112
dział zabrzmiał, a kula jedna armatnia utkwiła w murze przy oknie zamkowćm tegoż pokoju. Wstrząsla się ściana: po chwilce słyszę krzyk przeraźliwy króla Jegomości; wpadam przerażony i znajduję: króla siedzącego na sofie na którój drzymał, wybladlego, drżącego, z wzrokiem osłupialćm, wskazującego prawą ręką w okno. Zacząłem go trzeźwić środkami lekarskiemi: po kilku minutach odetchnął przecież i pierwsze słowa co wyrzekł, były; — „Gzy widziałeś ją? — Co takiego Najjaśniejszy Panie? — Ona stała w oknie i groziła mi sztrasznie!.. Nie odchódź na krok odemnie." Podłożyłem pod głowę poduszki; po chwili spoczynku dopiero król mi opowiadał, że zdrzymnąw^zy się, nagle usłys*zal huk straszny; ściany zamku zadrżały, a kiedy się zerwał na nogi i spojrzał w okno w którem jeszcze szyby brzęczały, ujrzał postać niewieścią, w długiej białej szacie, jak pól większe okna zasłoniła. Zwrócona była twarzą bladą i wielce smutną do niego; gdy zaś spojrzał w jój oblicze, zadrżał na calem ciele, ho smutek zmienił się w wyraz groźby. „Nie mów o lem nikomu mój Jasiu, mówił monarcha ocierając pot z czoła, nie wpuszczaj tu nikogo; a poślej dowiedzieć się co się dzieje za Wislą.“ Spełnił to życzenie króla, i do zgonu jego w tajemnicy zachował to zdarzenie (*). Wójcicki znał wszystkie znakomitości współczesne z bliska, co otaczali tron Stanisława Augusta, lub zasłynęli w dziejach krajowych. Towarzyszył królowi w ostatniej jego podróży do Petersburga; był z nim i widział cały przepych koronacyi w Moskwie, Cesarza Pawła Is°; na jego ręku skonał król Stanisław w Petersburgu. Oto jego opowieść o chwilach ostatnich tego monarchy: „Nie wiele stan
zdrowia króla obiecywał, zaczął ciężko oddychać; podtrzymywałem pod głową poduszkę, bo dostawał coraz większego duszenia. Pragnął koniecznie zobaczyć się jeszcze przed zgonem z Najjaśniejszym Cesarzem Pawłem. Uwiadomiony o tem Cesarz, prosto z parady wojskowój pospieszył do Stanisława Augusta; na progu wszakże spojrzawszy na palone buty swoje, zwrócił do karety ażeby się przebrać wedle przyjętego zwyczaju w pończochy i trzewiki, ale w nie-długiój chwili, król zaczął konać. Umarł na apopleksyą nerwową." Po zgonie królewskim opuścił Petersburg, wrócił do Warszawy; tu się ożenił z Zofiją z Zienkiewiczów, a wystawiwszy dom przy ulicy Podwale JM 52% stale już tu osiadł. W roku 1806 za wnijściem armii francu-zkiój do Warszawy, doznał nie mało ciosów na majątku pracą i trudem zebranym. Wiadomo jak zwycięzka armija gospodarzyła w naszym kraju! Nietylko że dom cały na leże wojskowe zabrali, nieraz życie obojga zagrożone było; samego nadto Wójcickiego zabrali do służby w szpitalach wojskowych jako praktykującego lekarza, i od świtu do późnej nocy, na usługach swoich trzymali. Srebro i bieliznę stołową, oficerowie francuzcy zabrali sobie, równie jak pościel i sprzęty domowe. Wszystkie zasoby jakie miał z lat dawniejszych wyczerpawszy teraz, już w rozpaczy chciał, zabrawszy żonę i dzieci, dom własny opuścić i oddać go na lazaret wojskowy; gdy mu wspaniałomyślnie przyszedł w pomoc Kuczyński starosta Żurowieki, pożytą Podanie niesie, że pierwszy raz owa biała niewiatła miała się ukazać ojcu króla, w przed dzień bitwy pod Pułtawą, gdzie skruszoną została potęga Karola XII; wypadek uwieczniony polskiem przysłowiem: „zginął jak Szwed pod Pułtawą.“ Starzy wojownicy opowiadali mi, że ostatni raz owa biała niewiatła pokazała się we śnie księciu Józefowi Poniatowskiemu pod Lipskiem 1813 roku; i że Książę przed poufałymi opowiadał swój sen i wró-żył ztąd rychłą śmierć dla siebie. Kulę armatnią co utkwiła w owym czasie w ścianie okna z lewej strony, widziałem sam, bo mi ją ś. p. ojciec pokazywał, gdyśmy szczegółowo oglądali zamek warszawski w 1828 roku.