chę zły na Rudeckiego, że podstępnie wciągnął go do nory, z której będzie trudno się wydostać. Szczególnie rozzłościło niedźwiadka awaryjne wyjście, które umożliwiało lisom wydostanie się z nory, a jego stawiało w przymusowej sytuacji.
— Już jesteśmy na miejscu — przerwał ciszę Rudecki.
Mokra Łapka zobaczył, że korytarz rozdziela się. Miał
teraz przed sobą dwa wejścia do dwóch korytarzy. Przy każdym z tych wejść zatrzymał się jeden z synów Rudeckiego. Mokra Łapka także przystanął i spojrzał pytająco na lisa.
— To właśnie jest ta zagadka — powiedział Rudecki.
— Rozumiem, że mam wybrać właściwą drogę — domyślił się Mokra Łapka.
— Tak, o to właśnie chodzi. Jeden z korytarzy prowadzi do wyjścia. Drugi prowadzi donikąd. Kto do niego wejdzie, nigdy już nie wydostanie się na zewnątrz i będzie żył pod ziemią. Problem polega na tym, że nie wiesz, który z nich jest właściwy — wyjaśnił Rudecki.
— Jak mogę się tego domyślić? Nie chodzi chyba o zgadywanie ani o losowanie, bo to nie ma związku z myśleniem. Mówiłeś, że zagadka będzie wymagała ode mnie myślenia — odpowiedział Mokra Łapka.
— Oczywiście, mówiłem tak i dotrzymam słowa — uspokoił go lis. — Jak widzisz, przy każdym z dwóch wejść stoi jeden z moich synów. Możesz dowiedzieć się, jak iść, jeśli zadasz jedno pytanie. Możesz zapytać tylko raz jednego z nich. Pytanie musi być tak sformułowane, żeby odpowiedź brzmiała „tak” lub „nie”. Nic więcej żaden z nich ci nie powie.
— Dobrze, więc zapytam któregoś z nich: „Czy to jest wyjście na zewnątrz nory?" i będę miał odpowiedź. To bardzo łatwe. Czy po to było tyle zachodu, żeby zadać mi taką prostą zagadkę? — zdziwił się Mokra Łapka.
— O nie, to nie koniec — zaprotestował Rudecki. — Jest jeszcze jeden szczegół, dość istotny. Jeden z moich synów na twoje pytanie zawsze odpowie zgodnie z prawdą, a drugi zawsze skłamie. Oczywiście, nie będziesz wiedział, który z nich kłamie. To są już wszystkie warunki tego zadania. Możesz zacząć myśleć. Pamiętaj, że możesz zadać tylko jedno pytanie. Jeśli się pomylisz, będziesz musiał radzić sobie sam.
Rudecki usiadł na podwiniętym ogonie i oblizał się. Robił tak zawsze, gdy był z siebie zadowolony.
Mokra Łapka zaczął rozważać problem.
— Nie mogę zapytać któregoś z lisków o wyjście. Jeśli zapytam: „Czy to jest wyjście na zewnątrz?” i jeśli trafię na tego, który mówi prawrdę on odpowie „tak" lub „nie". Tak samo odpowie mi ten, który kłamie. Takie pytanie nic mi nie da.
Trzeba myśleć inaczej. Lis, który mówi prawrdę, stoi przy właściwym wyjściu albo przy niewłaściwym. Gdybym zapytał: „Czy stoisz przy tym wyjściu, które prowadzi na zewnątrz?” prawdomówny lisek odpowie „tak" albo „nie". I to samo będzie z kłamliwym liskiem. To znaczy, że każdy z nich może odpowiedzieć „tak" albo „nie” i ja nie będę mógł korzystać z żadnej z tych odpowiedzi. To musi być takie pytanie, na które każdy z nich będzie musiał odpowiedzieć... Nie wiem jak. Tu są trzy sprawy: dwa różne wyjścia i dwie możliwe odpowiedzi i jeszcze prawda i kłamstwo. Jak to połączyć w jednym pytaniu?
91