201
ua nauce, którą, polubił zapamiętale i na wesołych harcach na koniu, w których był biegły. Ojciec jego, pan wojewoda ruski, miał niedaleko dzisiejszej Żółkwi, we wsi Turzynie, mały dworek szlachecki. Tu się urodził St-anisław; pod tą skromną strzechą pierwszy raz zabiło mu serce szlachetnym zapałem, po naczytaniu się cudownych opowieści, jakie pozostawili starożytni o swych bohaterach. Rósł więc młody Stanisław na męża godnego pióra Plutarcha. Zatopiony w nauce dziejów, obdarzony nadzwyczajną pamięcią, zdobywał zapasy wiadomości, które później przetrawione w jego własnym umyśle, wyrobiły mu ten jasny pogląd na sprawy kraju, co wcześnie schtnurzył jego czoło niczern nieukojoną troską o losy jego przyszłe. Kiedy nareszcie widział, że błędom i nieszczęściom zaradzić nie może, już tylko jedno pozostało mu pragnienie: być niejako przebłagalną ofiarą, złożoną na ołtarzu ojczyzny.
„Życzę sobie tego (pisze.) abym mógł zdrowiem swojem zastąpić niebezpieczeństwo ojczyzny, a położyć żywot z pogany dla wiary św. chrześcijańskiej.... Ale to idzie wedle woli i obiecania Bożego. Życzę pewnie sobie śmierci tak słodkiej dla wiary św., dla ojczyzny, ale nie wiem jeślim tej łaski od Pana Boga godzien. Jakożkolwiek