— 167 -
po łacinie. Macocha gdy ujrzała w tej chwili wchodzących pasierbów, gniew jej zwrócił się ku nim, a mianowicie ku obecnym sąsiadom, za to, że ich sprowadzili dla zabrania majątku po ojcu. W ojcu widać było mocne poruszenie , rzucił na dzieci żałosnym wzrokiem, i kazał je oddalić. Nazajutrz uzyskawszy przystęp do chorego ojca, odebrali od niego błogosławieństwo i kazał im do szkół odjechać. Wszyscy domownicy płakali biednych dzieci, mianowicie żyd arendarz, koło którego przejeżdżali, obdarzył ich różnemi iakotkami i każdemu dał po dwa złote; była to summa, jakiej nigdy w życiu niemieli. Andrzej ukończywszy gimnazyum w Tarnowie, został przeniesiony na Uniwersytet do Krakowa, Kazimierz mu towarzyszył. W Krakowie także trafili na nieszczęśliwą stancyę ojciec, skąpy zawsze, umieścił ich u stolarza, wielkiego pijaka i oszusta Dzieci umierając prawie z głodu, bez spokojnego kątka, gdzieby się uczyć mogły, w najsmutniejszym były położeniu , aż obcy jakiś człowiek zlitował się nad niemi, i umieścił ich gdzieindziej, gdzie i stół znaleźli porządny i dobre mieszkanie, i innych uczniów. Był to raj prawdziwy dla sierot. Gdy Andrzej oddawał się naukom w akademii, i sił swoich próbował w po-ezyi, Kazimierz zostawiony samemu sobie, cały czas .trawił na samotnych przechadzkach i rozmyślaniach, i na zbieraniu i zasuszaniu ziół, naczem całe przedpołudnia trawił na górze S-tej Bronisławy. Książek.