397
waty w kierunku pionowym, zabarwiony pięknemi kolorami tęczowemi i zamknięty górą i spodem półkolami a po bokach równoległemi linijami. Szerokość tego obiazu wzięta w kierunku linii równoodległe} do krawędzi pryzmy, równa się średnicy kółka, otrzymanego w tej odległości bez pryzmy; długość zaś jest znacznie większa. Jak długo ona nie przechodzi podwójnej szerokości, środek jego jest biały, a obydwa końce są pokryte bardzo żywemi kolorami, niejako barwnemi pasami, z których jedne zachodzą na drugie, a jednak łatwo rozeznać się dadzą. Im bardziej się tarcze oddali od pryzmy, tern dłuższy okaże się obraz i tym lepiej oddzielają się od siebie pojedyncze części tej różnobarwnej taśmy, w której nareszcie środkowa białość znika. Wtedy w barwnym obrazie, nazywanym widmem słonecznetn, widać nieskończenie wielką liczbę rozmaitych barw, między któremi rozróżniamy siedm głównych, które w tym porządku oil dołu do góry po sobie następują; czerwona, pomarańczowa, zołta, zielona, błękitna, niebieska (jndigo) i fioletowa. Barwy te nie mają w widmie jednakowej rozciągłości; fioletowa jest najwięcej, a pomarańczowa najmniej szeroka. Te barwy nazywamy barwami p ’ w kistko wem i, proste ml czyli nie-zlożoneml, gdyż powstały z białego światła i już więcej nie rozkładają się na innobarwne promienie przechodząc przez pryzmy. Ponreważ one są podobne do kolorów tęczy, zowią się też barwami tęczowemi. Promienie czerwonego światła doznają w przechodzie przez pryzmę najmniejszego, a promienie fioletowego światła, największego załamania, inne zaś pośredniego; dla tego promienie fioletowe mają nazwę naiłamliwszych. a czerwone najmniej łamliwych promieni. Z doświadczenia tu opisanego widać wyraźnie, iż światło białe składa się z promieni światła różnobarwnego czyli z promieni tęczowych, na które się rozkłada przy załamaniu w ciałach pryzmatycznego kszrałtu. Jeżeli widmo słoneczne rzucimy na drugą pryzmę, równą zupełnie pierwszej i mającą tak zwany łamiący kąt obrócony do góry, lub jeśli je przetniemy zwierciadłem wklęsłem i w ognisku jego postawimy kawałek białego papieru, okaże się na nim jasne białe kółko, przedstawiające mały obraz słońca. To dowodzi, źe światło rozłożone na kolory, staje sie znowu białem, skoro się promienie jego tak ze sobą pomieszają, iż z każdego punktu miejsca niein oświeconego, przychodzą równocześnie do oka promienie wszystkich barw, z których składa się białe światło. Przekonać się o tćm można bardzo łatwo zapo-mocą optycznego krążka Newtona. Jest to kółko tekturowe, mające blisko 35 centimetrów średnicy, podzielone na siedm wycinków. Środek jego i brzegi są pokryte czarnym papierem, a od środka ku obwodowi w każdym wycinku naklejone paski papieru czerwonego, pomarańczowego, żołtego, zielonego, błękitnego, niebieskiego i fioletowego, tak że przyroda barw i ich względna rozciągłość przedstawia szereg widm po sobie następujących, Gdy tak przyrządzony krążek szybko się obraca, siatkówka oka otrzymuje wrażenia' siedmiu barw widma bardzo prędko jedno po drugiem, a że poczucie ich w nerwach nie przemija tak prędko, więc powierzchnia kółka wydawać się będzie -białą, czyli raczej szarawą, gdyż pojedyńcze barwy, rozłożone na niem, nie są ściśle barwami tęczowemi. Pierwszy Newton rozłożył białe światło zapomocą pryzmy i następnie je znowu złożył. Barwa światła i wielkość łamliwości jego są tak ściśle ze sobą powiązane, iż skoro się ta ostatnia zmieni, zaraz także i barwa inna okazać się musi. Pierwotne zaś barwy nie zmieniają się więcej, jak to jpź wyżej wspomniano, przez żadne, chociażby i kilkakrotnie powtórzone załamanie. Newton nazwał barwami dopełniająccmi takie barwy, które połączone ze sobą dają białe światło. Każda barwa ma zawsze swoją