HOBSŻTy^
KSI^SKI
Wywinął się... Czy on głupi, czy ja głupi?... Czy Szczęsny gada od rzeczy? — Tak być musi, bo gada o ni- sio czym.
AMELIA wchodzi.
AMELIA
Słyszałam tu głos mego brata.
KSIŃSKI
Pani, przyjmij ode mnie uniżony respekt!
AMELIA
Słyszałam tu głos mego brata, chciałabym z nim pomówić. 91
KSIttSKI
Niech go pani raczy różanymi ustami skłonić do działania. Ciągle zajęty fatałachami.
AMELIA
Właśnie mam polecenie od ojca, abym go namawiała do czynniejszego życia.
KSEiSKI
Niech pani wymoże na nim, aby był przytomnym 544 uczcie dzisiejszej, a my go szampanem i wymową wyegzal-tujemy.
AMELIA
Szampanem? Wstydź się, panie Ksiński!... Ty myślisz jego wielką duszę podstępem skłonić do wielkiego dzieła? O! zaczynam wątpić o czystości waszych zamia- 315 rów, jeżeli sposoby do dopięcia celu macie tak błahe i podłe. Ja mego brata ochronię od waszej namowy. Niech pan będzie tak dobry, poszuka go w ogrodzie i przyszłe go tutaj.
KS1ASKI
Rozkaz, pani! 833
Odchodzi.
AMELIA
Jaka różnica między tymi ludźmi a moim bratem— Nieraz rozmyślam głęboko, dlaczego Szczęsny wydaje mi się tak pięknym i wyniosłym — zwłaszcza kiedy spokojny — bo jak uleci w niebo myślami, nie mogę za nim ścigać i myśl moja gubi się w chmurach- O, jakbym go ** chciała zobaczyć na scenie czynnego świata — wyższego nad ludzi!
SZCZĘSNY
wchodząc
Siostro, dobry dzień.
AMELIA
Szczęsny, ojciec mię prosił, abym pomówiła z tobą.
SZCZĘSNY
Wolałbym rozmawiać z tobą niż z moim ojcem. »
AMELIA
Otóż będę mówiła słowami mego serca. Ty taki dobry dla twojej siostry; pamiętam te chwile, kiedy dziećmi będąc, razem biegaliśmy po nadwilejskich łąkach za motylami wiosny, kiedy jesienią w zasypanych liściem alejach lubiliśmy chodzić razem i dumać... Ja się nie odmieniłam, ** ale tyś się bardzo odmienił, Szczęsny.
SZCZĘSNY
Czy ty myślałaś, że ja nigdy nie urosnę?
AMELIA
Powiedz mi, czy ty mnie masz za tak błahe stworzenie, że niewarta jestem jednego smutnego słowa z twojej duszy?
szczęsny
Ja bardzo smutnie mówię do ciebie.
AMELIA
Widzę, że straciłam twoje zaufanie.
339