familii, która nie pozwalała obierać za przedmiot pracy to, coby chwałę artysty wznosić mogło; małe nakoniec zachęcenie jakiego sztuki piękne w kraju naszym zawsze doznawały; wszystko to połączone razem,