ODPOWIEDZIALNOŚĆ PISARZY. 313
nad księgą, a ma defekt, którego ta nie posiada; sugestyonuje bowiem za pomocą osobistych przymiotów mówiącego; gra na nerwach słuchaczy; posługuje się miejscowością, chwilą, sympatyami. Tego wszystkiego brak książce, zwłaszcza nieznanego autora. A nawet pozbawione owych korzystnych dodatków, bez katedry i oklasków i sławy urojonej czy rzeczywistej, unoszącej się nad głowami i wyobraźnią zebranych, będzie nauczycielstwo w swej formie najprostszej, n. p. jako rozmowa codzienna, jeszcze wywierało urok osobisty, nie towarzyszący żadnej książce a niebezpieczny często dla poznania prawdy. Raczej literaturze należy się przodownictwo w prowadzeniu dusz.
Trudno jednak zaprzeczyć, że po za błyszczącym paradoxem ukrywa się prawda żywotna, której zaniedbanie niepokoiło zawsze umysły szlachetne i przenikliwe. Każde słowo, mówione czy pisane, powinno liczyć się z faktem, że ono na kształt ziarna pada w dusze i może kiełkować a nawet wydać plon dobry lub lichy, według sumienia siewacza, który nieraz z ti ochą pszenicy rzuca pełne garści kąkolu. Wiemy, że Platon patrzał za młodu na taką siejbę lekkomyślną; jeżeli przeto chciał ratować towarzyszy swoich i od logografii grzesznej przeciągnąć do badań filozoficznych, zasłużył na pochwrałę niemałą; jeżeli zaś za daleko posunął się w zapale reformatorskim, uniewinnia go młodość i szlachetne oburzenie. Tern tylko tłumaczy się, że chciał całej literaturze podciąć korzenie, zamiast poprzestać na przeplewieniu chwastu. Dzisiaj znajdujemy się w położeniu stokroć gorszem, bo pod tyranią dziennikarstwa, nie poczuwającego się często do żadnej odpowiedzialności względem czytelników swoich, a jednak nie złorzeczymy literaturze, lecz mamy nadzieję niezachwianą, że siłą rzeczy żywioły dobre i rozsądne wezmą górę w piśmiennictwie peryodycznem i zamienią jego działanie ujemne w psychagogię dodatnią wedle życzeń Platona, prowadząc czytelników do poznania prawdy 1 uśmierzenia w sobie wszelkiego egoizmu.
Nie mniej skrajnym i niesprawiedliwym jest sąd Platona o słowie żywem. Słyszeliśmy, jak wielkich wymaga rzeczy od mówcy, a gdyby ten nawet posiadał je wszystkie, nie będzie nigdy zabierał głosu w zebraniu publicznem, z obawy, że nie potrafi zastosować mowy swojej do tylu nieznanych charakterów. To też ustałaby wymowa wszelka, bo Platon uznaje tylko nauczycielstwo,