ABC80 Lato

ABC80 Lato




Najgłośniej krzyczała łyżka:

—    Ja jestem najważniejsza, najpotrzebniejsza i najstarsza)

— I ja! I ja! — wtórowała jej piskliwie mniejsza siostra, łyżeczka. Leżała przed talerzem, widziała więc łyżkę i widelec.

Widelec napuszył się i nastroszył, aż w górę uniósł szpikulce:

—    Ja jestem najważniejszy! Służę ludziom do jedzenia najlepszych przysmaków: mięs, ziemniaków i sałat...

—    Sałatkę można jeść także mną — popiskiwała łyżeczka.

—    Leż spokojnie smarkulo! — ofuknął ją widelec. — Ty jesteś co najwyżej do deserów i herbaty, a w ogóle jesteś niepotrzebna!

—    Ważny się znalazł! — wykrzyknęła łyżka, aż brzęknęło na stole. — Sam jesteś smarkacz i niedorosly! Ciebie jeszcze na świecie nie było, kiedy my już pracowałyśmy: bez nas żaden król, |<rólowa ani książę obejść się nie mogli I Byłyśmy strojne, piękne i bogate. Co tu zresztą dużo mówić: wszystko zaczęło się od nas, od łyżek...

Nóż, który dotąd leżał spokojnie, bardzo się tą kłótnią zdenerwował, bo nagle się uniósł, stanął sztorcem i zagrzmiał grubym głosem:

—    Najstarszy jestem ja!

—    Nieprawda!—cienkim głosem zaprzeczyła łyżeczka i ukradkiem spojrzała wstronę

swej większej siostry jakby u niej szukała oparcia.

—    Cicho 1 — zahuczał znów nóż. Chwileczkę odsapnął i zaczął wywodzić:

—    Bardzo, bardzo dawno temu pierwotny człowiek, który dopiero uczył się polować na dzikie zwierzęta, znalazłszy kamień, wyostrzył go i używał do krojenia mięs i strugania drewna... To' był mój praprapradziadek. A potem, gdy już odkryto żelazo, pierwszy wyrób, jaki z niego zrobiono, to był mój prapHkdziadek — nóż i moja praprababka — siekierka.

—    Nieprawda, nieprawda — nieco ciszej i mniej odważnie zaprotestowała łyżka — bo nim zaczęto używać żelaza i brązu, robiono już łyżki z drewna.

—    Śmieszna jesteś, moja droga — odparł pobłażliwie nóż — w tamtych czasach ludzie jedli

'


mięsa rękami, zupy pili z mis lub garnków...

—    A właśnie że mięso jedli widelcami — upierał się leżący po drugiej stronie talerza, zagniewany i nastroszony widelec.

—    Nie masz racji — odparł nóż — mój pradziadek, który teraz znajduje się w pięknej oszklonej gablocie w muzeum, opowiadał mi, iż kiedyś znane były tylko noże, a dopiero później zaczęto używać łyżek do zup...

—    ... które były bardzo pięknie zdobione i kosztowne — pochwaliła się łyżka.

— Tak, ale najpierw były to prymitywne czerpaki wykonane z drewna lub cyny. Znacznie później, o czym piszą już w starych księgach, łyżki robiono z brązu, srebra, a nawet złota. Miały one różne kształty. Czerpaki były czasem głębokie, a czasem płytkie, rączki ich zdobiono herbami, znakami lub inicjałami właściciela, a nawet wysadzano drogimi kamieniami. Takie najdroższe łyżki ludzie nosili zawsze przy sobie w efektownych futerałach, tak jak inne kosztowności i skarby... '

—    Albo za cholewą buta! — znów nie wytrzymał widelec i dociął swarliwej łyżce.

—    Masz rację! — potwierdził mądry nóż — Były to łyżki oczywiście zdobione i znakowane, ale nie tak cenne. Służyły one do jedzenia różnych potraw płynnych. Mięso natomiast chwytano po prostu w ręce i rozdrabniano palcami, czasem tylko pomagając sobie nożem. Noże były różnej wielkości i kształtów. Jakże strojni i wspaniali byli moi pradziadowie! Natrudzili się nad nimi najznakomitsi płatnerze, którzy do wyrobu noży tak jak do wyrobu szabel używali szlachetnej, twardej i nierdzewnej stali. Rękojeści zwykle były robione ze szlachetnych metali, takich jak srebro, a nawet złoto, niejednokrotnie też wysadzano je masą perłową i drogimi kamieniami. Czasem na ostrzu, a czasem na rękojeści — podobnie jak na uchwytach łyżek — były wypisywane mądre myśli i słowa, które mogłyby wypełnić dużą księgę... Dopiero gdy noże i łyżki były w powszechnym użyciu, we Włoszech pojawił się na stole widelec.

Nóż rozejrzał się dumnie wokół, a na widok widelca wygiął się pogardliwie.

—    No i cóż ty na to młokosie? — zapytał zaczepnie.

—    Może, może — odparł nieco upokorzony widelec, ale po chwili dodał— we Włoszech, to prawda, ale na dworze królewskim! Mój pradziad miał tylko dwa szpikulce.

ale za to był duży, okazały i rękojeść miał piękniej zdobioną nii uchwyt łyżki.

—    Nieprawda! Kłamiesz! — znów krzyknęła łyżka. — Moje prababki były zawsze najstrojniej-sze, najwspanialsze i zawsze były chlubą właścicieli, ozdobą stołów królewskich i książęcych.

—    Ale były noszone za cholewą buta! — nie dawał za wygrane widelec.

—    Cisza! — przerwał ostro nóż — Królowa Bona przywiozła

widelce z Włoch do Polski...

—    Do jedzenia włoszczyzny — dodała łyżeczka.

—    No, nie tylko — mówił dalej nóż. — Najsławniejsi i najzdolniejsi złotnicy i płatnerze zaczęli także w Polsce wyrabiać widelce najpierwodwóch, później o trzech, a w końcu o czterech i więcej szpikulcach.

— A dopiero później moi dziadowie powędrowali do Niemiec, Ang

lii i Francji — mówił z dumą widelec. — Honorem było znaleźć się na wytwornym stole. I kiedy łyżki były robione z byle jakiego metalu, a nawet z drewna, widelce zawsze musi ały być z twardego żelaza, żeby nie mogły się ugiąć ani złamać!

—    Były widelce także z drewna — wtrąciła łyżka — a teraz tak jak my są robione z giętkiego, lekkiego i kruchego aluminium.

—    Phi! — nie wytrzymał widelec — teraz noże też są z aluminium, a nawet z plastyku.

—    Łyżki, łyżeczki i widelce można robić w byle fabryczce — zaperzył się nóż — zaś noże, te najlepsze, są z „Gerlacha”.

—    Skąd? — zapytali chórem widelec, łyżka i łyżeczka — My jesteśmy z Warszawskiej Fabryki Platerów „Hefra”.

Teraz dopiero przyjrzeli się sobie. Rzeczywiście: łyżeczka, łyżUt i widelec miały takie same trzonki, a nóż był nieco inny. Był dłuższy, matowy, miał lśniące ostrze, a na nim napisy GERLACH i „Nierdzewne”.

—    Fabryka, w której ja powstałem — chełpił się nóż — jest najstarsza w Polsce i jedna z najstarszych w Europie. Znajduje się w małej Drzewicy niedaleko Kielc. Oprócz nowoczesnych są tam jeszcze stare budynki fabryczne, w których niemało jest także starych maszyn i urządzeń. Ciężko się tam pracuje, ale noże od „Gerlacha” są najlepsze na świe-ciel

— Chwalipięta! — burknął widelec, który znów nie wiadomo czemu poczuł się obrażony.

—    Nasza fabryka też jest jedną z najlepszych na świecie. Nasze wyroby mają gwarancję na 50 lat — mówił nie zrażony nóż

—    Gwarancję? Co to jest gwarancja? — zaciekawiła się łyżeczka.

—    To znaczy, że robotnicy, którzy mnie wytworzyli, zapewniają, iż co najmniej 50 lat będę dobrze służył ludziom. Ale nie przerywajcie... Moje ostrze jest zrobione jest wieziona do Drzewicy. Tu jej arkusze są na wielkiej prasie cięte na wąskie i krótkie paski. A następnie każde takie „ostrze” jest wkładane pod ogromny młot mechaniczny, który wielokrotnie uderzając spłaszcza je i nadaje właściwy kształt. Potem odbywa się hartowanie: ostrze jest rozgrzewane do czerwoności i gwałtownie chłodzone w zimnym oleju. I tak kilka razy, aż zrobi się twarde,


z najlepszej szwedzkiej stali... No i jest nierdzewne! To znaczy ruda żelaza najlepszej jakości została przetopiona w specjalnych piecach hutniczych tak, żeby w stali nie zostały drobinki innych, szkodliwych domieszek. Taka stal jest następnie walcowana, rozpłaszczana, potem w formie dużych arkuszy przypływa ze Szwecji statkami do Polski i pociągami choć elastyczne Popatrzcie, jak mogę się wygiąć w prawo i w lewo, a nie pęknę! (Na potwierdzenie swoich słów nóż wykonał kilka gimnastycznych ewolucji). Później — ciągnął nóż — z innej prasy przynoszą gotowy trzonek, który jest łączony z ostrzem. Ale my, noże, jeszcze jesteśmy szarzy, brudni i nieefektowni. Czekamy w wielkich skrzyniach, aż


wezmą nas w swe ręce szlifierze. To są bardzo doświadczeni fachowcy, długo nas szlifują na wirujących tarczach: najpierw na niezwykle twardych, kamiennych, później na miększych i wreszcie na tarczach z wojłoku i sukna. Po tych zabiegach stajemy się błyszczący i piękni, twardzi, sprężyści i ostrzy...

Tu nóż wypiął się dumnie, z czego wynikało, że na stole jest najlepszy i najważniejszy. Łyżka aż oniemiała z oburzenia.

— A to dopiero pyszałek! To chwalipiętal To mądrala! — syczała ze złości. — Żebyś ty zobaczył, jak nas zrobiono) Warszawska Fabryka Platerów „Hefra” niewiele jest młodsza od „Gerlacha”, ale jaka jest inna: u nas wszystko robią wielkie automatyczne maszyny! Nowoczesne i doskonałe! U nas też wszystkie noże mają ostrza nierdzewne nie tylko ze szwedzkiej, ale i z polskiej stali, która wcale nie jest gorsza... Łyżka nagle przerwała, bo oto w przedpokoju rozległy się rozmowy ludzi. Przyszli goście... Gdy gospodarze i goście zasiedli do stołu, mały Marek szepnął do mamy:

—    Mamusiu, skąd się tu wziął ten nóż? Przecież to nie z kompletu!

—    Rzeczywiście — odpowiedziała mama. Wzięła nóż od „Gerlacha”, położyła koło swego talerza, a

obok talerza Marka położyła właściwy — nóż z „Hefry”.

—    Gdzie ty się plączesz po stole! — powiedziała do niego łyżka, ale tak, żeby ludzie nie słyszeli. — Był tu jeden taki od „Gerlacha” i twierdził, że jest z nas wszystkich najlepszy, najbardziej potrzebny, naważniejszy i najstarszy...

—    To tak jak ja! •— odparł nóż z dumą.

—    Noże są na stole i przy jedzeniu zawsze

najważniejsze i najpotrzebniejsze!

Łyżka już miała coś złośliwego powiedzieć, ale zachłysnęła się, bo Marek właśnie napełnił ją zupą, która ni stąd ni zowąd nagle wylała się na czysty, świeży obrus.

—    Mareczku, jak ty jesz! — strofowała mama. — Uważaj!

—    To nie ja, mamusiu, to łyżka tak mi się z ręki wyrywa...

B. w.

Majsterklepka zawiesił na ścianie... lejek i włożył do niego kłębek, a nitkę przeciągnął przez wylot.

Kłębek pociągany za nitkę obraca się w lejku lekko i swobodnie.


W jaki sposób Majsterklepka uchronił przed igraszkami kotka kłębek wełny, z której babcia robiła szaliki


Łamigłówka geometryczna Przerysujcie i wytnijcie z papieru figury, pokolorujcie je i spróbujcie złożyć z nich trzy duże litery: L, H, F; pierwszą — z figur żółtych, drugą z czerwonych, a trzecią z niebieskich.

Jeśli się to wam nie uda — spójrzcie na stronę 15.


HD^ycmcai

O RURA CfUMKA APTEKARSKA LUB MODELARSKA


KRĄŻKI

TEKTURKI


PUSZKA PO KONSERWACH (NP PO KONCENTRACIE

POMIDOROWYMI

GWOŹDZIKI

S CISNĄC DRUCIKIEM

GWOZDZUO WCIŚNiąTE PO WYKRUSZENIU GRAFITU

WIDOK OD STRONY KÓŁKA

SZLIFIERSKlEGO

GUMKA

PAPIER ŚCIERW

Ołówek

zalać

Gipsem

?'■ Cfn

/

- *

n.

10n

ZALAĆ

GIPSEM

KR A ZR!

Z GUMOWEGO KORKA

ZAKRĘTKA OD SEOiKA

OS Z KORBKĄ WYGIĘTA Z DRUTU

NAKLEJONE , (pp. KLEJEMHERMOLEM,)// KRĄŻKI TEKTURKI>

OTWÓR O ŚREDNICY OŁÓWKA, PRZEWIERCONY W BLASZANYM Dnie puszki


Mini-szlifierka będzie pomocna w majsterkowaniu. Może także służyć do ostrzenia ołówków, kredek czy pasteli.


Cieniutki drucik owińcie dookoła grubego gwoździa lub pręta (średnicy od 3 do 7 mm) tak, aby utworzył pętlę, i jego końce splećcie ze sobą. Umoczcie pętlę w wodzie, wyjmijcie i... wasza lupka jest gotowa. Patrząc przez nią możecie odczytać nawet najdrobniejsze literki, na przykład na znaczkach pecstowych lub mapkach. Niestety po pewnym czasie lupa straci swoje właściwości powiększające i trzeba ją ponownie zamoczyć w wodzie.

Jeżeli średnica lupki jest większa niż U mm, trzeba — po umoczeniu drucianej pętli w wodzie — dodatkowo doka-pać do niej zamoczonym w wodzie patyczkiem jedną lub dwie krople wody. Soczewka stanie się wówczas bardziej brzuchata, czyli — jak mówią fizycy — bardziej wypukła, i jej zdolności powiększające wzrosną.

Wyjaśnienie tego zjawiska jest proste. Gdy spojrzycie z boku na swoją lupkę wyjętą z wody, zobaczycie, że wygląda ona jak na rysunku. Kształt kropli wody uwięzionej w drucianej pętelce jest taki jak kształt soczewki skupiającej, która ma zdllatH powiększania obrazu.

B. COCŁOWSKA

SOWA

TAtC. NALEŻY Z-AGrtNA C

wyc, ina n tc-Ę. z &Ky$r&j.u


MASKOTKA

SKŁADANE PUDEŁKO


/

\

Przerysujcie na bry-stolu schemat' składanego pudełka (w tej samej skali lub powiększając wszystkie wymiary dwukrotnie). Wytnijcie je i zagnijcie ścianki wzdłuż kropkowanych linii. Ostrym scyzorykiem zróbcie nacięcia wzdłuż linii ciągłych. Złóżcie pudełko według rysunków z prawej strony. Pudełko będzie się mocno trzymać, chociaż nie użyliście ani kropelki kleju.

INTERESUJĄCE DOŚWIADCZENIE

Weź butelkę. Wstaw w nią lejek i nalej wody. Nie sprawi ci to żadnego kłopotu.

A teraz zastanów się przez chwilę, czy możliwe jest, aby woda nie wypływała z lejka do pustej butelki?

Uszczelnij plasteliną przestrzeń między butelką a lejkiem i ponownie nalej wodę do lejka. Teraz woda bardzo pomalutku, po jednej kropelce kap, kap sączy się do butelki. Czy wiesz, dlaczego? Butelka wcale nie jest pusta, jak ci to podstępnie podpowiedziałem; jest w niej powietrze. Gdy więc uszczelnisz swoją aparaturę doświadczalną, wówczas powietrze nie będzie miało którędy uciekać, żeby ustąpić miejsca wodzie... A teraz bogaty w doświadczenia z wodą i powietrzem spróbuj odpowiedzieć na moje pytanie: jak umieścić pływającą plastykową żabkę na dnie akwarium z wodą tak, aby jej z wierzchu nie zamoczyć? Spójrz na rysunek:

Jeśli zanurzymy szklankę odwróconą do góry dnem, woda do I niej nie wpłynie. Nie pozwoli na to wypełniające szklankę po-R wietrze



WASZ MAG


— Zobaczycie teraz niezwykłą sztukę wcierania monety w pIlM — mówi sztukmistrz, sięgając do kieszeni po monety. — Oto * trzech jednakowych monet, jakie wyjąłem z kieszeni, jedna wskutek tarcia zniknie! Zostanie po prostu wtai-ta w palec.

Mówiąc to sztukmistrz biarze monety między palec wskazujący a kciuk prawej lub lewej dłoni i szybkimi ruchami palców w przód i w tył przesuwa je naprze-mian względem siebie. Wszyscy doskonale widzą trzy migające monety. Stopniowo ruchy palców sztukmistrza stają się coraz wolniejsze i ... między palcami pozostają tylko dwie monety. Trzecia zniknęła bez śladu. Sztukmistrz pokazuje obie dłonie. Nigdzie nie ma trzeciej monety!

Wyjaśnienie

Sztukmistrz wyjmuje z kieszeni nie trzy, lecz dwie monety, chociaż mówi, że jest ich trzy.

•Rys. -ł

Wkłada monety między palce, Osłaniając je drugą dłonią tak, aby widzowie ich nie zobaczyli, i natychmiast zaczyna je pocierać. W czasie tej czynności widzowie dostrzegają trzy monety. Dlaczego? Jest to po prostu złudzenie optyczne. Szybkie przetuwania monet względem siebie (rys. 1) powoduje, obraz wysuniętej monety 1(rys. 1) w chwili, gdy zajmuje już ona inną pozycję — cofniętą względem monety 2. W efekcie dostrzegamy więc trzy monety. Dzięki temu złudzeniu optycznemu, owej niedoskonałości naszego oka, moie-my oglądać filmy.

Tak, tak to nie pomyłka. Gdyby bowiem nasze oczy były absolutnie doskonałe, to oglądając film nie mielibyśmy złudzenia ruchu. Widzielibyśmy tylko szereg zmieniających się nieruchomych obrazów. Oczy nasze mają jednak tę właściwość, że przez krótki ułamek sekundy zachowuje się w nich oglądany przed chwilą obraz. A więc szereg kolejno oglądanych nieruchomych fotografii z taśmy filmowej widzimy jako obraz ruchomy, gdyż poszczególna, kolejne obrazki filmu wyświetlane na ekranie nakładają się na siebie w naszym oku, sprawiając wrażenie ruchu.

U I M M ‘^AzaJopoei |A|    3 s |buo>(Am nfunsAy

riHZOtHHOłi irO*7T»VDHO rjffUZOYH OMlSłłOnjKOiZHd

imoisx

H3ANZZHNH3U X3?YTSMI nSUOSYZO OAUDiHMYOAM


i^iuLpa^ ndo)|iopls|B)| ujn 8b|0» BfnO pay ZI-IZ-IZ l« '096-00 npon JU j e oSo H38Z3 |n i mbzsjb/v\ :*BJpv Ibuzs U43BJ. IobziubBjo Ibu|bzo pj o^łijO q p Ud - V49is goAuza ugaai *«tk •)( uit donzo omisiumbpAm B3MBpA/v\

'9—S ‘V—ł 43—( ‘a—Z ‘i—L :Mfiup«8pQ“ aiuEzfeiMzo)|


(3UZdXj)3uj -©•I i^MęiSituei fjUCZfelMZOJ 0)0


tisBi łmmn mi iii

Odpowiedź:

Siedem lub sześć w zależności od tego, czy licząc kostki potraktujemy czerwone ścianki jako wierzchy czy jako spody kostek. Inaczej mówiąc, jeżeli zaczniemy liczyć kostki od góry, naliczymy ich sześć, jeśli od dołu — siedem. Ciekawe, prawda? ***

jśpwudtu jsaf ąaąsoą

ipX) 3|l 3ÓIM V jąiu/M

Xuui azoui ;>(tuiXzj)0 •ZEJ iDZsaj jąłsoą Z3i|

-od i jiueSou Xję3 op ąau -nsXj pęjMpo zu>) y -)saf

i|3j 3|i ‘zpaiModpo i azj -nSij fauMizp fał m (ląiu -tjopzs) ląłsoą z3i|oj

C*Jfc


Znacie na pewno wiele rodzajów żarówek i wiecie, jakie mają zastosowanie.

Sprawdźcie więc swoje wiadomości i odpowiedzcie, jakie żarówki zastosowalibyście w urządzeniach elektrycznych, które widzicie na rysunkach.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ABC80 Wiosna —    Mamo, czy ja znów muszę pić to wstrętne mleko z miodem? —
hg t. ateista.org „Boże, Ty jesteś Najwyższym Szczęściem, Najwyższym Mistrzem, a ja jestem Twoi
poroże raczej małe. Jestem zwinna jak panienka. Kto ja jestem? No?......DZIK Ryję ziemię mymi kłami
iz45 I Dó mnie się zwróćcie* wszystkie krańce ziemi, 1 abyście były zbawione, Sbo Ja jestem Bog
Ja jestem droga,prawda i zyciem Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem Ewangelia Jana 11.6-fot Cezary Rog
Jestem książka Strona Ja jestem książka Ja jestem książka, Twój przyjaciel szczery. Na moich kartac
Jestem książka Strona Ja jestem książka. Twój przyjaciel dobry. Witam cię słońcem o poranku modrym.
Jestem książka Strona Ja jestem książka. Twój przyjaciel mądry. Ja Cię prowadzę przez morza i lądy.
skanuj0019 2 MIOTŁA RZ cd 2 - 14.(34.) Ja jestem miotlarzem bez pary i szukam drugiego niezdary. Nie
gallery 81627058 500x500 Mateusza 28: Mateusza 28:20OK V_^ Uczcie je zachowywać wszystko, co wam prz
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM I ŻYCIEM. 13 rozpada się struktura wiary, co tak dobitnie podkreśla św.
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM I ŻYCIEM.. 15 liwością jakiegoś eksperymentalnego sprawdzenia w ramach n
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM I ŻYCIEM.. 17 cha z materią — ciałem — które mając jedno źródło swego
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM I ŻYCIEM. 19 wiązaniu z całym światem materialnym, stanowiącym przedłuże

więcej podobnych podstron