PODRÓŻ WŁOSKA. 13?
żdej podróży, nawet nie znalazłszy filozofii, korzystał, dowodzą piękne jego słowa w Fedonie: »Gdzież znajdziemy, rzecze Cebes do Sokratesa, dobrego czarodzieja (t. j. filozofa) na te strachy, skoro ty nas opuszczasz? — Wielka jest Hellada, o Cebesie, a dzielni ludzie w niej przebywają; wiele także jest ludów barbarzyńskich! Wszystkie trzeba zbadać, szukając takiego czarodzieja, nie żałując pieniędzy ani trudów. Na nic bowiem nie możecie z większą korzyścią użyć waszych pieniędzy, jak na to. A trzeba wam także szukać między wami samymi, bo może nie znajdziecie łatwo kogo drugiego, któryby lepićj od was zrobić to potrafił t ’). Uderza w tym ustępie pewne łaskawe dla barbarzyńców usposobienie, bo nie odmawia im wszelkiej mądrości; przeciwnie, lubi, jak wiadomo, przytaczać ich podania i mity, gdy zdają się ukrywać myśl jaką głębszą. Jednak pomimo formy łagodnćj, jest wyższość filozoficzna stanowczo rodakom przyznana, skoro u nich łatwiej i pewnićj znaleść się mogą dowody na nieśmiertelność duszy. Ale Fedon należy do najdojrzalszych dialogów; podróż egipska, kiedy pisał go Platon, była już dawną, prawie zapomnianą rzeczą; słowa zaś owe, choć włożone w usta Sokratesa, wyrażają własne Platona przekonanie2) i zawierają jakoby bilans jego duchowego rozwoju.
Z uczuciem wcale odmiennem podążył mędrzec na zachód. Bogata kultura grecka obiecywała mu hojne wynagrodzenie za nie-znalezienie tego wszystkiego, czego szukał w Egipcie. Miasto jego rodzinne miało oddawna liczne z Włochami związki, z ową Wielką Grecyą, jak ją nazywano z słuszną dumą. Thurii były kolonią ateńską; i jawnie aż do końca wojny peloponezkiej sympatyzowały z me-tropolą. Ale i miasta sąsiednie zostawały w handlowych i politycznych stosunkach z Atenami i były dobrze znane ich obywatelom, zwłaszcza od wielkiej wyprawy Alcybiadesa i Nicyasza. Kiedy Platon płynął ku brzegom Italii, Tarent i silnćm położeniem swojćm kapłanów podówczas nie było w Sais (ci zaś z Heliopolis byli niewątpliwie ciemnymi fanatykami] ani filozofujących Żydówek, ani sentymentalnych Egipcyanek, ani Jerozolima nie była miastem wspauiałem (dopiero Herodes przyozdobił ją w gmachy okazałe) ani Platou miękkim marzycielem. Za io trzecia część: Platon der Philosoph, znowu zbliza się do prawdy historycznej a lata ostatnie filozofa nakreślone z. wielką miłością i gustowuem piórem.
') Piat. Phaed. p. 78. a.
-) Sokrates, który me lubił podróżować, a bez gwałtownćj potrzeby, nigdy Aten nie rzucał, wypowiada przekonanie Platona.
9a