252
panu, że tej zbrodni nie popełnił biedny wicehrabia pan Raul de Challins, to musiał dokonać ktoś inny. Pan wicehrabia i woźaica Saturnin tak byli znużeni podróżą, że spali już przy koiacyi, gdzieby im się było chciało trumny zamieniać! Musieli to być inni złoczyńcy, którzy weszli |na podwórze przez o-twarte drzwi, które się znajdują w głębi podwórza obok szopy, pod którą stał karawan.
-- A czy czasem wśród dnia lub wśród nocy innego jakiego podróżnego nie było ? Nikt tu nie był wśród dnia z napakowanym słomą wozem?
— Nikt. Był tu tylko jakiś podróżny o rudym włosie, który mi się przedstawił jako handlarz zboża. Mógł liczyć najwyżćj 25 lat.
— Czy on był tu sam ?
— Sam. Wypytywał się mnie, czy tu niema przypadkiem innćj oberży, czy mam na posłudze parobków lub dziewki. Myślałam wtedy, że się wypytuje tak sobie, dla zabicia czasu. Nigdybym nie była przypuściła, żeby ten łotr nosił tak chytre zamiary.
— A poznałabyś go pani, gdyby się tu pokazał po raz drugi ?
— Niezawodnie od pierwszego wejrzenia. Ale strzedz on się będzie pokazać się tu po raz drugi.
Doktór Gilbert wkrótce potem wyszedł i udał się ku wiosce Chape)le-en-Serval.
— Widocznie — mówił Gilbert po drodze do siebie, rozkładając tę sprawę — nie musiał on tam sam działać. W pobliżu ukrywał się z pewnością drugi, który nadjechał z wozem, kiedy wszyscy spali. Trzeba się poinformować w Chapelle-en-Serval.
Pierwszą oberżą, jaką Gilbert w Chapelle en-Seml zwiedził, bjła oberża pod „Białym Koniem1*.
Gospodyni poznała gościa swego od razu.
— Czem mogę posłużyć?
— Mam nadzieję, że tej drobnćj przysługi mi pani nie odmówisz, o którą prosić myślę?
— Z największą chęcią.
— Czy słyszałaś co pani o zamianie trumien w Pontarmó u wdowy Magloire?
— Ktoby o tern me wiedział. W całćj okolicy
0 niczem więcśj nie mówią.
— Czy przypominasz pani sobie burzą, która szalała w tym czasie?
— Mój Boże! myślałam wtedy, że pioruny na proch spalą całą wieś naszą.
— Czy pamiętasz pani, w którćj to nocy dokonano tćj zamiany trumien ?
— Toć to bjło tej właśnie nocy.
— A więc dobrze pani sobie to wszystko przypominasz. Przypomnisz też pani sobie z pewnością, kto tu wtedy wieczorem przebywał?
— Gdzież ja tam mogę mój panie doktorze, dziś pamiętać, kto u mnie przebywał przed miesiącem ? Ale coś mi się plącze. Przypominam sobie,, jak we mgle, źe czekał tu może przez całe trzy godziny jakiś młody człowiek o czerwonych włosach,, który się mienił być handlarzem zboża. Oczekiwał tu swego przyjaciela, również handlarza zboża, który też wieczorem około 9 godziny zajechał z wózkiem.. Ten drugi wydawał mi się cokolwiek starszym, mógł liczyć do trzydziestu lat. Był nawet przystojniejszy od pierwszego.
— Czy pani sobie obu dobrze przypominasz
1 w razie, gdyby się tu raz jeszcze pokazali, poznałabyś ich pani?