lakład Szczep
wprowadza, ale Wirgiliusz czyni to często, Ouadriga Vejentów jest świętością dla Rzymian. Najstraszniejszym wozem wojennym był wóz z kosami ostremi, do osi lub do kół przytwierdzonemi i z dzidami u dyszla. Takich wozów używali Persowie, Gallowie i Bretonowie. Wóz Abradatesa miał cztery tak uzbrojone dyszle, a był przez 8 opancerzonych koni ciągniony. Te wszystkie wozy potrzebowały bardzo równego gruntu, jakoż wkrótce Grecy i Rzymianie wynaleźli przeciw nim sposoby, wbijając pale w dyrekcyi ich drogi, strasząc konie i stawiając sidła na ich nogi, oraz zaprowadzając odstępy w swoim froncie. Najzwyczajniejszym wozem w Rzymie była Rhe-y^" da pochodzenia galijskiego, wóz dwu lub cztero konny kryty, lub nie, mogący służyć licznemu towarzystwu z pakunkiem w podróżach, był to wóz pocztowy i najemny, miejski i wiejski zarazem. Carpentum był wozem paradnym Rzymu. Za cesarzów przepych wozów niema granic, tak, że różne edykta w celu powściągnienia zbytku w tym przedmiocie ogłaszać, musiano.
W zwyczajnym orszaku Heliogabala nieraz czterema słoniami lub wielbłądami jeżdżącego znajdowało się 30, a w podróżach jego 600 wozów; z Neronem jechało ich 500. Wóz Comodusa opatrzony był przyrządem okazującym ilość mil przejechanych. Starożytność lubiła w ogóle popisywać się osobliwościami w zaprzęgach swoich. Kapłanka Dianny Patrenców dwoma jeleniami jeździła. Inni jeździli psami, lwami lub tygrysami. Temistokles lubiał zaprząg dziewcząt, a Sauloces zaprząg zwalczonych królów, Salamancusa wóz miał grzmot naśladować, a Dro-mosa kolebką był wóz Thespidy.
Rozdziwaczenie się w tym względzie doszło w Rzy-
Historya pow. konia.
l6l