Pewnego dnia usłyszał znajome skrzeczenie. Wsłuchując się w te dźwięki, stwierdził, że nie jest to jeden głos, ale kilka. Pobiegł szybko w tym kierunku i zobaczył znajomą srokę wraz z trzema młodymi. Ptaki chodziły po trawie pod krzakiem tarniny. Mokra Łapka zbliżył się do nich. Trzy młode sroki, zaniepokojone jego widokiem, próbowały uciec spod krzaka, ale matka uspokoiła je.
— Nie bójcie się — powiedziała. — To mój znajomy niedźwiadek. Mokra Łapka. On nie zrobi wam krzywdy.
— Co tu robicie? — zapytał Mokra Łapka po przywitaniu się ze srokami. — Dlaczego siedzicie pod tym kłującym krzakiem?
— Uciekłyśmy przed sokołem — wyjaśniła Skrzeczyń-ska. — Para sokołów gnieździ się na skraju lasu. One też mają młode i całymi dniami polują. Ten krzak chroni nas przed ich atakiem.
— Nie możecie tu stale siedzieć — zauważył niedźwiadek. — Jak zamierzacie wrócić do swojego gniazda?
— Poczekamy trochę, a potem polecę na zwiady — odpowiedziała Skrzeczyńska. — Musimy bardzo uważać. Wybiorę powrotną drogę tak, żeby w razie czego można było znów ukryć się pod krzakiem. Sokół atakuje z góry. Jest bardzo szybki, a jego skrzydła pracują bezszelestnie. Widzi tak dobrze, że nawet mysz zobaczy na polu z bardzo dużej wysokości. Niestety, sokoły lubią polować na sroki. Na ziemi sokół nie potrafi tak atakować, zwłaszcza gdy musi przeciskać się pod krzakami. Ten krzak jest naszą jedyną obroną.
— Dobrze się jednak złożyło, że tu przyleciałyście — stwierdził Mokra Łapka. — Czy dobrze powiedziałem „przyleciałyście”? Czy to są córki? A może jest wśród nich synek?
— Trafiłeś, niedźwiadku — odpowiedziała sroka. — Mam trzy córki.
Sroczki nagle się ożywiły:
— To nieprawda! — zaskrzeczała jedna.
— To prawda! — krzyknęła druga.
„Prawda, nieprawda, prawda" — wrzeszczały jedna przez drugą.
— Co z nimi się dzieje? — spytał Mokra Łapka. — O co im chodzi?
— Widzisz, Mokra Łapko — odpowiedziała Skrzeczyń-ska — sprawa jest dość skomplikowana. To są moje pierwsze dzieci. Od doświadczonej ciotki dowiedziałam się, że w mojej rodzinie występuje dziwne zjawisko. Samiczki z mojego rodu dzielą się na dwie grupy: jedne zawsze kłamią, a inne zawsze mówią prawdę. Niestety, dotąd nie mam pewności, które z moich córek kłamią, a które mówią prawdę.
— Spróbuję ci pomóc — powiedział Mokra Łapka — ale najpierw powiedz mi, jak się nazywają twoje córki.
— Mają bardzo ładne imiona — odpowiedziała z dumą Skrzeczyńska. — To jest Adelajda, to Brunhilda, a to Cecylia.
— Rzeczywiście, niezwykłe imiona — przyznał niedźwiadek. Zwrócił się do trzech sroczek:
— Teraz powiedzcie mi, czy zawsze mówicie prawdę, czy zawsze kłamiecie?
— Wszystkie kłamiemy — odpowiedziała Adelajda.
— Nieprawda, tylko dwie z nas kłamią — sprostowała Brunhilda.
15