36 o SOKRATES.
z jam — wszystko to przeraża 1). Nie można brzydszej wy myśleć twarzy. A jednak czujesz, że musiałbyś pokochać tego człowieka, gdybyś się z nim spotkał. Z oczu bije taka poczciwość, z wypukłych fałdów nad brwiami taki rozum przenikliwy, z czoła taki spokój i taka myśli potęga, a z całćj twarzy tyle szczerćj dobroci, że czujesz się podbitym energią duszy bogatój, która ciągłą pracą nad sobą, wytrwałą walką z namiętnościami, mozolnem dobijaniem się cnoty i prawdy, potrafiła wstrętną powłokę cielesną zamienić w zwierciadło duchowej zacności. A nie chcesz wierzyć słowom moim, idź czytelniku dwie komnaty dalej, gdzie w niezrównanój piękności greckiego półboga jaśnieje Antynousz, najpiękniejszy z śmiertelników i popatrzywszy się na idealną bezmyślność młodzieńca, marzącego o wieńcu, który trzyma w ręku, a może o ni-czem, wracaj na powrót do brzydkiej głowy o rysach Sylena, a wtedy uczujesz cała wielkość filozofa, którego kochał Alcybiades a wielbił Platon.
Urodził się w Atenach r. 469'ż) z ojca Sofroniska, matki P'e-narety3). Ojciec był rzeźbiarzem, matka akuszerką. Młodość przepędził w pracowni ojca, ucząc się jego kunsztu, a w drugim jeszcze wieku po Chr. oglądał Pauzaniasz tuż przy Propileach płaskorzeźbę Chary tek, która uchodziła za jego dzieło4). Kry ton jednak, bogaty Ateńczyk, najwierniejszy z jego przyjaciół i najdawniejszy, dostarczył mu środków, że mógł porzucić dłuto, a zupełnie oddać się szukaniu prawdy. Prawom posłuszny, ożenił się z nie złą kobietą, tak niesłusznie osławioną Xantyppą5), z której doczekał się trzech synów. Ciało miał* silnie zbudowane i zdrowie dobre, był wstrze-
*) Biusty Sokr. zgadzają się dobrze z opisem jego postaci u Piat. Sympos. p. 215. Xenopk Sympos. 2,19; 4no; 5,5 etc. Por. także Schuster, Die Bildnisse der gruch. Philosophen. Leipzig 1877.
2) Albo krótko przedtem. Przy śmierci (399) miał skończonych lat 70.
;!) Szczegóły życia u Xenofonta [Memorab. i Sympos.); Platona (w wielu dialogach); Diog. z Laerty (II. 5. §. 18—47) i t. d.
Resztki tćj płaskorzeźby odkryto na tern samem miejscu gdzie pierwotnie była umieszczoną, kopia zaś dosyć wierna, istnieje w Watykanie (Masco Chiaramonłi). Robota archaistyczna, ciężka, ale nie bez pewnego wdzięku. Zob. rysunek w Denk-rnaler der alt. Kunst. Tom I. str. 375, a uwagi tamże str. 203 i 376.
5) Zob. o nićj Ze ller, zur Ehrcnrcttung der Xanthippe (Vortr. und Abhandl. Tom I. str 51 i nast.) i moją rozprawkę: »Obrona Xantyppy« w Kronice Rodź.« z r 1867.