114
sejmie wytoczyła się ta sprawa. Hetman Pac zawsze nieprzyjazny Sobieskiemu wzbronił Szwedom przecliodu do Prus. Wojsko Brandenburgskie spiesznie wkraczając wypędziło z tego kraju Szwedów do reszty. A tak nadzieje królewskiej rodziny 'zawiedzione zostały, a Polska zaledwie niepotrzebnej uniknęła wojny.
Elektor rozdrażniony, znalazł jednak sposób zemszczenia się. Ludwika Karolina Radziwiłłówna, dziedziczka księztwa Bie-rzańskiego była juz narzeczoną królewicza Jakóba, najstarszego syna króla Jana. Za usilnym staraniem elektora oddała rękę synowi jego, królewicza Jakóba odsuwając z wielkim zmartwieniem Sobieskich. Działo się to wszystko równie dla dogodzenia Francy i.
Gdy Marya Kazimiera politykę dworu Francuzkiego popierała, chciała za swoje trudy i straty mied jakieś wynadgrodzenie. Żądała od króla Francuzkiego Ludwika czternastego, ażeby jój ojca wyniósł do godności książęcój, mieszcząc go w izbie parów, co tyle znaczyło, co w Polsce byd senatorem. Żądała także, aby gdy ona do Francy i przybędzie, taką samą jój cześc oddawano, jakby królowój Angielskiój.
Król Francuzki tych wymagań nie u-względnił wcale, owszem odpowiedział na to z małowaźeniem. To tak obraziło Maryę Kazimierę, że tylko czekała chwili pomszczenia się. Ta chwila wkótce nadeszła. Król Francuzki pragnął upokorzenia dworu Austryackiego. Dogadzało mu to więc bardzo, że zbuntowani Węgrzy przeciw cesarzowi Leopoldowi pierwszemu, sprowadzili do kraju silne zastępy Turków, a ci dotarli aż pod Wiedeń.
Z początku i królowa Marya Kazimiera z radością widziała pognębienie Austryi, lecz obraziwszy się na króla Francuzkiego, na przekorę jemu umyśliła ratowad Austryą. Skłoniła męża do przymierza z Austryą, do którego, jako do ratunku całego Chrześcijaństwa, zachęcał także Papież łnocenty jedynasty. Obiecano nawet Sobieskim rękę córki cesarskiej dla królewicza Jakóba, i
i pomoc w utrzymaniu go na tronie Polskim, i To przyspieszyło zawarcie umowy w Warszawie.
j Sam Jan trzeci na czele wojska liczą-j cego blisko trzydzieści tysięcy poszedł na i odsiecz Wiedniowi, który oblegało trzykroć sto tysięcy Turków' pod dowództwem wielkiego wezyra Kara Mustafy.
Nie daleko Wiednia spotkał król około czterdziestu tysięcy zgromadzonych wojsk niemieckich, które czekały na jego przybycie. Wziąwszy nad niemi naczelne dowództwo uderzył na Turków. Zwycięztwo od-\ niósł nad niemi wielkie i stanowcze; wiel-
Ika mnogość trupów nieprzyjacielskich okryła pole bitwy. Bogaty obóz z chorągwią proroka Mahometa dostał się w zdobyczy zwycięzcy. Wiedeń też został oswobodzony. Jasiek. Toż cesarz musiał byd wdzięczni nym królowi Polskiemu za taką przysługę! j Stan. Wielcy tego świata, nie lubią byc wdzięcznemi. Pomoc zwykle potrzebna przybywa w chwilach słabości i i niemocy. Dumnemu zaś, jest to wielkim \ upokorzeniem, że był słabym, że potrzebo-j wał pomocy. Od chwili zatem, w którój i już mu pomożono, stara się wmówid tak
I' w siebie, jak w drugich, że on tak słabym, tak potrzebnym pomocy nie był, jak sobie to wystawiał ten, co pomocy udzielał. Tak się działo i z cesarzem Leopoldem. Uciekł z Wiednia, kiedy się zbliżały zastępy Tureckie, cały czas oblężenia przesiedział opodal w górach; a gdy król Jan odegnał Turków, zaraz cesarz Leopold, jakby chciał, iżby zapomniano o jego tam niebytności w chwilach niebezpieczeństwa, zjechał do Wiednia.
Teraz wypadało powitań króla Polskiego i podziękować mu za jego tak skuteczne trudy.
Lecz dziękować, przyznać się do niemocy, a jeszcze komu? Takiemu co się królem nie urodził, ale tylko zasłużył, aby go królem obrano, to zbyt wielkim zdało i się byd cesarzowi poniżeniem!
J Trzeba przecie było coś uczynię, bo j nakoniee, chód już nie pod Wiedniem, Tur-