300
GDAŃSK
skie, lecz zgodził się na przyznanie sobie połowy sumy z dochodów celnych i jednorazowego odszkodowania.
W rezultacie konstytucja Karnkowskiego została jedynie martwą literą, raczej programem, jaki Rzplita winna była stosować wobec miasta. Ze śmiercią bowiem ostatniego Jagiellona Gdańsk postanowił wykorzystać nadarzającą się sytuację, by znieść krępujące go przepisy. W porozumieniu z agentami cesarskimi oświadczył Gdańsk, iż elekcję króla Stefana uzna jedynie pod warunkiem skasowania konstytucji Karnkowskiego. Batory z właściwą sobie stanowczością podjął walkę z opornem miastem mimo, że sejm, nierozumiejący ważności sprawy, nie poparł go dostatecznie. Na wezwanie króla do posłuszeństwa odpowiedział Gdańsk gwałtowną mobilizacją i ściągnięciem na swe wody floty duńskiej. Zkolei Batory wydał uniwersał, zakazujący handlu z Gdańskiem i skierowujący cały eksport Polski ku Elblągowi. Była to już faktyczna walka, która w r. 1577 przybrała charakter wyprawy wojennej. Jednakże sytuacja międzynarodowa nie pozwoliła królowi na wykorzystanie niewątpliwej przewagi nad miastem. W grudniu tegoż roku stanął w Malborgu kompromisowy układ, mocą którego Gdańsk złożył przysięgę na wierność królowi, przeprosił go za bunt, wypłacił 200 000 guldenów kontrybucji, za co otrzymał obietnicę modyfikacji statutu Karnkowskiego. Na sejmie rozegrała się walka dyplomatyczna między Gdańskiem i Elblągiem, popieranym przez Anglję, posiadającą tam oddawna swą kampanję. Głównie za wstawiennictwem Zamoyskiego zwycięstwo pozostało przy Gdańsku. W r. 1585 ogłoszony został t. zw. Tracta-tus portorii, zapewniający królowi połowę dochodów z palowego, dwukrotnie podwyższonego. Król zobowiązał się nie organizować fregat kaperskich, nie nakładać nowych ciężarów na miasto, nie pozwalać na bezpośredni handel kupców zagranicznych z obywatelami polskimi, nie zmieniać koryta Wisły (na korzyść Elbląga). Było to całkowite przekreślenie ustawy Karnkowskiego i kompletne zwycięstwo Gdańska.
Mając teraz zagwarantowany sobie monopol na handel zagraniczny, doceniał Gdańsk korzyści płynące dlań ze związku z Polską, to też w czasie wojen szwedzkich, jakie nastały za panowania Wazów, wiernie stał na gruncie łączności z Rzplitą i nie otworzył bram swych, wzorem innych miast pruskich, nieprzyjacielowi. Jednocześnie jednak, stojąc wiernie przy Polsce, zazdro-snem i niechętnem okiem patrzył Gdańsk na próby tworzenia floty królewskiej, bojąc się
0 utratę przewagi swej na morzu. Na tern tle doszło jeszcze raz do poważnego zatargu między miastem i państwem, a właściwie królem Władysławem IV. Rozejm altmar-ski (1629), sumujący niefortunną walkę Zygmunta III z Gustawem Adolfem, odbił się ujemnie i na Gdańsku. Flota szwedzka, blokująca port, pobierała cła od przybywających okrętów i podnosiła samowolnie stawki celne, dochodzące nieraz do 24% wartości towaru; jednocześnie zbudowana przez Szwedów w rozgałęzieniu wiślanem twierdza Głowa (Haupt) podobne zyski ciągnęła z eksportu polskiego. Ten stan rzeczy, odbijający się fatalnie i na producentach polskich i na handlu gdańskim, zniesiony został przez rozejm sztumdorfski (!Ó35). Władysław IV, licząc się z możliwością zerwania rokowań ze Szwecją, począł przy pomocy gdańszczanina Hewela budować flotę, która doszła do liczby 12 jednostek bojowych. Cała ta akcja była prowadzona w tajemnicy, ukradkiem, w obawie przed spodziewanemi przeszkodami ze strony Gdańska. Ten bowiem, mimo swego trudnego położenia, nietylko odmówił królowi pomocy, lecz zmusił go do założenia bazy morskiej na odległym Helu, zamiast, jak to projektowano, w znacznie wygodniej-szem miejscu, t. j. w Oksywji. Po zawarciu rozejmu Władysław IV, właściwy kontynuator polityki morskiej Zygmunta Augusta, pragnął flotę swą poważnie rozbudować i założyć wielki port wojenny we Władysławowie (dzisiaj Chałupy). Pieniądze na ten cel m.ały iść z ceł morskich, które rozejm sztumdorfski pozwolił królowi pobierać w wysokości 4,5% w przeciągu dwóch lat. Pod osłoną okrętów królewskich komisarze ogłosili „dominium maris“
1 powierzyli ściąganie cła specjalnym poborcom. W odpowiedzi na ten krok zmobilizował Gdańsk przeciw Władysławowi IV całą niemal opinję europejską, tern łatwiejszą do zjednania, że każde państwo wolało dostarczać Polsce swych towarów bez opłat celnych. W grudniu 1638 r. flota duńska w porozumieniu z gdańszczanami rozgromiła okręty królewskie i wprowadziła do portu 40 statków bez cła. Była to niesłychana zniewaga, którą należało pomścić.