1. Wychowanie jest tak dawnem jak sam rodzaj ludzki. Pierwszych naszych rodziców sam Bóg wychowywał i zaraz przy ich stworzeniu dał im uzdolnienie, ażeby sami swoje dzieci potrafili wychowywać. Im prostsze było życie ludzkie, tern też prościej przedstawiało się wychowanie; wystarczały z praktycznego rozumu i z tradycyonalnego doświadczenia wysnute zasady i sposoby. Gdy jednak z czasem stosunki życia stały się wielokształtniejszymi, co szczególniej wydarzało się w krajach, których położenie, klimat, polityczne i religijne urządzenia i t. p. sprzyjały bogatszemu rozwojowi indywidualnego i socyalnego życia, wychowanie też miało większe i rozmaitsze żądania do rozwiązania, dlatego też wymagało daleko więcej od ducha i czynności wychowawcy. Już tedy zawczasu znajdujemy szlachetnych mężów, którzy obrali sobie wychowanie jako przedmiot swoich poważnych st.udyów, a często nawet .jako pole swojej działalności. Wyniki swego rozmyślania i swego doświadczenia streszczali potem w przysłowiach, naukach, ustawach i rozprawach i przekazywali je potomstwu. Tak też już zawczasu pow stały w krajach cywilizowanych (kulturnych) właściwe zakłady wychowawcze — szkoły, bo dom rodzicielski nie mógł już zadość uczynić wszystkim wymogom wychowania. Ale tylko jedna cześć społecznych uprzywilejowanych kół miała do nich przystęp, dzieci zaś niewolnych, a dziewczęta prawie u wszystkich narodów' były z nich wykluczone.
Dopiero chrześcijaństwa, które głosi, że wszyscy ludzie są dziećmi Boga, tą samą Przenajświętszą Krwią odkupieni i przeznaczeni do tej samej szczęśliwości, zniosło izolujące zapory pomiędzy pojedynczymi stanami i oboma płciami,