374 Rozdział 6 — Romantycy
stać, którą diabeł niesie na zakrzywionych widłach wbitych w jej plecy.
Diabły zasięgają rady Minosa. Ten ma postać wielmożnego pana Biagia *. Wskazuje palcem miejsce, które nieszczęsny ma zająć w płomieniach widocznych w dali. Jednakże wielmożny pan Biagio ma ośle uszy; jest umieszczony nie bez powodu tuż pod obrazem kary za pewien haniebny występek. Jego twarz jest tak podła, jak tylko pozwala na to groza tematu. Wąż okręcony dwukrotnie wokół jego ciała gryzie go okrutnie i wskazuje drogę, która zaprowadziła go do piekła **. Ideał złego ducha był niemal równie trudny do wynalezienia jak ideał Apolla, i na swój sposób wzruszył chrześcijan piętnastego wieku.
Grota znajdująca się po lewej stronie łodzi Charona przedstawia czyściec, w którym pozostało jedynie kilka diabłów rozpa-czających, że nie mają kogo dręczyć. Aniołowie wyciągają stamtąd ostatnich grzeszników, którzy się oczyścili. Ci grzesznicy uciekają mimo diabłów, które chcą ich zatrzymać, dostarczając Michałowi Aniołowi tematu do dwóch wspaniałych grup.
Nad strasznym sternikiem znajduje się grupa złożona z siedmiu aniołów, którzy budzą umarłych straszliwą trąbą. Jest z nimi kilku doktorów Kościoła, którzy mają pokazywać potępionym prawa, według których zostali skazani, i wskrzeszonym przepisy, według których będą sądzeni.
Wreszcie dochodzimy do grupy jedenastej. Chrystus' jest przedstawiony w chwili, gdy ogłasza straszny wyrok. Wszystkich, którzy go otaczają, mrozi gwałtowna trwoga; Matka Boska odwraca głowę i drży. Z prawej strony Chrystusa widać majestatyczną postać Adama. Pełen egoizmu właściwego chwilom wielkiego niebezpieczeństwa nie myśli zgoła o tych wszystkich ludziach, którzy są jego dziećmi. Trzyma go za rękę syn Abel. Po lewej ręce Adama widzimy jednego z przedpotopowych patriarchów, których lata liczą się na wieki i którzy nie mogą ze starości utrzymać się na nogach.
1 j&fis * krytykujących Mlchata Anioła.
** Cryicy unię wielkiego odstna ceremonii kryto klucsem do akcji Świętego Bła*
Po lewej stronie Chrystusa święty Piotr, wiemy swej nieśmiałej naturze, żywo pokazuje Zbawicielowi klucze do nieba, które mu Chrystus niegdyś powierzył, i drży z lęku, że tam nie wejdzie. Mojżesz, wojownik i prawodawca, wpatruje się w Chrystusa z głęboką, pozbawioną trwogi uwagą. Święci znajdujący się nad nimi mają ów odruch pełen naturalności i prawdy, który każe wyciągać ramiona na wieść o strasznym wydarzeniu.
Poniżej Chrystusa święty Bartłomiej pokazuje nóż, którym był obdzierany ze skóry. Święty Wawrzyniec zakrywa się rusztem, na którym wyzionął ducha. Jakaś kobieta, umieszczona pod kluczami świętego Piotra, wygląda, jakby wyrzucała Chrystusowi jego surowość.
Chrystus nie jest sędzią: to nieprzyjaciel, któremu sprawia przyjemność skazywanie nieprzyjaciół. Ruch, z jakim wypowiada przekleństwo, jest tak gwałtowny, że Zbawiciel wygląda, jakby rzucał włócznię.
II
[...] Jesteśmy w przededniu rewolucji w sztuce. Duże obrazy składające się z trzydziestu nagich postaci, skopiowanych ze starożytnych posągów, i ciężkie tragedie w pięciu aktach, wierszem, to są na pewno dzieła godne najgłębszego szacunku, ale cokolwiek by kto o nich mówił, zaczynają nudzić, i gdyby dziś powstał obraz Sabmkly uważalibyśmy, że jego postacie są pozbawione namiętności i że to niedorzeczność iść przez cały kraj do boju nie odzianym. — Ale przecie tak jest przyjęte na starożytnych płaskorzeźbach: — zakrzykną klasycy malarstwa, ludzie, którzy oceniają wszystko poprzez Davida i nie potrafią powiedzieć trzech słów, aby nie było w nich stylu.—• A co mnie obchodzi starożytna płaskorzeźba? Spróbujmy lepiej stworzyć dobre malarstwo nowoczesne. Grecy lubili nagość, my jej nigdy nie oglądamy, i — co więcej H| przejmuje nas wstrętem.
Lekceważąc oburzenie przeciwników powiem wszystkim szczęk