468
1649
czekać nie mógł, powrócił. W tenże czas od Kara.cz Beja Pere-kopskiego, ku taborowi prz}jechał Tatarzyn, prosząc, aby nie strzelano do Kozaków, ponieważ już z Królem JMcią pokój stanął. Kazał go Xże JMć zatrzymać: wprzód honesłe w sposob traktamentu częstując jako gościa z tak dobrą nowiną przysłanego, potem różnie go zabawiano, wybadywyjąc, jeśliby zdrady jakiej w tem nie było,’ bo też Kozacy po małej chwili, przy bytności w naszym taborze tego Tatarzyna, dział 4 za staw zatoczyli, i swoich do wałów pognali. O godzinie jakoby trzeciej z południa kilkanaście świtnych Chorągwi po za chodami przyszło do nich, którzy skoro do taboru doszli, poczęto z wałów ognia gęsto dawać, z dział i ręcznej strzelby. Nasi też do nich niemal przez całe pół godziny. Tandem deszcz silenimm uczynił.
Postsolis fccas-um Pan Romaszkiewdcz przyjechał z listami do JMPana Bełzldego; gdzie IchMMPanowbe Komissarze dają znać o zawarciu pokoju, i że jutro sami u nas być mają. To poselstwo Pana Romaszkiewiczowe inter spcm et metum nas zostawało. Jedm się bali zdrady, czy nie są te figle Chmielnickiego, aby nas mógł expknrin, boby tak lekkiej osobie Król JMć nie powierzał tak poważnej sprawy przodojazdem przed Panami Komissarzami; drudzy cieszyli swoje nędzę pewnie kou-kludowauym pokojem. Owo zgoła nic pewuiego u*siebie żaden w takim razie nie mógł konkludować. Więc i to suspectimem movebat‘,'Jże gdy IcbMMPanowie Regimentarze nasi pytali Ro-maszkiewicza publice, quibus conditionibus stanął ten pokój, nic nie pow iedział, tylko, że nie jego to relacyej należy, ale IcliMMć Panów Komissarzów, którzy dziś na noc zatrzymani u Chmielnickiego, jutro tu przybędą, i to co relacyej ich należy^, opowiedzą.— Tegoż dnia oddano list od Chmielą, w którym oznaj-muje IdiMMPanoin Regimeutarzoin naszym, że za zbliżeniem się JKMci stanął za łaską Bożą pokój między wojskiem Ko-ronnem i Zaporoskiem. Dołożył tego w liście: „A żeście WMMć kilkakroć sto tysięcy Hanowi JMci obiecali, abyście one zgotowali; za których odebraniem, Car JMć ustąpi^.
Z tego listu Chmielnickiego znowu turbacya, bo tego nigdy nie było, aby Hanowi mitli co obiecować, raczej deklaro-