Rozmyślał dalej. Spróbował rozwiązać to zadanie dla czterech rodzajów szyszek. I teraz bardzo szybko znalazł odpowiedź. Po chwili wiedział już jak rozwiązać takie zadanie dla pięciu, sześciu, siedmiu i więcej rodzajów szyszek. Był teraz bardzo zadowolony z siebie1.
Do Bobrowego Stawu było dość daleko. W Brzozowym Lasku Mokra Łapka położył się, żeby posłuchać śpiewu ptaków i szumu wiatru wśród brzozowych liści. Potem wspiął się na młodą brzózkę, żeby się pohuśtać. Pień brzozy jest sprężysty i Mokra Łapka wiedział, jak to wykorzystać. Wdrapał się prawie na sam wierzchołek, a potem zaczął chwiać drzewkiem. Brzoza szybko się rozkołysała. Mokra Łapka, uczepiony do jej pnia przechylał się w jedną stronę coraz dalej i dalej, zbliżając się do ziemi, a potem brzoza prostowała się i niedźwiadek leciał do góry tak szybko, że wiatr świszczał mu w uszach. Czuł wtedy dziwne łaskotanie wewnątrz ciała, tak jakby mrówki przebiegały mu wzdłuż kręgosłupa. Musiał mocno trzymać pień, bo prostująca się brzoza mogła go wyrzucić jak strzałę z łuku. Potem ciężar jego ciała sprawiał, że brzoza wychylała się w przeciwną stronę.
Była to bardzo emocjonująca zabawa, ale i dość męcząca. Kiedy wreszcie Mokra Łapka zsunął się po pniu brzozy na ziemię, zataczał się przez chwilę, nie mogąc utrzymać równowagi. Łapy, które ściskały mocno pień brzozy, drżały mu ze zmęczenia. Musiał chwilę poleżeć na trawie.
Leżąc, nabrał ochoty na sprawdzenie innej brzózki, która wydała mu się lepsza od poprzedniej. W ten sposób wy-
' Rozwiązanie na końcu.
próbował siedem brzózek, robiąc krótkie odpoczynki między kolejnymi huśtaniami.
— Trzeba korzystać, póki jestem lekki — mruczał do siebie podczas dalszej wędrówki — Jak urosnę, skończy się huśtanie. Żadna z tych brzózek nie udźwignie dorosłego niedźwiedzia, a grube brzozy nie nadają się na huśtawkę.
Przy Złamanej Sośnie spotkał sarnę, a raczej koziołka, bo tak nazywa się samiec sarny.
Koziołek skubał trawę, ale podniósł głowę, gdy usłyszał kroki niedźwiadka. Mokra Łapka szedł pod wiatr, więc koziołek nie mógł poczuć jego zapachu.
— Dokąd idziesz, Mokra Łapko? — spytał. Prawie każde spotkane zwierzę zadawało Mokrej Łapce to pytanie. Wszystkie znały wędrowniczą pasję niedźwiadka, którego można było spotkać w różnych miejscach lasu.
Niedźwiadek podał cel swojej wycieczki.
— Często widujesz się z bobrami? — spytał Koziołek. Z powodu swojego młodego wieku był nazywany Roczniakiem.
— Raczej rzadko. Mieszkają dość daleko od mojej jaskini.
— Czy to prawda, że one mają rybie ogony? — dopytywał się Roczniak.
— Mają płaskie, długie ogony pokryte łuską — wyjaśnił Mokra Łapka.
— Trudno w to uwierzyć! — stwierdził Koziołek. — Skąd się u nich wzięły takie ogony?
— Każdy bóbr rodzi się z takim ogonem, inne się nie zdarzają. Co w tym dziwnego? — odparł Mokra Łapka.
— Może nic, ale trudno mi wyobrazić sobie coś takiego — dziwił się dalej Roczniak.
65