372 Rozdział 6 — Romantycy
głowy. Jedna postać, w samym rogu obrazu, dźwiga z wysiłkiem płytę grobowca. Mnich, który wskazuje lewą ręką na straszliwego sędziego, to portret Michała Anioła.
Tę grupę łączą z następną postacie, które idą na sąd nie wzy-, wane; powstają szybko lub powoli, z większym lub mniejszym trudem, zależnie od ciężaru grzechów, z których mają zdawać sprawę. Aby pokazać, że chrześcijaństwo dotarło do Indii, Michał Anioł namalował jedną postać ciągnącą w niebo na różańcu dwóch Murzynów, z których jeden odziany jest w szaty mnicha. Wśród postaci drugiej grupy idącej na sąd wyróżniamy jedną wzniosłą: podaje dłoń grzesznikowi, który pomimo okrutnej trwogi zwraca głowę w stronę Chrystusa i patrzy z iskrą nadziei w oczach.
Trzecia grupa, na prawo od Chrystusa, składa się z samych kobiet, które na pewno będą zbawione. Tylko jedna jest całkiem naga. Są tu jedynie dwie głowy kobiet starych. Wszystkie mówią. Jedna tylko jest naprawdę piękna według naszych pojęć: to matka, która osłania przerażoną córkę i patrzy na Chrystusa z szlachetną pewnością siebie. Tylko te dwie postacie w całym obrazie nie są przejęte grozą. Matka przypomina trochę swym ruchem grupę Niobe.
Czwartą grupę, nad kobietami, tworzą istoty obce w tej akcji. Są to aniołowie niosący w triumfie narzędzia mąk. Podobnie grupa piąta, umieszczona w rogu obrazu, na prawo.
Niżej, po lewej stronie Zbawiciela, jest fragment, który stanowi triumf Michała Anioła: to grupa zbawionych, sami mężczyźni Rozróżniamy między nimi postać Henocha. Dwie grupy tworzą ludzie, którzy się ściskają:, to są krewni, którzy się spotkali. Cóż za chwila! Ujrzeć się po tylu wiekach, i to. w minucie, kiedy co uniknęło się takiego nieszczęścia! Księża ganili, oczywiście, ten wybuch radości* i doszukiwali się niecnych powodów. Ostatni święci z tej grupy pokazują potępionym narzędzia swych mąk. aby pogłębić ich rozpacz. Ten gest był chyba ogólnie chwalony. Tu właśnie Michał Anioł popełnił dziwny błąd. Święty Błażej pokazujący potępieńcom rodzaj grabi, widocznie narzędzia
swej męki, schyla się nad świętą Katarzyną, która była początkowo całkiem naga i obraca się żywo ku niemu. Daniel da Voł-terra otrzymał specjalne polecenie, aby dał świętej Katarzynie suknię i odwrócił twarz świętego Błażeja do nieba.
Sama siódma grupa by ^wystarczyła, aby na zawsze wryć wspomnienie Michała Anioła w pamięć nawet najzimniejszego widza. Nigdy żaden malarz nie stworzył nic podobnego i nigdy nie było okropniejszego widoku.
Są to nieszczęśliwi wygnańcy wleczeni na męki przez zbuntowanych aniołów. Buonarroti odtworzył pędzlem ponure obrazy, które wyryła niegdyś w jego duszy płomienna wymowa Savona-roli. Wybrał po jednym przykładzie z każdego grzechu głównego. Skąpstwo trzyma klucz. Daniel da Volterra zamalował częściowo okropną karę za ten występek ukazany całkiem na prawo, tuż koło ram obrazu. Michał Anioł, wyniesiony do godności kaznodziejskiej, porwany tematem, mający wyobraźnię sprowadzoną na manowce ośmioletnimi rozważaniami o dniu tak strasznym dla człowieka wierzącego i myślący jedynie o swym zbawieniu, chciał ukarać ten najpłodniejszy wówczas występek w sposób najbardziej wstrząsający. Wydaje mi się, że groza tej kary graniczy z prawdziwą wzniosłością w tym rodzaju.
Jeden z potępionych chciał widać uciekać. Porywają go dwa diabły i nęka olbrzymi wąż. Potępieniec trzyma się za głowę. To jest najstraszniejszy obraz rozpaczy. Już sama ta grupa by wystarczyła, aby zapewnić artyście nieśmiertelną sławę. Nawet w przybliżeniu nie ma czegoś podobnego u Greków ani u nowoczesnych. Widziałem kobiety, które widok tej postaci prześladował przez tydzień, gdy im ją objaśniono. Nie trzeba mówić o wartości wykonania. Dzieli nas od tej zwykłej doskonałości nieskończona odległość. Ciało ludzkie w skrótach i najdziwaczniejszych pozach jest tu ukazane ku wiecznej rozpaczy malarzy.
Michał Anioł umyślił, że potępieni, idąc do piekła, muszą przechodzić przez łódź Charona, jesteśmy zatem świadkami przybicia łodzi do brzegu. Charon ze wzrokiem pałającym gniewem vrypę<-dza potępieńców z łodzi, okładając ych wiosłem. Na brzegu w różny sposób łapią ich diabły. Widzińiy tu skurczoną ze zgrozy po-