48
na konferencji pokojowej w Wersalu były fatalne, a to tem-więcej, że już przedtem, t. j. przy ustalaniu warunków traktatu z dnia 7. 5. 1919 „Polska była Krajem, który musiał ugiąć się pod wolę anglo-saską, wygłaszaną przez Lloyd Georga". Szczególnie poszła Niemcom na rękę w urabianiu dla nich opinji prasa i żydzi — masoni - wolnomularze czyli t, zw. „finanserja międzynarodowa, której interesy w Polsce były poważne, a wpływy w Radzie Najwyższej rozległe".
Niemcy zdawali sobie sprawę, że wpływy ich, względnie wpływy upatrzonych sobie popleczników na Francję, w której stolicy losy dalszego ich jestestwa się ważyły, nie będą znaczne i że dlatego nie mogą się spodziewać poważniejszych ustępstw na swoją korzyść na granicy zachodniej. Dlatego z podwójną siłą rzucili się na obronę swych zagrożonych interesów na wschodzie. Prasa angielska, a za nią prasa międzynarodowa, stojąca pod wpływem żydów i masonów, miała być głównem narzędziem do obałamucenia świata, że prowincje wschodnie, jako zrabowane ongiś Polsce i przyznane jej już formalnie zpowro-tem, są czysto niemieckie. A ponieważ w dodatku i ze względów gospodarczych są im koniecznie potrzebne, wyrzec ich się nie mogą.
Na zaproszenie prasy niemieckiej i rządu przybyło w drugiej połowie maja 1919 kilku publicystów angielskich do Niemiec, aby przekonać się naocznie o krzywdzie, wyrządzonej rzekomo Niemcom na wschodniej ich granicy. Publicyści ci poza miastami Gdańskiem i Kwidzynem, które również „odwiedzili", szczególnie zainteresowali się miastami Piłą i Bydgoszczą. Bydgoszczanie dobrze jeszcze pamiętają, że, gdy publicyści angielscy — badając stosunki narodowościowe, w miejscu — siedzieli sobie w hotelu „Pod Orłem" przy ul. Gdańskiej, motłoch niemiecki, składający się przeważnie z urzędników przybyszów, defilował przed nimi przez całe popołudnie, zmieniał w innych ulicach, któremi przechodził, nieobserwowany przez Anglików, swą odzież i transparenty, które obnosił, mydląc przez to oczy naiwnym i słabo się orjentującym Anglikom, w celu wykazania im w ten teatralny sposób „jaknaj większej liczby" pokrzywdzonych Prusaków no i przedewszystkiem „praniemieckiego" charakteru miasta. Dla urozmaicenia pragnę tu zaznaczyć, że na czele niektórych oddziałów tego manifestacyjnego pochodu kroczyli odważnie ludzie dziś mianujący się, niestety, Polakami. Niektórych z tych Polaków, którym wówczas się zdawało, że