148
eznego jest oddzielenie uczciwych niewiast od „nieuczciwych*4, to bez-wątpienia starać się powinna o to, żeby ludności pozostającej w jakich takich karbach obyczajowych, oszczędzić styczności z osobami, które się z nich wyzuły „Tolerancya" nie znaczy zupełnej wolności ruchów, zgorszenie, od którego chronić jest celem moralności publicznej, szerzyć się nie przestanie, propagując obok jawnego, pokątny nierząd, dopoki bliskie jego sąsiedztwo, zakażać będzie atmosferę rodzin i młodzieży 1).
Kontrola prosty tacy i podnosząc niejako sposób życia pożałowania godny do stanowiska profesyi publicznej, do rozpustnego atoli życia bynajmniej nie zachęca. Owszem może właśnie ułatwić niewątpliwie ciężkie, wejście na drogę życia porządnego. Jestto zadaniem filantropii, której rozszerzenie, byłoby zapewne pożądanem, ale której skuteczność wymagałaby wkroczenia w same przytułki „kobiet zgu-bionych“. Wbrew twierdzeniom zwolenników moralności bezwyznaniowej, doświadczenie przekonało, że nawet zewnętrzne praktyki religijne, mogą w pewnym stopniu zastąpić brak głębszej religijności. Zwracamy uwagę na lo, że prostytutki, zwłaszcza w domach utrzymy-
!) Wszyscy poważnie traktujący tę historyę jak Reclam, Kilim, Htt-gel, oświadczają się za koniecznością „okoszarowania-4 prostytucyi, to jest odosobnienia od rodzin i kobiet uczciwych przez osiedlenie w gospodach oznaczonych dla ułatwienia nadzoru policyjno-iekarskiego, za czem oświadczył się międzynarodowy zjazd lekarski r. 1867. Lecz obok względu sanitarnego, za ,,okoszarowaniem“ prostytucyi, przemawiają względy moralno-społeozne. Mniej wprawdzie zgorszenia sprawia sąsiedztwo kobiet tolerowanych osobno mieszkających, ale tem większa im łatwość usuwania się od kontroli i ukrywania się pod zasłoną zwyczajnego, prawidłowe życie prowadzącego świata, w który tein łatwiój szczepią zarazo obyczajowego nierządu. To mieszanie się nierządu z porządkiem, to—źe tak powiemy—rozpraszanie śmieci, celem jakoby zmniejszenia ich wydatności, nigdzie chyba, nie dochodzi tego stopnia, jak w naszym kraju a szczególniej w Warszawie, gdzie ostatniemi laty doszło do tego, że najcelniejsze dzielnice miasta, pryncypal-ne ulice stały się główną kwaterą prostytucyi, od której wolne są najciemniejsze zakątki, najodleglejsze ustronia, gdzie właśnie stosowną byłaby ich siedziba. "Wielokrotnie ponawiane rozporządzenia policyjne, wzbraniające prostytutkom wagabundy ulicznćj, na cóż się zdały, gdy ich kwatery mieszczą się przy ulicach najwięcej uczęszczanych, niby szyldy handlów reklamowanych; gdy dom nierządu mieszka w najlepszćj komitywie tuż obok uczciwych rodzin, zakładów publicznych uczęszczanych przez kobiety a nawet pensyonatów edukacyjnych?