xxxm
Sokolnicki Michał, pułkownik (kk). Sokolnicki Józef, porucznik. Solnicki, porucznik.
Sosenkowski, kapitan.
Skwarkowski, szef bataljonu. Skwarkowski, kapitan. Skoczewski, kapitan. Skopowski Michał, porucznik.
Skomski, porucznik. Sobański, porucznik. Sobolewski, kapitan. Sokoliński, podporucznik.
(kk) Życiorys M. Sokolnickicgo podaliśmy przy opisie Cmentarza Powązkowskiego.
Sokolnickiego imię uwiecznili wiarusy nasze w następnćj pieśni, która była znaną w całym kraju, i przez lud śpiewaną, bo ją tam zanieśli chłopi-wojownicy.
„Mazury się ruszyły,
Ferdynanda skruszyły,
Galicję zabrały,
Zwyciężyć się nie dały.
Poniatowski w Zamościu,
Tak się dobrze rozgościł,
Dobył szturmem fortecy,
Polsce wolność bezpieczy.
Sokolnicki w te tropy,
W Sandomierskie okopy,
Obstąpiwszy dość ściśle,
Zabrał wszystko przy Wiśle.
Gdy Ferdynand szturm ruszył,
Aby jego moq skruszył,
Sokolnicki w te tropy,
Zasłał trupem okopy.
Sześć tysięcy okładem,
Zgubił ich tym napadem,
Oprócz co ich skalćczył,
Nikt ich dotąd nie leczył.
Po tak żwawóm zwycięztwie,
Przeświadczony o męztwie,
Swego wojska, i doli.
Mógł tam mieszkać do woli.
Niemiał żadnćj rozpaezy,
A że brakło kartaczy,
By nie przyszło ku zdradzie,
Wjszedł z miasta w paradzie,
I tak w małej swój kwocie,
Opierał się hołocie.
Wiadomo że Xiąże Ferdynand d'Este naczelny wódz wojsk Austryackich po bitwie pod Raszynem} zająwszy Warszawę, nagłe w nocy, około godziny drugiej w dzień Bożego ciała opuścił to miasto. Mieszkańcy, z wielkim podziwieniem rano już nieznaleźli ani jednego austryackiego żołnierza. Lud Warszawki w uniesieniu śpiewał następnego krakowiaka, który zabrzmiał po całym kraju:
„Oj Książe Ferdynandzie, cóż ci się to stało?
Uciekłeś z Warszawy w same Boże Ciało.“
Przywieść tu muszę drugiego krakowiaka, który po śmierci Księcia Józefa Poniatowskiego, przez lud Warszawski był śpiewywany:
„Nasz Książe Poniatowski dobrze Niemców kropił,
Tylko to nieszczęście, że się nam utopił.'4
O wojnie z roku 1809 krążyła długa pieśń, na pół polska, na pół słowiańsko-węgierska, pełna dowcipu i humoru prawdziwie wiarusowskiego, w którćj opisywano, jak bici byli niemcy, jak nawet zmykali sławne huzary Węgierskiej pieśń ta była drukowaną w oddzielnej broszurze, a dziś należy do wielkich rzadkości.
DODATKI I PRZYPISY TOM III. 5