229
ma hrabiego Ossolińskiego w Wiednia; przebywał tam przez lat 40, a mimo zatrudnień bibliotekarskich, i już rozpoczętego Słownika języka polskiego, nie unikał zabaw i zgromadzeń owo-czesnych i nie raz umiał je ożywid. Szczególny wypadek tak silną ugruntował w nim wiarę w opiekę Opatrzności, że w najprzykrzejszycłi chwilach życia, nigdy nie zwątpił, i zawsze pogodę duszy i wiarę zachował.
Jedna ze znakomitych pań z Litwy, przejeżdżając przez Wiedeń, prosiła Lindego, ażeby zajął się przesyłką znacznój summy pieniężnej do Włoch. Lindemu pieniądze te zostały skradzione przez młodego sekretarza, który przy nim pracował. Mimo poszukiwań i starań, upłynęło przeszło pół roku bez żadnego śladu. Tadeuszowi Czackiemu w teatrze narodowym w Warszawie, przedstawia się nieznajomy młody człowiek. Czacki pomimo roztargnienia i krótkiego wzroku, natchniony przeczuciem, poznał w nim złoczyńcę, chociaż go nigdy nie widział; tylko w liście otrzymanym od Lindego, w którym ten swój wypadek opisał, przy rysopisie była wzmianka o uchu świóżo przekłutym i jescze niezagojonym. Tym to śladem odkryła się kradzież, a pieniądze z małą stratą odzyskane zostały (1).
Linde był głęboko i gruntownie religijnym, cytacye z biblii, wyjątki z psalmów miał w zwyczaju przytaczać przy każdym ważniejszym wypadku życia. Sam nawet uczył starszą swoją córkę pieśni nabożnych i chodząc po pokoju, kazał jej po sobie powtarzać
Ufnośd w Bogu, rzewna wdzięcznośd dla Opatrzności, cechowały jego charakter; zawsze dziatwie swój powtarzał: „O moje dzieci! dziękujmy Panu Bogu za wszystko. On początkiem i końcem wszystkiego, od Niego wszystko dobro, nic bez Jego błogosławieństwa dokonad nie możemy.“ Pełen miłości dla dzieci, łagodny, zawsze przystępny; żadnóm pytaniem się nie zniecierpliwił, i żadnego nie zostawił bez odpowiedzi, sam nawet zachęcał do wyrozumienia zwy-kłemi sobie słowy: „Dajcie pokój, w tern coś jest, tylko trzeba się zastanowid, wytłomacz się moje dziecię i powiedz śmiało co myślisz ? “
Podzielał ich gry i zabawy. Kart nie znał: mawiał, iż w młodości dla tego bacznie unikał tój rozrywki, że robiąc wszystko namiętnie, byłby został szulerem, gdyby się grad nauczył.
Miał wytrwałośd i siłę woli, godną naśladowania, dowodem Słownik, na którego VI-tym tomie, położył za godło napis z Krasickiego Podstolego: „Com sobie postanowił, to wykonałem.<e
„Dnia 7 Marca 4845 roku (pisze Fr. hr. Skarbek w swoich Pamiętnikach w rękopiśmie będących), odbyła się uroczystość literacka. Objad dany przez członków Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk dla Lindego, z powodu ukończenia Słownika języka polskiego. Był to objad z potraw narodowych złożony i napojów, ale był i węgier. Na stole zamiast tortów i cukrów, ustawiono wszystkie tomy Słownika, uwieńczone laurem, z gałązek drzewa laurowego z Willanowa, niegdy przez króla Jana III zasadzonego. Po wzniesionym zdrowiu przez Niemcewicza prezesa Towarzystwa, Staszic wniosek zrobił na pomnik dla Kopernika, i zebrano 9600 zł.“
W młodym wieku jeździł konuo, używał tytoniu i tabaki, później uważając to za nałóg
(') Szezególy te zawdzięczamy pani Ludwice z Lindów Góreckićj, córce autora Słownika język* *•'"