— Wystarczy — przerwała Mądra Sowa — wiem już, że to rozwiążesz. Gratuluję, świetnie sobie poradziłeś. Zostaniesz moim asystentem.
— Co to znaczy? — spytał Mokra Łapka.
— Będziesz mi pomagał w rozwiązywaniu różnych problemów.
— W jaki sposób? — dopytywał się niedźwiadek, który był trochę zaniepokojony tą propozycją.
— Zamieszkasz na drzewie. Kiedy wieczorami będą tu przychodzić zwierzęta, żeby prosić o poradę, będziesz mnie czasami zastępował. Jestem już stara i trochę mnie męczy to ciągłe doradzanie zwierzętom, którym nie chce się myśleć. Umiesz już myśleć, Mokra Łapko, więc możesz mnie czasem wyręczyć.
— Nie sądzę, żebym się nadawał do tej pracy — zaprotestował Mokra Łapka. — Rozwiązuję różne zagadki i łamigłówki, ale przecież zwierzęta nie będą mnie pytać o takie rzeczy. Będą chciały, żebym im doradzał. A doradzać to znaczy mówić komuś, co powinien zrobić. Tak to rozumiem.
— Trafnie to ująłeś, Mokra Łapko — pochwaliła go sowa. — Rzeczywiście, zwierzęta chcą zawsze wiedzieć, co mają zrobić. Dlaczego uważasz, że nie umiałbyś rozwiązywać takich problemów?
— Dlatego, że oprócz myślenia trzeba jeszcze dużo wiedzieć. Skąd mam wiedzieć, co zalecić jeleniowi na ból kolana? Może przecież wydarzyć się coś takiego, prawda? — wyjaśnił Mokra Łapka.
— Oczywiste, że mogą ci zadawać takie pytania. Masz wtedy dwie możliwości: odsyłać ich do mnie albo udzielać wymijających odpowiedzi — powiedziała Mądra Sowa.
— Wolałbym nie robić tego drugiego — mruknął Mokra Łapka, który nie chciał nawet pytać, na czym polegają wymijające odpowiedzi — ale obawiam się, że musiałbym bardzo często odsyłać zwierzęta do ciebie, a to znaczy, że miałabyś niewielką pomoc z mojej strony.
— Nie wymiguj się, Mokra Łapko, tylko spróbuj. Siądź na tej gałęzi obok mojej i czekaj aż ktoś przyjdzie. Aha, nie musisz wspinać się po pniu. Wystarczy, że pomachasz łapkami.
To zaciekawiło Mokrą Łapkę.
— Czyżbym nie wiedział, że umiem fruwać? — mruknął do siebie i zaczął gwałtownie machać łapkami.
Nie zdążył jednak wzbić się w powietrze, bo nagle usłyszał głęboki pomruk i poczuł, że zamiast wzlatywać toczy się po ziemi.
Sen nagle się urwał. Mokra Łapka otworzył oczy. Znowu był w ciemnej jaskini. Usłyszał głos Burej:
— Co ci się stało? Czemu walisz mnie łapami po nosie? Obudziłeś mnie, Mokra Łapko!
✓
— Przepraszam — tłumaczył się niedźwiadek. — Śniło mi się, że chcę podfrunąć na gałąź i zacząłem machać łapami.
— Dobrze, że we śnie nie kopałeś jamy — odburknęła niedźwiedzica — bo mógłbyś mi zrobić dziurę w brzuchu. Chyba za bardzo przeżywasz swoje sny. Lepiej, żebyś spał trochę dalej.
— Dobrze, będę spał tutaj — zgodził się Mokra Łapka, moszcząc się w suchych liściach.
Nie usłyszał odpowiedzi Burej, bo niedźwiedzica już spała. Po chwili zasnął także Mokra Łapka.