— To chodź ze mną i sam zobacz. Może wtedy nie wyda ci się to dziwne. Jak zobaczysz, nie będziesz już musiał niczego sobie wyobrażać.
— Poszedłbym, ale czekam tu na kogoś — powiedział tajemniczym tonem Koziołek.
— W takim razie, do widzenia! — zakończył rozmowę niedźwiadek, nie pytając Roczniaka, z kim jest umówiony. Podejrzewał, że Koziołek zmyślał, mówiąc o spotkaniu, bo nie chciał oddalać się od swojego stada, które żerowało niedaleko od tego miejsca.
Prawdopodobnie Roczniak odszedł od stada, żeby poczuć się dorosłym, lecz nie miał zamiaru odchodzić dalej. Trochę zazdrościł Mokrej Łapce jego samotnych wycieczek, ale wiedział, że to, co jest bezpieczne dla niedźwiadka, może nie być bezpieczne dla sarny, szczególnie młodej.
Niedługo po rozmowie z Koziołkiem Mokra Łapka dotarł do Bobrowego Stawu. Bobry były zajęte pracą. Stale remontowały swoje żeremia i wzmacniały tamę, ale jesie-nią miały najważniejsze zadanie: przygotowanie się do zimy.
Mokra Łapka siadł na brzegu i obserwował staw. Widział głowy bobrów wystające z wody i przesuwające się w różnych kierunkach. Jedne bobry holowały ścięte gałęzie, inne płynęły po budulec.
Mokra Łapka usłyszał za sobą sapanie. Odwrócił się i zobaczył starego bobra.
— Dzień dobry! — powiedział niedźwiadek
— Witaj, Mokra Łapko! — odpowiedział bóbr, który nazywał się Przecinak i należał do bobrzej starszyzny. Zaczęła się rozmowa. Przecinak opowiedział niedźwiadkowi o wszystkim, co ostatnio zdarzyło się na Bobrowym Stawie, podał mu dokładne dane o ilości i gatunkach drzewek, które zostały ścięte i użyte do wzmocnienia tamy. Wspomniał, że jak zwykle, w pracy wyróżnił się zespół Gryzidąb i Wió-rowski. Te dwa bobry ścięły i przyholowały najwięcej młodych drzewek, chociaż co chwilę kłóciły się ze sobą. Mokra Łapka opowiedział o tym, co działo się ostatnio w lesie oraz o kilku zagadkach, które rozwiązał w minionym czasie. Powiedział też Przecinakowi o swojej porannej wpadce z szyszkami.
Przecinak nie śmiał się z niedźwiadka, ale zamyślił się na dłuższą chwilę.
— Nad czym rozmyślasz? — spytał wreszcie Mokra Łapka, który nie lubił długiego milczenia.
— Ten problem z szyszkami jest trochę podobny do tego, który ostatnio mnie nurtuje — stwierdził. — Nie umiem określić, na czym to podobieństwo polega, ale czuję, że ono jest.
— Powiedz, o co chodzi? — zaciekawił się Mokra Łapka.
— To jest dłuższa opowieść — uprzedził Przecinak.
— Nie szkodzi, chętnie posłucham — odpowiedział niedźwiadek.
— Jak wiesz. Mokra Łapko, bobry żyją w grupie. Musimy sobie wzajemnie pomagać, współpracować ze sobą, ostrzegać się nawzajem o niebezpieczeństwie i stale się porozumiewać. Teraz żyje tu dwadzieścia jeden bobrów. Jest osiem samców, siedem samic i pięcioro młodych. Siebie liczę jako dwudziestego pierwszego i zarazem dziewiątego samca. Za chwilę się dowiesz, dlaczego liczę siebie osobno. Cały czas chodzi o to, żeby w stadzie była równowaga mię-
67