84 Adolf Chybiński.
cha"), Podbrody, Załuczne, Podczerwone, Dział, Brody, oraz wsi wymienione wyżej. Niektóre z tych wsi były coprawda nowe i posiadały bardzo nieliczną ludność. W następnej wizytacji, w r. 1618, nie są wymienione nowe wsi, nie posiadające swych kościołów i kaplic, ale też niema mowy o powstawaniu nowych kaplic. O Witowie, Poroninie, Zakopanem i wielu wsiach na wschód od tych miejscowości nie znajdujemy żadnych jeszcze wzmianek. Tak więc między r. 1596 i 1618 z 30 w księgach wizytacyjnych wymienionych wsi tylko 19 posiadało swe kościoły wzgl. kaplice.
Gorzej bez porównania przedstawiała się sprawa z ilością proboszczów i wikarych. Oczywiście zdarza się, że jeden proboszcz, zwany zwykle plebanem lub presbiterem, ma do obsłużenia 2 lub 3 wsi, z których tylko jedna jest miejscem jego stałego pobytu. Wizytator w r. 1596 zostaje tylko w 5 wsiach względnie £ miasteczkach (Nowy Targ, Maniowy, Krościenko — a więc „przy gościńcu") księży osiadłych na stałe. Brakło proboszczów w 14. wsiach (m. i. w Szaflarach i Czarnym Dunajcu). Tylko połowa posiadała t. zw. filjalne kościoły. W jednych wsiach był kościół, ale proboszcz nie miał domu, w innych wsiach był dom — zwykle lichy i walący się — ale kościół, dawniej już istniejący, znajdował się w gruzach, albo też zabrał go z sobą... Dunajec lub inna rzeczka czy dziki potok. W takich warunkach mogli znaleźć się rybacy, łowiący dusze w mętnej wodzie, a sprzyjały im warunki geograficzne: odcięcie niejako od reszty Polski. Mowa o nich niżej. Stosunki te poprawiały się bardzo powoli. Mimo to wizytator w r. 1618 znalazł jeszcze kilka kościołów nieobsadzonych, przyczem niektóre były obsługiwane z parafji nowotarskiej, z Maniów i Krościenka. Dodać tu należy jeszcze, że często bywały zrywane mosty przez powodzie, jak czytamy w księgach wizytacyjnych, tak, że ludność nie mogła się dostać do kościoła; ileż chrztów i śmierci, pogrzebów, musiało się odbywać bez asysty kapłana, nie mówiąc już o... spóźnionych lub odkładanych na inne czasy ślubach.
W takich stosunkach zatracały się źródła utrzymania proboszcza i kościoła, jak nam mówią cytowane źródła. Tu przywłaszczył sobie śmielszy wójt i nie-wójt (niekiedy także... „opiekun kościoła", „vitricus“, zwany przez ludność „wytrykusem") kawałek roli kościelnej, lub wyrąb lasu, zabierał pasiekę kościelną, z której wosk służył na potrzeby kościoła, a miód był sprzedawany dla tych samych celów. Nie brakuje dowodów, że i władcy zamku czorsztyńskiego lub ziemianie patrzyli pożądliwem okiem na pewne kawałki roli kościelnej, którą tak łatwo było coraz bardziej zaorywać. Co prawda wizytator wzywał poważnych wiekiem i radą kmieci, aby dowiedzieć się od nich, co i ile niegdyś mogło do kościoła lub plebana na-