159
159
dnak w pochodzie na Pragę i zabrał mu także trzy armaty.
Jasiek. Słuehajno Stanisławie! To Moskale na to tyle armat do Polski naprowadzili, żeby Polacy mieli co zabierać?
Stan. W samój rzeczy zapewnie byłoby się na tern skończyło, gdyby nie to, że s Moskale zaszczepili w czasie swojego w Pol- \ sce panowania wiele złego, wiele zepsucia. Starali się oni usilnie zepsuć wszystkie sta- ! ny i ludzi każdego wieku towarzystwa Pol- \ skiego. A choć im się to w powszechności J nie udało, udało im się w szczególności. \ Bart. Jakto?
Stan. Tak naprzykład, zacząwszy od wojska: Przychylność generałów starano feię pozyskać: Honorami, orderami i tem < podobnie. Pułkowników, szczególnie zy- \ skiem pieniężnym. <
Wójt. W jaki to sposób? j
Stan. Dawano im żołd na całe pułki i J furaż, to jest pożywienie dla koni, także na całe pułki: A patrzano przez szpary, j raczój ich do tego zachęcano, aby ludzi do J domów rospuszczali i konie na czas jaki j sprzedawali, a oszczędności tak uzyskane sobie chowali. Niektórych nawet używano i do szpiegostwa. Zaś młodzież oddaną do \ szkół wojskowych na naukę, uczono mustry j i porządku wojskowego z jak największą j surowością, wzbroniono jej także bywać w domach prywatnych, lecz prawie zachę- ^ cano, aby uczęszczała do domów gry i róż- \ nego zepsucia.
Bart. Na cóż się to przydać mogło? s Stan. Polakom potrzeba było być bo- < haterami, aby będąc o tyle w liczbie mniej- j szćj, wybić się mogli na wolność.
Tymczasem zepsucie siane umyślnie, wydawało przecie owoce swoje. Stary generał chciwy honorów, nie mógł sobie upo- \ dobać porządku rzeczy, w którym młodsi, \ żwawsi dogonić go mogli w znaczeniu. Kto majątki wysoko cenił, tęsknił za czasem, w którym mu było wolno majątek zbierać. Wreszcie młodzież zepsutych obyczajów, < czy mogła mieć siły duszy i ciała, wy star- } czające do ciągłego znoszenia trudów, nie- [
wygód? Do wyrzeczenia się na długo, mo-S że na zawsze szkaradnych przyjemności,
\ jakie daje złe życie, gra, pijaństwo? To też ! znajdowali się ludzi wszelkich stopni, co żałowali stanu zepsucia, w jaki ich niewola wtiąciła. Znajdowali się ludzie, którzy mieli chętkę powrócenia do dawnych nałogów, choćby na koszt niewoli kraju, na koszt cudzego nieszczęścia.
Jasiek. I dużo było takich?
Stan. Pomiędzy dowodzącemi wojskiem pokazało się w ciągu wypadków, tylko kilkunastu. Lecz czy to nie dość, aby w chwilach stanowczych zepsuć, co inni dobrego zrobić mogli? I w ciągu tój bitwy, pokazał się takim generał Żymirski, któren od kuli armatniej zginął, i generał Krukowie-cki. Stary to był człowiek, miał sławę dobrego Polaka, lecz w samój rzeczy był to człowiek dumny, chciwy honorów, i zazdro-śny cudzego szczęścia i sławy.
Parę razy w ciągu tój bitwy nie usłuchał rozkazów dla tego, że je młodsi od niego wydawali, i tem o mało, wiele nie zaszkodził.
I tak kazano mu dać pomoc Małachowskiemu, on się z tem wcale nie spiesył, a potem obwiniał tamtego o małą w boju wytrwałość.
W samój rzeczy Szachowski był uciśnionym napadem Polaków. Zaś Dybicz, któren sobie układał wznowić bitwę ogólną, dopiero dwudziestego szóstego, usłyszawszy huk armat i dowiedziawszy się od adjntan-ta Szachowskiego jak rzeczy stoją, postanowił zaraz dwudziestego piątego lutego natrzeć całą armią, aby Szachowskiego uwolnić i z nim się połączyć.
O dziesiątej z rana rozpoczęła się wielka bitwa pod Groełiowem. Wojsko Polskie obrócone tyłem do Warszawy, stało w o-twartem polu pomiędzy małemi lasami i krzaczkami. Wynosiło ogółem trzydzieści jeden tysięcy ludzi i dziewięćdziesiąt siedm armat.
Moskiewskie wojsko zaś wynosiło sto dziewńetnaście tysięcy ludzi i trzysta dwadzieścia trzy armat. Miało za sobą duże