ka nie umiał pisać. Wreszcie, po paru minutach sapania i mruczenia, niedźwiadek zawołał:
— Już wszystko wiem! Teraz wszystko się zgadza. Powtórzę sobie po kolei wszystkie miejsca, do których muszę trafić i ruszam w drogę.
Tak też zrobił. Sarna, która słyszała jak Mokra Łapka nazywa kolejno miejsca oznaczone kreskami, była bardzo zdziwiona.
— Skąd to wszystko wiesz? Przecież nie podałam ci kolejności, tylko odległości między tymi miejscami.
— Tak, ale z tych odległości wynika kolejność — powiedział Mokra Łapka, bardzo z siebie zadowolony. Trzeba tylko sobie narysować drogę, pamiętać wszystko, co powiedziałaś ty i zając, i trochę pomyśleć. Kiedyś dokładniej ci to wyjaśnię, ale teraz muszę już iść.
Mokra Łapka ruszył w drogę. Powtarzał sobie w myśli wszystkie ważne miejsca i bardzo dbał o to, żeby nie pomylić kolejności. Spotykał wszystkie punkty trasy po kolei, tak, jak je zapamiętał.
— Kiedy będę wracał, będę musiał odwrócić kolejność. Wtedy zacznę od Złamanej Sosny — powiedział głośno.
— Będzie pierwszym punktem na drodze z Bobrowego Stawu do Wielkiego Kamienia.
Nad Bobrowym Stawem spotkał swoje znajome bobry
— Wiórowskiego i Gryzidęba. Przez pół godziny niedźwiadek bawił się z bobrami na błotnej zjeżdżalni. Bobry urządziły sobie zjeżdżalnię na stromym brzegu, pozbawionym trawy. Wspinały się na ten brzeg i zjeżdżały na brzuchach po mokrym błocie, wpadając na koniec z głośnym pluskiem do wody. Futro niedźwiadka nie ślizgało się tak dobrze jak futro bobrów, ale Mokrej Łapce wystarczyło do dobrej zabawy.
Do trójki znajomych dołączyły inne bobry. Wszystkich było siedem. Zaczęły się kłótnie, bo niektóre bobry nie przestrzegały kolejki. Mokra Łapka postanowił zaprowadzić porządek. Ustawił bobry w szeregu i powiedział:
— Porządek jest taki: Gryzidąb, Wiórowski, Tłuścioch, Klapacz (ten bóbr najgłośniej uderzał ogonem o powierzchnię wody, stąd jego imię), Korożuj (bóbr lubiący korę drzew). Korek (miał on problem z nurkowaniem) i Krzy-woząb. Musicie to zapamiętać i nie zmieniać kolejności.
— Ja chcę wiedzieć tylko, kto jest przede mną — zawołał Korożuj — Reszty nie muszę pamiętać. Niech każdy zapamięta tego, kto jest przed nim.
— Przed tobą jest Klapacz — powiedział Mokra Łapka.
— A przede mną? — zapytał Tłuścioch.
— Przed tobą jest Wiórowski — odparł niedźwiadek. Jeszcze raz powtórzył całą listę zjeżdżających.
— A kiedy ty zjeżdżasz? — zapytał Krzywoząb.
— Zapomniałem o sobie — stwierdził Mokra Łapka.
— Będę zjeżdżał po tobie.
— A kto będzie po tobie? — zapytał znowu Tłuścioch.
— Gryzidąb — odpowiedział krótko niedźwiadek.
— W twoim wypadku moja kolejka niczego nie zmienia. Zjeżdżasz nadal za Wiórowskim.
Zabawa trwała następne pół godziny. Wreszcie wszyscy poczuli zmęczenie. Niedźwiadek, zgodnie ze swoim zwyczajem, uciął sobie drzemkę w wysokiej trawie. Czekała go jeszcze wędrówka do jaskini. Zasypiając, nie wiedział, czy będzie pamiętał wszystkie punkty powrotnej drogi. Powtó-
43