---
Nie tylko w Królestwie ale i w Cesarstwie
objawiał się-ruch, w Petersburgu trwającej nieustannie pożary, biadościąoęfhióąći pokrywały lice ćąra; stojącego na czele miliona bagnetów. I w tej jaskini wśzelkiego bezprawia i w tej spodlonej, siużalczgj Rosyi, nurtowalv podziemne ognie a wybuchające płomienie przejmowały śmiertelną trwogą nawet najodważniejszych. Gar oniemiał. Raporty o ruchach demonstracyjnych w Królestwie, o śpiewach patryotycznych na ulicach i w kościołach, o przybraniu się w kontusze, żupany i konfederatki — przyjął chłodno i czy też tak był sparaliżowany stiachem — że nmfetawił tamy budzącemu Bę życiu. Wszyscy potracili głowy a tymczasem Warszawa budziła się coraz więcej, coraz więcej powstawało kółek, wytwarzały się gronka, coraz namiętniej przemawiała młodzież, coraz silniej' lud, rzemijjslnicy ujawniali swą., potęgę,; grożąc śmiało szalejącemu z przerażenia carowa.
Polała sie krew na ulicach Warszawy, a pogrzeb siedmiu ofiar potężną munife-slacyą. przemówił do całej Polski. Wobec łOO-lysiącznego tłumu, któremu nie stawiały zapory moskiewskie szeregi, nawet Pauluzzi, zapominając o godności Prezesa komisyi śledczej, praSz ugięcie karku, uo&t-ił pajnięć zamordowanych, wołając: „Cześć wielkiemu narodowi"!
Dzień ten stał się słupem rozgraniczającym Rosyę od Polski — mogiła usypana dla siedmiu męczenników, była owem niemem hasłem: „Do broni! Do broni"! Z dniem tym rozpoczyna się walka na jjmierć lub życie, Warszawa sprzysięga się na zgubę i zatratę wrogom!
Taki był stan umysłów w Warszawie i w Królestwie, w chwdli gdy się rozpoczyna nasze opowiadanie.
Na czwartem piętrze w pałacu Zamojskiego przeznaczonem wyłącznie na mieszkanie dla studentów Akademii, panował
-----ćsl1
?
ruch niezwykły. Mnóstwo ludzi wchodziło ■ schodziło, toczyły się jakieś narady, rozdawano drukowane arkusze a dzielna młódź gotowała się do wyjazdu. Po, co? W jakim celu? Objaśnił to nam Włodzimierz Wolski, znany poeta i twórca niezapomińaiiggo libretta dó opery Halki, nieznużony agitator i budziciel ducha młodzieży. On to przezwał mieszkańców pałacu a raczej czwartego piętra: „Czwartakami" i w tym ę;llu nawet napisał marsz, pod klóry podłożył muzykę Moniuszko. Tąp hymn czwartaków brzmi jak następuje:
GSgwez-wjptaki! Takie nasze hasło Wszakże nie z pychy, my tojjhasiem Le^iiz niecdibWtpgpjsto piorunów Irzasło2.',
Ktoby o haśleyśmial zapomnieć tem!
Wszak ćzwartakaipi pnlk terr fiazywa.no,T Go pil za czterech, a ztKpsąniii bit.
I nam bracutulo przystoi miano,
Bo c4io'c nie iiijom, pijenj ćo namfglarczySfil!
Dalszy ciąg marszu, jest hymnem wojennym a brzmiał on nieustannie na czwartym piętra? i muzyka krzepiła ducha dzielnej, pełnej ofiary młodzieży.
Otóż pewnego dnia, jak już wspomnieliśmy działy się tu rzeczy niezwykłe. Z liczby ^mieszkających czwartaków, pięciu wyprawiano z odezwami do narodu. Był to krok i zamiar tein więcej niebezpieczny, że już Moskwa ściągnęła z głębi Rosyi wojska,1) ioz-puściia (fedąPlprawic hordę szpiegów i czuwała na każdym niemal kroku, a biada temu, kto się dostał w ręce tych zbirów bez serca i sumienia.
Wolski zgromadziwszy okoio siebie, pięiiiu tych dzielnych młodzieńców przemówił:
— Nie dodaję wam ani odwagi, ani pragnę wzmocnić silę niebezpieczeństwa na jakie się®| narażacie,Kile jako Polak przeznaczam was m męczenników — życząc wam serdecznie cierniowej korony!
Przemowę tę przyjęto oklaskami, jako rodzaj humorystycznego błogosławieństwa. Wolski zrozumiał, źe w tej tak ważnej chwili,
Podczas pogrzebu 7 poległych było tylko 6000
Moskali w Warszawie.