chowca, któryby posiadał ucho czułe, zwracające się to w tył, to naprzód, jak gdyby ciągle czegoś wysłuchywalo; oko natężone, jakby coś wypatrzeć chciało, a nogi dobrze zbudowane i proporcyonalne. Syn mu na to odpowiedział: Ojcze! odbierz pieniądze, koń taki nigdy nie będzie na sprzedaż." Arab jeden mawiał: „Współrodacy moi przyganiają mi, że mam długi, a jednak zaciągnąłem je na kupno konia szlachetnej krwi, który zaszczyt ple-mieniowi całemu przynosi, który służy za talizman mej rodzinie, i któremu dałem niewolnika do posługi." Król pewien chciał nabyć Sakab’a konia, jednego z arabskich poetów. Na czynione propozycye, tak się poeta odezwał: Sak ab’ ani się przedaje, ani ucieka; okupiłbym ceną życia jego stratę; rodzina moja wolałaby umrzeć z głodu, niżeli się go pozbyć." —
Sir John Malcohn, opowiada takie wydarzenie: Kiedy poseł wracając z pierwszej swej missyi, rozłożył się obozem blizko Bagdadu, Arab, na światło gniadej klaczy znamienitej urodą i wdziękiem, snuł się około namiotu jego, jakby umyślnie, aby posła na siebie zwrócić uwagę. Zapytano go: czyby nie chciał klaczy swej przedać? „A wiele mi za nią dacie?" zapytał — to zależy od jej wieku, musi mieć pięć lat przeszło, ja myślę — no to myślcie jeszcze — cztery -— spojrzycie w zęby; okazało się, że klacz miała trzy lata tylko.
To więc, rzekł poseł, dam za nią 50 tamanów, (prawie tyleż funtów szterlingów) — trochę więcej jeżeli łaska —- ośmdziesiąt, sto, Arab pokiwał głową, śmiejąc się. Nareszcie cenę do 200 tamanów podniesiono. Dosyć, rzekł Arab, nie kuś mnie więcej; to ci się nie uda; jesteś panem bogatym, masz piękne konie, mówiono mi, że masz
2l>7