"
CZYNNIKI GOSPODARCZE I CZYNNIKI PRODUKCJI 809
y
dochodu społecznego, musi traktować stopień użycia istniejącego zasobu całego szeregu cz. g. jako niezależny od woli owego poszczególnego gospodarza: większy czy
mniejszy zakres rozporządzania niektóremi z nich przez jednostkę, decydujący o jej rezultatach gospodarczych, nie zależy z reguły od jej działalności gospodarczej. Należą tu wszystkie cz. g. jakościowe oraz ściśle z nimi związana ilość potrzeb, stanowiąca zresztą wraz z jakością potrzeb cel gospodarowania, a nie środek. Z punktu widzenia gospodarza jedynemi czynnikami, których ilość może on zmieniać w swem gospodarstwie w zależności od swych celów, któremi więc może gospodarować, są: praca, przyroda i dobra nagromadzone czyli kapitał. Te czynniki może on kombinować przy danym stanie innych czynników i przy danych celach, stanowią one dla niego wielkości zmienne, które wskutek lego są dlań kosztami porównywalnemi i ce-liionemi, wartościowemi. Stąd czynniki te przyjęto od początku istnienia ekonomiki nazywać czynnikami produkcji, uważając je za jedynie wycenialne koszty gospodarcze i z punktu widzenia społecznego. To stanowisko daje się uzasadnić tylko przy ograniczeniu przedmiotu ekonomiki do malerjalnych środków zaspokajania potrzeb ludzkich, przy których jakościowe cz. g. musi się uważać za dane od nich niezależne, niepodlegające gospodarowaniu; przy objęciu przez ekonomikę również niematerjal-nych środków zaspokajania potrzeb, rozróżnienie to nie miałoby racji, ale też wówczas i ekonomika musiałaby się stać inną nauką, niż jest obecnie, zwracając się ku problemom zupełnie innej natury. Jest jasne, że to specjalne wyróżnienie cz. prod. opłacanych, kosztujących jednostkę gospodarującą czy społeczeństwo, nie przesądza bynajmniej, by tylko te czynniki wpływały na wyniki gospodarowania, by tylko od nich zależny był wytwór czy dochód społeczny, produkcja, nawet wartość. Przypisywanie takiego wpływu tylko t. zw. czyn. prod. byłoby ciężkim błędem, w który, niestety, wpadała nieraz ekonomika klasyczna. — Już w średniowiecznej filozofji moralnej można spostrzec, że u podstaw jej rozważań w sprawach gospodarczych leży uznanie dwóch cz. prod.: pracy i ziemi, czyli przyrody. W XVII w. niektórzy filozofowie (Locke) wysuwają jako jedyny cz. prod. pracę. Fizjo-kraci jako jedyne źródło produktu społecznego uznawali ziemię, a raczej pracę na ziemi. Smith rozróżniał jako cz. prod. człowieka i otoczenie, częściej zaś pracę, ziemię i kapitał. Ten trójdzielny podział cz. prod. utrwalił na długo J. B. Say, uważając pierwsze dwa za pierwotne, a trzeci za pochodny; równocześnie, idąc za Smithem, przypisał każdemu z cz. g. pewien udział w powstaniu produktu, wynagrodzenie za który otrzymuje on w formie należnego mu specjalnego rodzaju dochodu społecznego (płaca, renta gruntowa, procent); ten prototyp teoryj t. zw. imputacji (rozliczenia, przypisania)
0 tyle miał słabą stronę, że Say wyróżnił specjalny czwarty dochód, zwany zyskiem przedsiębiorcy, a nie przeciwstawił mu specjalnego cz. prod., traktując działanie przedsiębiorcy jako pewnego rodzaju kwalifikowaną pracę; w nowszych czasach Marshall stara! się wyodrębnić ów czwarty cz. pr., nazywając go organizacją, lecz bez większego powodzenia; większe raczej rezultaty osiągnięto przez wyjaśnienie specjał nej dynamicznej natury zysku przedsiębiorcy jako dochodu (Walras, Schumpeter). Powiązanie imputacyjne przez Say’a cz. pr. z poszczególnemi rodzajami dochodu społ. związało je z problemem wartości. Ricardo, uznając wpływ wszystkich trzech cz. pr. na wartość absolutną, zapomocą swej teorji rozdziału dochodu społ. sprowadził wartość wymienną do stosunku ilości pracy w przedmiotach wymienianych. Jego naśladowcy rzecz tę uprościli: Rodbertus za jedyny społeczny koszt produktu i jego źródło, a więc
1 cz. pr., uznał pracę fizyczną, zapominając o ograniczoności sił i bogactw przyrody oraz kapitału, czyniącej ich użytkowanie kosztem społecznym; Marx zaś, wychodząc od teorji wartości, uznał pracę za jedyną przyczynę i istotę wartości, nie uwzględniając zagadnienia charakteru kosztów społecznych innych cz. pr. W nowszej ekonomice często obejmuje się przyrodę czy ziemię z nagromadzonemi dobrami jednem pojęciem kapitału. Szkoła psychologiczna austrjacka stwierdza, że między temi cz. pr. niema różnicy, bo siły i bogactwa przyrody nie są niezniszczalne, a jeśli chodzi o po-mnażalność, to z punktu widzenia statycznego zarówno one, jak kapitał są niepomna-żalne, dynamicznie zaś biorąc nietylko kapitał, lecz i użytkowanie przyrody są po mnażalne przez powiększanie zakresu eksploatowanych jej sił i bogactw. Podobne stanowisko zajmują też ekonomiści neokla-
A