— Mamo, czy ja znów muszę pić to wstrętne mleko z miodem?
— Nie, wcale nie musisz, ale jak nie wypijesz, to nie puszczę cię jutro na basen.
— Mamo, to przecież niesprawiedliwe, dlaczego mogę pójść na polski, a nie mogę na pływalnię?
— Nie mędrkuj, tylko pij mleko.
— A jak wypiję?
— To się zastanowimy.
— Tatko, a w środę robiliśmy
koreczki.
— Jakie znów koreczki ?
— Takie, wiesz. Jak pan każe zwinąć się w kłębek, to trzeba kolana podciągnąć pod brodę, objąć rękoma, zanurzyć się w wodzie i jak najdłużej wytrzymać pod wodą. Ale to nam wcale nie wychodzi i pan się śmieje mówiąc: „jesteście jak koreczki wrzucone do wody, ona was wypiera”. A potem znów próbujemy zwinąć się i siedzieć na dnie, ale ta woda znów nas wypycha na wierzch. A właściwie dlaczego?
— Przecież sam powiedziałeś. Korek wrzucony do wody wypływa na wierzch, gdyż woda go wypiera. Tak samo wypiera wasze drewniane deski do pływania.
— Wcale nie drewniane, tylko ze styropianu.
— O, te są jeszcze lżejsze, pływają pewnie doskonale.
— Tak, ale nie powiedziałeś mi, dlaczego woda wypycha dzieci.
— Ponieważ dzieci też są lekkie. — To dlaczego mama czytała mi w gazecie, że w Wiśle utopiło się dwóch chłopców z pierwszej klasy?
— Ci chłopcy nie znali praw fizyki i dlatego się utopili.
— Jak to nie znali praw fizyki? Przecież dorośli też się topią, chociaż chodzili kiedyś do szkoły.
— Widocznie też nie znają fizyki albo może wpadają w pani-
kę. Czasem są zresztą inne powody: atak serca, skurcz nogi lub ręki.
— A co to za prawa fizyki.
— To jest tak, Maćku. Jak weźmiesz kamień i podobnej wielkości
, kawałek kory z drzewa i wrzucisz je do jeziora, to kamień od razu pójdzie na dno, bo jest ciężki, cięższy od wody.
— Dobrze, ale za pięć minut musi wrócić.
— Cześć Maćku, czy może być księżniczka Rududu?
— Eeee, wiesz ona ma takie piękne włosy, pewnie się zniszczą.
— To może Bulkuszek, on jest plastykowy, dobrze?
* * *
— Oo, już jest woda w wannie. I co dalej tatko?
— Już wiem, już wiem. Kora będzie pływać, bo jest lekka.
— A lalka Dorotki?
— Też chyba będzie pływać. Wiesz co tatko, poczekaj chwilkę, ja pożyczę od niej lalkę i włożę do wanny. Dobrze?
* * *
— Dzień dobry, proszę pani, czy Dorotka może przyjść do mnie z lalką, bo właśnie tata mi tłumaczy, co tonie, a co pływa.
— Włóżcie lalkę do wanny.
— Pływa, świetnie pływa!
— Doskonale. A teraz przewróćcie ją tak, żeby pływała plecami do góry.
— Proszę pana, ona pływa, ale buzią w dół, nie ma czym oddychać — szepnęła z przejęciem Dorotka.
— Tatko, to ja już wiem, jak to jest. Żeby dziecko nie utonęło, to musi być wyprężone i leżeć na plecach.
— Jeśli o tym nie wie i zegnie się
w pół, to usta i nos mu się zmoczą i zachłyśnie się wodą. Tatko, a jak wrzucę żelazny klucz, to utonie?
— Pewnie, ie utonie, klucz jest przecież ciężki.
— Tatko, to dlaczego okręt pływa, chociaż jest ze stali ? Przecież stal jest bardzo ciężka.
— Okręt jest wśrodku wydrążony. To jest tak jak z butelką. Jak jest pełna mleka, to tonie, gdy pusta pływa.
— A czy można tak załadować okręt, żeby utonął?
— Oczywiście, że można. Każdy okręt ma określone dopuszczalne obciążenie. Maluje się go innym kolorem do miejsca, do którego może się zanurzyć.
— A właściwie po co się maluje? Przecież kapitan widzi, czy statek tonie, czy nie i nie załaduje więcej niż można. A po za tym
on wie. ile ton może mieć ładunek.
— Hm, ale wyobraź sobie, że do portu wpływa statek, który jest bardzo zanurzony. Tak bardzo, ie dołożenie do niego 1000 kilogramów mogłoby go zatopić. Niech ten statek wpływa z oceanu do wielkiej rzeki, np. do Amazonki, i płynie 20 kilometrów w górę rzeki. Czy coś się stanie?
— Chyba nie?
— Proszę pana coś się chyba stanie, ale ja nie wiem co — powiedziała Dorotka/
— Dlaczego tak myślisz?
— Bo przecież w oceanie jest słona woda, a w rzece zwyczajna.
— I co z tego. Czy pływałaś kiedyś Dorotko w morzu?
— Tak, pływałam i mama mówi, że w słonej wodzie lepiej się pływa.
— Czy wiesz Maćku, dlaczego?
— Tak, tak, ja już wszystko wiem. Słona woda jest gęsta i bardziej wypiera Dorotkę niż zwykła woda.
— A co z okrętem?
— Jeżeli jest bardzo zanurzony w oceanie, to w rzece, w której woda nie jest przecież gęsta, zanurzy się jeszcze bardziej.
— I może zatonąć. Dlatego Maćku, malując granicę dopuszczalnego zanurzenia, trzeba ją przesunąć w dół tak, żeby nie zdarzyło się nieszczęście po W|>łynięciu do słodkiej wody.
— Tatko, a ja mam jeszcze tylko jedno pytanie. Czy jest taki kamień, który nie tonie, ale tak pływa, że wcale nie widać go na powierzchni wody?
— Kamienie są cieżkie i idą na dno. Ale weź butelkę z wodą, zakorkuj ją i wrzuć do wanny.
— Tonie, bo jest ciężka.
— Wylej z niej trochę wody, zakorkuj i wrzuć jeszcze raz.
— Tonie. Ale, popatrz tatko, teraz tak powoli idzie na dno. A ja bym jeszcze trochę odlał.
— Popatrz, pływa, tak trochę ją widać.
— Bo za dużo w niej powietrza. Dolej odrobinę wody — powiedziała Dorotka.
— Popatrzcie, teraz się udało. Nie pływa i nie tonie. Ale heca. Tatko, a właściwie jak ty to robisz, że możesz być nawet trzy minuty pod wodą. Dlaczego ona cię nie wypiera tak od razu?
— Dobre pytanie Maćku. Kiedy założę strój płetwonurka, to w żaden sposób nie mogę się zanurzyć, gdyż strój ten jest bardzo lekki i jest mi w nim tak jakbym założył trzy pasy ratunkowe. Zauważyłeś pewnie nieraz ołowiane obciążniki, jakie mam na pasie.
który sobie przypinam. Te obciążniki powodują, że jestem jak ta butelka, cały zanurzony w wodzie, ale nie idę na dno. Jeżeli machnę parę razy nogami, to znajdę się na dnie i mogę zbierać dla was muszelki. Gdy mi zabraknie powietrza, odwracam się głową w stronę powierzchni, macham , płetwami i już jestem na wierzchu.
— Ojej, minęło już pięć minut i muszę wracać, bo mama będzie krzyczała. Oddaj mi lalkę, Maćku.
— Proszę bardzo.
— Do widzenia. Proszę pana, a czy jutro z Maćkiem możemy spróbować na basenie, czy woda nas unosi?
— Oczywiście, tylko poproście swego pana, aby was pilnował.
— Mamusiu, puść mnie jutro na basen. Posłuchaj, już nie mam chrypki. Proszę cię, puść!
— No dobrze, ale pamiętaj o szaliku i czapce i dobrze wysusz włosy.
— Hurrra...
BARBARA GOCŁOWSKA
Pantograf... co to takiego ?
Tak nazywa się przyrząd, za pomocą którego można powiększać lub zmniejszać rysunki. Jak go zrobić, widzicie na ilustracji. A jak należy się nim posługiwać?
Wbijamy szpilkę w deskę stołu, pod ostrzem gwoździa umieszczamy rysunek, który chcemy powiększyć, zaś pod ołówkiem kładziemy kartkę papieru i przypinamy pinezkami.
SRL/SK* Z. NAKZęrkAMt
GrWÓZDŹ
Gdy zaczniemy obwodzie, kontury rysunku, ołowek będzie kreślił jego obraz powiększony dwukrotnie. Jeśli nasz pantograf zmontujemy przetykaj >< śrubki przer otwory 1-1 i 2-2. będzie on powiększał rysunki czterokrotnie.
Zmniejszanie rysunków wykonujemy zamieniając miejscami ołówek z gwoździem.
PINEZKA
SZPULKI,
blaszka
OD STAREJ BATERII
podstawka
ze SKLEJKI
'''' C,WOŹD2IK
MtĄCZNlK
1PINEZKA
ABAŻUR Z BlBUtKI
Który odcinek jest krótszy: dolny czy górny? \ \ / / Czy odległości między dzióbkami ptaszków są y takie same czy różne? Zgadnij, a potem zmierz linijką.
Jeżeli jesteś ciekaw, drogi czytelniku, dlaczego w naszej fontannie woda tryska w górę, zrób eksperyment z rurką.
Nalej wody do rurki.
Jeden jej koniec zatkaj palcem, a drugi przesuń do góry.
Zabierz palec. Woda wylewa się do momentu, gdy jej poziom w obu ramionach rurki będzie taki sam.
W butelce mieści się więcej wody, ale wynik doświadczenia będzie podobny.
I nic się nie zmieni, jeśli ustawimy butelkę w normalnej pozycji.
• &l l/s /ky / • CfeBUS ito-7 •
/ >0/ • 16ESu5-/i&/ • eeSuiSW •
r&mmusttc,/ m fSe&ustKu m «*j8ws//c./ •
Kto szybciej pokaże pracownikowi ogrodnika, który zawór należy odkręcić, aby z węża polała się woda?
— Witajcie, Panie i Panowie. Dzisiejsza sztuczka będzie niezwykle emocjonująca i dlatego osoby o słabych nerwach proszone są o opuszczenie tego pokoju.
Oczywiście taki groźny wstęp powoduje, że każde z dzieci pozostaje na miejscu i usiłuje przybrać odważną minę.
Teraz sztukmistrz wyciąga spod peleryny żaróweczkę w oprawce, dwa przewody, baterię, szklankę wody i nożyczki.
— Panie i Panowie, za chwilę zrobi się jasno.
Sztukmistrz końcami przewodów łączy przewody z baterią. Oczywiście żarówka zapala się.
— A teraz proszę, aby ktoś z publiczności przyszedł mi z pomocą.
Czarodziej wręcza chętnemu dziecku nożyczki i prosi o przecięcie przewodu — żarówka oczywiście gaśnie.
— Czy naprawdę nie potraficie nic uczynić, aby stało się jasno?
Czarodziej wkłada dwa ucięte końce przewodów do szklanki z wodą i zbliżając doń czarodziejską pałeczkę wypowiada tajemnicze zaklęcie: abrakadabra hokus pokus... i nagle robi się jasno.
Czytaj uważnie, drogi czytelniku, to proste dla fizyka wyjaśnienie bez trudu powtórzysz potem sztuczkę przed gronem znajomych.
Ażeby żarówka świeciła, musi mieć jakieś źródło zasilania: może to być elektrownia, może być akumulator, a może być również i zwykła bateryjka. Ale to jeszcze nie wystarczy, trzeba żaróweczkę połączyć przewodami z bateryjką, aby mógł popłynąć prąd.
Już czuję, drogi czytelniku, co chcesz mi powiedzieć, że to nieprawda, że przecież w Twojej latarce nie ma przewodów, a mimo to świeci.
Bo widzisz, bardzo często mamy w życiu do czynienia z trochę nienormalnymi obwodami. Źródłem energii jest oczywiście bateryjka, odbiornikiem — żarowe czka. Ale gdzież są tu przewody? Otóż w tym dziwnym obwodzie rolę jednego przewodu gra metalowa obudowa latarki, rolę zaś drugiego — wąska blaszka wewnątrz obudowy, dociskana wystającym na zewnątrz guziczkiem.
Widzisz więc, mój drogi, że prąd może płynąć w obwodzie zamkniętym nawet wtedy, gdy część tego obwodu stanowi jakieś inne ciało, a nie typowy przewód elektryczny w postaci drutu lub linki splecionej z cienkich drucików. Jeżeli w szklance z czystą wodą zanurzysz dwa końce rozciętego obwodu użytego w sztuczce, to oczywiście prąd nie popłynie. Ale jeśli wsypiesz do szklanki trochę soli, to żarówka zaświeci. Rolę przewodu w obwodzie elektrycznym może grać również roztwór soli.
Musisz tylko przed występem u- tajemnicze zaklęcie dyskretnie mieścić sól w czarodziejskiej rói- wsypać do szklanki i zamieszać, dżce (zrobionej na przykład z cienkiej rurki), a potem wymawiając WASZ MAG
Rozwiązanie "Odgadnij,,: 1-E; 2-C; 3-B; 4-D; 5-A.
, Rozwiązanie rebusów:
młot, płetwonurek, fontanna, wiertarka.
Rozwiązanie zagadki „Wężowy labirynt”: środkowy.
WYDA WWCtWO CZASOPISM l KSIĄŻEK TECHNICZNYCH
X SIGMA
PHZfDSIfBIORS TWO NACZELNEJ ORGANIZACJI TECHNICZNEJ
Wydawco: Wydawnictwo Czasopism i Książek Technicznych SIGMA-Przedsiębiorstwo Naczelnej Organizacji Technicznej Adres Warszawa 1 ul. Czackiego 3/5. nr kodu 00 950. te|. 21-21-12 Redaguje Kolegium Kalejdoskopu Techniki.
Rysunki wykonali' S Ciecierski. M- Teodorczyk. W- Wajnart
Majsterkowicze mają wykonać różne prace.
Pomóżcie im dobrać właściwe narzędzia.-
Cena