204
cach uczuł potrzebę spoczynku. Przez całą noc mało jednak spał. Rozważał całą rozmowę swoją z Gilbertem. Na samą jednak myśl, żeby Filip miał być najpodlejszym potworem i najnędzniejszym zbrodniarzem, oburzał się. Jest to uczciwa, szczera i prosta natura mówił do siebie. Powoli przestał myśleć o tern a na pamięć przyszła mu Genowefa. Marzył o niśj słodko i z tam marzeniem na ustach i w sercu skleiły mu się powieki i Raul po raz pierwszy po długim więzieniu zasnął spokojnie i swobodnie.
Już dniało a Raul jeszcze spał i w końcu musiał go doktór Gilbert przebudzić.
— Wstawaj mój młody przyjacielu, ubieraj się prędko i przychodź do mnie do gabinetu. Raul w pół godziny był już gotowy i poszedł do Gilberta.
— Czy dobrze spałeś, mój panie?
— O tyle, o ile mi doznane wzruszenia na to pozwoliły.
Po spożyciu śniadania zajechał powóz. Oboje wsiedli do niego i kazali się zawieść do naibliźszój stacyi kolejowej. W krótce przybyli do Paryża, gdzie na rozłączenie doktór Gilbert, udzieliwszy Raulowi jeszcze kilka ojcowskich rad i przestróg, pożegnał go.
Raul spieszył się teraz, aby jak najprędzój zobaczyć się z swoją Genowefą. Pilno mu było bardzo. Będąc przekonany, że zastauie ją u pań de Brónnes, czuł dobrze, że prawdopodobnie mmój jak chłodno przyjętym zostanie, jeżeli w ogóle go przyjmą po tem wszystkiem, co zaszło. Ale dla kilku słiiw, które będzie mógł z swoją ukochaną zamienić Genowefą, dla jednego spojrzenia jój poozciwych," szczerych i słodkich oczu byłby i w przepaść skoczył.
Dla tego nie pytając o nic, pospiesznie dążył na u-licę Saint Dominiąue. Powoli namyślił się jednako-* woź inaczój.
— Jest teraz jeszcze rychła godzina ranna. Nie wypada tych pań tak rychło odwiedzać.
Zamiast więc do nich, podążył wyszukać sobie mieszkanie, które też udało mu się wynająć w krótkim czasie. Następnie, uznawszy porę za stosowną, podążył na spotkanie się z Genowefą.
Serce mu gwałtownie bić zaczęło, gdy się zaczął zbliżać’ do pałacu. Ledwie nogi nie wypowiedziały mu posłuszeństwa, gdy stanął na progu pałacu. Zadzwonił. Odźwierny otworzył mu drzwi pałacu.
— Czy pani margrabina jest w domu?
— Zdaje mi się, poczem dał znać służącemu, że zbliża się syn znanej przyjaciółki margrabiny.
Służący, który go znał, wyszedł na jego spotkanie.
Raul powtórzył zapytanie i otrzymał odpowiedź:
— Pani margrabina z córką znajdują się w salonie.
— Oznajmij mnie, proszę.
Służący oznajmił.
— Pan wicehrabia de Challins.
Na odgłos tego nazwiska obie kobiety w pierwszej chwili z zadziwienia oniemiały. Trwało to chwilę, zanim przyszły do siebie.
Raul ukłonił się, rzucając okiem w około pokoju, szukając wzrokiem Genowefy i rzekł z uśmiechem, cokolwiek przymuszonym,
— Pojmuję zdziwienie pań, zapytujecie się, jak mógł nagle zostać wypuszczonym na wolność człowiek, podejrzany o tak okrepne morderstwo.