6
' ludów, których przedmiotem czci są zwierzęta, wybrane często z pomiędzy najnikczemniejszych i najgłupszych. Zwróćmy się jednak do opinij dotyczących duszy zwierząt, wyznawanych przez Kartezyusza, Malebranche’a i innych filozofów, a znajdziemy jeżeli nie w pismach tych mistrzów, to przynajmniej ich uczni, poglądy które mogłyby być powołanemi na usprawiedliwienie zwierzo-b ós twa.
; Poglądy te, sięgające nawet epoki o wiele poprzedzającej Kartezyusza, gdyż Raymond Sebond, a po nim Montaigne mniemali że bezużytecznem byłoby je odrzucać, przedstawiają nam zwierzęta po prostu jako automaty, nie mogące posiadać w jakimkolwiekbądź stopniu żadnej ze zdolności uważanych za atrybuty zasadnicze duszy niecie-lesnej i nieśmiertelnej, danej jedynie człowiekowi. A jednak automaty te spełniały czynności bardzo złożone, z których wiele zdradzało nadzwyczajną przezorność, pewien rodzaj przewidywania nigdy niezawodzącego.* Jakże mamy tłomaczyć sobie takie czynności jestestw-machin pozbawionych wszelkiej zdolności umysłowej ? — Przez instynkt? — Ależ czemże jest ów instynkt, jeżeli nie zdolnością umysłową? Sprawa stawała się kłopotliwą. Subtelni myśliciele rozumieli, że wybrną z niej najlepiej, nauczając że Bóg bezpośrednio wprawia w ruch organa zwierząt ^ i nakazuje im.spełniać, czynności cudowne jakich jesteśmy świadkami. Owóż, któż tu nie dostrzega że ci teoretycy, usiłujący zniżyć zwierzęta do rzędu
*