351
ZNAKOMITOŚĆ BIESIADY.
opisu x), spokojnie przypatrując się przyjaciołom i wrogom. Tak już z daleka oznajmiał, że kto go zaczepi, przeciw temu będzie się bronił straszliwie* 2). Słowem, co do animuszu rycerskiego, nie ma on sobie równego.
Gdy Alcybiades skończył, Sokrates żartami prześladuje go i żeby lepiej mu dokuczyć, zamierza wygłosić mowę na cześć Aga-thona, ale przez drzwi, których niedbale strzeżono, przybywa coraz więcej nocnych hulaków i zaczyna się powszechna pijatyka. Powoli jedni się wynoszą, inni zasypiają, tam, gdzie każdy leżał, a gdy nad ranem budzi się Arystodem, ten sam, który opowiada dzieje tej biesiady, spostrzegł, że trzech tylko dotrzymało placu, Agathon, Arystofanes i Sokrates. Zapijając po kolei z ogromnej czary, dyskutowali o sztuce scenicznej, i zdawało się Arystodemowi, który zresztą był bardzo zaspany, że Sokrates przekonał obu towarzyszy swoich, że tego samego męża rzeczą jest, umieć i tragedye pisać i komedye, bo kto wedle reguł sztuki układa pierwsze, posiada także możność tworzenia drugich 3). Ale niebawem sen zmorzył obu poetów, filozof zaś poszedł do Liceum, gdzie po kąpieli orzeźwiającej oddawał się zwykłym zajęciom swoim aż do wieczora 4).
Ażeby słusznie ocenić piękność tego arcydzieła literackiego, należałoby przechodzić i szczegóły jego budowy i przedziwną orna-
*) Cytat z Chmur Arystolanesa w. 361.
2) Symp. p. 321 a — c.
3) Nie znamy poety starożytnego, któryby obie uprawiał muzy, jak Szekspir lub Kalderon, skąd Bernhardy widzi w słowach Sokratesa zapowiedź epoki nowej, gdy każdy wieszcz celować będzie we wszystkich rodzajach swej sztuki (Griech. Litter. II. 2. 618). Jednakże tłumaczenie takie sprzeciwia się wyraźnym oświadczeniom Platona w Rzeczypospolitej (p. 394 d—395 a), że ten sam autor nie może być równocześnie i tragikiem dobrym i komedyopisarzem, ani nawet ten sam aktor występować z powodzeniem na obu scenach. Inni rozumieli, że Platon już wtedy nosił się z myślą napisania po Biesiadzie, Fedona. Tamta byłaby niby komedyą, ten tragedyą. Ale i to przypuszczenie zupełnie dowolne. Wytłumaczenie zagadki znajduje się w Fedrosie (p. 2Ó0—262 c), gdzie mówcy i sofiści wszelkiego rodzaju powinni od filozofa nauczyć się zasad umiejętnych swego postępowania. W podobny sposób poeci, jeżeli nie chcą poprzestać na samorodnym popędzie, lecz zbadać umiejętnie reguły swej sztuki, muszą się udać do tego, który jeden zgłębił istotę muzy tragicznej i komicznej, a tym jest filozof, do mego należy stanowienie praw, rządzących każdym rodzajem wymowy, zatem i scenicznej. Zob. komentarz R e 11 i g’a str. p. 367. Porów, także S u s e m i h Ta, Die genet. Entwickelung der platan. Philos. I. 403 ; II. 293.
4) Symp. p. 223 d.