280
dowycb, ale również i biednego wyrobnika, co zgarbiony dzień cały, a nieraz i w nocy pracować musi w pocie czoła na kilka groszy, i to najczęściej nie na to, by sobie za pieniądze zarobione sprawić jakąś przyjemność, ale dla głodnych dzieci i żony. Pieniądz winien zaspokajać i jego pragnienie szczęścia, bo ono jeszcze silniej się u niego odzywa, niż u milionera. Mrzonką zaś jest, by kiedyś na ziemi miał być zaprowadzony idealny stan, by wszyscy jednakowe posiadali majątki; socya-lizm zręcznie tylko wyzyskuje żądzę serc posiadania szczęścia, ale obietnic swych nigdy nie spełni. Dalej, pieniądz nigdy nie jest dla siebie celem, jest on tylko środkiem do dopięcia innych celów. Pominąwszy bowiem ludzi skąpych lub chciwych, którzy pieniądz kochają dla niego samego, (co jako chorobliwy stan uważać należy), wszyscy inni za pieniądze chcą nabyć innych dóbr, z których posiadania dopiero spodziewają się dla siebie szczęścia. Ze w końcu pominę mnóstwo innych niekonsekwencyj, wynikających z poczytywania majątku za szczęście prawdziwe, każdy wie, że zgryzoty sumienia, żal z jego wymykania się w godzinę śmierci, upokorzenia, choroby, nudy w jednej osobie razem z majątkiem znaleźć się mogą, co dowodzi, że majątek nie może wszechstronnie zaspokoić pragnienia szczęścia, jakie każde serce ludzkie posiada. Czyż to nie w tych sferach giełdowych znajduje się najwięcej ludzi niesumiennych, prawdziwych wyrzutków społeczeństwa, nieraz przeżytych, że zazdroszczą prostemu wyrobnikowi snu na twardej ziemi i tego apetytu, z jakim zajada kęs czarnego chleba; a nierzadko życiem znudzeni, gwałtownie się na nie targają? Przeciwmie, nieraz widzimy ludzi, którzy żyją w niedostatku, w biedzie, wciskającej się do nich drzwiami i oknami, a mimo to, za szczęśliwych się mają. Któż bardziej szczęśliwy, czy którykolwiek potentat giełdowy, czy taki poverello Dei, Boży biedaczek, św. Franciszek z Assyżu, którego jedyną własnością był Bóg? „Bóg mój i wszystko moje“, to jego ulubione hasło. Któż nie zna tak często przez kaznodziejów przytaczanego przykładu o biednym szewcu, który mimo niedo-