186
podzielił ją na narody, aby każdy czemś sobie właściwym postęp ludzkości uposażył, j Naród kaźden ma widocznie, zadanie ja- ; kieś do spełnienia: Jeżeli wypełnił zadanie < zchodzi z widnokręgu. Jeżeli zeszedł z dro-gi jemu wytkniętój, pozwala Bóg, aby dot- \ kliwe kary posłużyły mu do opamiętania, a zarazem do wejścia napowrót na drogę ogólnych przeznaczeń ludzkości. Widzieliście jak naród Izraela przez ukaranie Pań- < skie rozsypany usposobił inne narody do i przyjęcia nauki Chrystusa Pana, uwiada- j miając je o proroctwach, obzajmiając je \ z prawami Mojżesza. i
Bart. To prawda.
Stan. Grecy uposażyli ludzkośó poję- \ ciem sztuk i nauki. Rzymianie wyrobili i jasne pojęcie prawa. Zdaje się, iż Germa- ss nie, jak się oni sami nazywają, a jak my \ ich nazywamy Niemcy, przeszli już czasy \ swojój historycznej świetności i swoją pra-cowitośd, ducha wynalazków mechanicznych, roznosić mają pomiędzy narody ziemi. Bo ich w kaźdem kraju ziemi jest pełno.
Bart. Mnie się widzi, że z naszych toby j nikt nie chciał przesiedlaó się na obcą s ziemię. j
Stan. Macie racyą ojcze chrzestny. Nam $ wszędzie źle za granicą. Ostatniemi czasy : jednak dużo naszych nie chcąc znosid nie- \ woli na własnój ziemi jest w obczyźnie. Tę- J sknią oni i myślą zawsze, w jaki sposób <; powrócidby mogli wraz ze swobodą na wła- \ sną ziemię. I to jest zapewnie skazówką 5 życia narodu przeznaczonego wieśd dalćj w przyszłości przeznaczenia dane mu przez \ Opatrznośd. W kraju ucisk nie może nas j przeniemczyd, przemoskwicid. Za krajem i wśród cudów przemysłu i cywilizacyi za- i chodu* tęsknimy do kraju, chód odarty i wyniszczony. Widocznie mamy przeczucie j lepszój i Bogu miłćj przyszłości, którćj • abyśmy się stali godnemi, pracujmy i kórz-my się Bogu! j
Młyn. I nie idźmy zapodmową szatana zazdroszcząc sobie, wadząc się pomiędzy sobą. |
Wójt. Dla większój uciechy tych co się z na- j
szego nieszczęścia chcą panoszyd. Co sieją niezgody pomiędzy ludźmi jednego narodu.
Jasiek. A myślą: Chłopy głupcy. Będą nam pomagad uciskad szlachtę i siebie. Nieprawdaż? Oj nie. Mogą i chłopy nabyd rozumu, poznają się i oni na lisach smalonych! Darowali pańszczyznę! Patrzajźe, a to tylko o to chodziło, aby komu wodę za-mącid — a wynadgrodzid— chyba urzędników co nic nie stracili! Wynadgrodzid ich za to, że umieli głupich oszukad, że umieli ich oburzyd, rozwścieklid na szlachtę, ha swoich ojców, braci i dobrodziejów!
Cieśla. Ależ bo się ty Jasiek unosisz! Nie wszyscy też to panowie byli ojcami, braćmi i dobrodziejami. Bywali różni.
Jasiek. A przecież cieślo wiesz i ty o tćm, że na złych panów oni wcale nie szczuli. Takich właśnie sami bronili!
Stan. To rzecz naturalna. Oni się sami złych panów nie bali. Bo któżby się z niemi chciał był łączyd?
Jasiek. A widzicie! To oni to wszystko dla siebie tylko obmyślili, feo jakby raz Polska byłą Polską, to nie potrzebowałaby tćj dmy obcych urzędników. A co to na nich podatków opłacad potrzeba?
Bart. To ty tak mówisz, Że my za tę darowiznę będziemy musieli wielki opłacad podatek?
Stan. Pewnie. I na urzędników co się temi sprawami trudnid będą. Na papiery, atrament, na forszpany, dyjurny, światło i druki. Zgoła zapewne dwa razy tyle zapłaci za to kraj podatku, co wyniesie suma przyznanego wynadgrodzenia. A co panom to tak: W jedną im kieszeń co włożą, a z drugiój więcój wyciągną.
Cieśla. To źle, to bardzo źle! Nie będzie miał człowiek u kogo co zarobid, jak wszystkich z grosza obiorą. Ale, ale Stanisławie! Raz mi powiedziałeś, a ja to dobrze pamiętam, że poznamy kiedy: Jak źle robiemy, robiąc krzywdę szlachcie. Powiedź-no! Moźeby my to teraz zrozumieli.
Stan. Zapewnie. Jeżeli do uciemiężenia od rządów, prżyłączemy naszą niesfornośd, nieuszanowanie ich własności i niechęd ku