108 Wspomnienia o Sokratesie 11 6
starał się zostać rzeczywiście szlachetnym człowiekiem? Jeżeli ta sprawa jest nadal dla ciebie niejasna, rozważ ją, proszę, w świetle następujących przykładów: wyobraź sobie, że chciałbym, abyś się zaprzyjaźnił z właścicielem okrętu, i w tym celu fałszywie chwaliłbym cię, twierdząc, że jesteś znakomitym sternikiem, on zaś, przekonany przeze mnie, powierzyłby ci okręt do sterowania, choć nie miałbyś o tym pojęcia. Czegóż innego mógłbym się spodziewać, niż że i ty sam zatoniesz, i okręt. Lub inny przykład: gdybym przez życzliwość dla ciebie uciekł się do kłamstwa i publicznie przekonał ogół obywateli, że jesteś wybitnym strategiem i sędzią, mężem stanu, a oni .powierzyliby ci ster państwa, pomyśl, jakie byś ściągnął nieszczęście na siebie i państwo! Albo gdybym znowu prywatnie, również kłamiąc, że jesteś doświadczonym i wzorowym gospodarzem, namówił niektórych obywateli, aby powierzyli ci sprawy majątkowe, ty zaś dałbyś próbkę swojej umiejętności, ileż szkód byś wyrządził, a jakim błaznem byś się okazał! A więc, drogi Kritobulu, zaprowadzę cię do celu drogą najkrótszą, najpewniejszą i najpiękniejszą: jeżeli tylko pod jakimś względem pragniesz uchodzić za dobrego człowieka, pod takim staraj się rzeczywiście nim być. Wszystkie bowiem zalety ludzkie, jeżeli je zbadasz dokładniej, rozwijają się dzięki nauce i gorliwym ćwiczeniom. Ja zatem, mój Kritobulu, uważam, że tylko taką drogą powinniśmy postępować. Ty zaś, jeśli znasz jakąś inną, wskaż mi ją, proszę.
— Naprawdę, Sokratesie — odpowiedział Krito-bulos — wstyd by mi było, gdybym się przeciwstawiał twym radom. Zresztą jakiekolwiek przytoczyłbym argumenty przeciw, nie byłyby ani szlachetne, ani prawdziwe.
Rozdział siódmy
O niesieniu pomocy przyjaciołom w potrzebie
Trudności życiowe przyjaciół, spowodowane nieznajomością rzeczy, Sokrates starał się usuwać rozumną radą, te zaś, które wynikały z niedostatku i nędzy — zachętą, aby jeden pomagał drugiemu. Opowiem zatem, co w tej sprawie wiem o nim.
Widząc razu jednego, że Arystarch chodzi ze smutną miną, zapytał:
— Arystarchu! Widać, że coś gnębi cię bardzo. Nie ma rady, musisz swym ciężarem podzielić się z przyjaciółmi. Bardzo możliwe, że w czymś ci ulżymy.
— Zgadłeś, drogi Sokratesie — powiedział Arystarch — jestem w ciężkim położeniu. W czasie bowiem rozruchów, jakie zapanowały w mieście, kiedy to wielu mężczyzn wygnano do Pireusu 1 2, schroniły się u mnie wszystkie opuszczone siostry, siostrzenice i bratanice, w takiej naraz liczbie, że w moim domu przebywa obecnie czternaścioro wolno urodzonych mężczyzn i kobiet. A nie możemy niczego otrzymać ze wsi, ponieważ są opanowane przez wroga, ani w mieście nie można niczego zdobyć, ponieważ jest wyludnione. I ani sprzętów domowych nikt nie chce kupić, ani pieniędzy nie można nigdzie pożyczyć. Tak że, jak mi się zdaje, łatwiej można by szukając na ulicy znaleźć pieniądze, niż od kogoś je zdobyć. Przykra, jak widzisz, wytworzyła się sytuacja, Sokratesie, kiedy
1 W czasie rządów Trzydziestu Tyranów wszyscy Ateńczycy podejrzani o poglądy demokratyczne zostali zmuszeni do opuszczenia Aten
przeniesienia się do ateńskiego portu Pireusu.