623
Sierpnia 1809 r. w Krzemieńcu. Dzieckiem jeszcze będąc, okazywał ogromne zdolności. Miał zaledwie lat ośm, gdy rzewnemi zalewał się łzami rthd Homero-wską Iliadą. Kiedy go ojciec wcześnie odumarł, staranne wychowanie pod okiem troskliwej matki pobierał w Wilnie, zkąd, po ukończeniu nauk uniwersyteckich na wydziale luerackim, udawszy się do Warszawy, gdzie słuchał również niektórych kursów, wszedł w 1829 r. na applikacyję do komissyi rządowej przychodów i skarbu. Ale dusza jego rwała się do poezyi i nie mogła upodobać sobie w oschłych zajęciach urzędowych; obok innych prób, np. Mindowe, przynajmniej w większej połowie, pochodzi z owej epoki młodzieńczej jego twórczości, do której zaliczyć również należy cudną natchnieniem modlitwę, zaczynającą się od słów: „Bogarodzico! Matko dziewico!’’ Podczas wypadków 1831 r. towarzyszył agentom dyplomatycznym do Paryża i Londynu, a we Wrześniu tegoż roku stale w Paryżu osiadłszy, z początku mieszał się pełnem życiem do owoczesnych ruchów politycznych, ale wnet pojął, jako inne jest jego posłannictwo i poświęcił się zupełnie pracom literackim, do śmierci pozostając wiernym Muzie. W r. 1833 ogłosił pierwszy swój Zbiór poezyj, który znakomitego poetę Polsce objawił. Roku 1836 wyjechał do Szwajearyi, a ztam-tąd do Włoch; w ogóle wiele podróżował, a że żadnym obowiązkiem nie był zaprzątniony, a pomoc z domu nadsełana chroniła go od kłopotów o byt ma-teryjalny, przeto życie swoje natchnieniom tantazyi ochoczo powierzał. Łatwo tez sobie wyobrazić, jak olbrzymie wrażenie na duszy tak artystycznej, jak Julijusza, sprawiło niebo włoskie, utwory sztuk tam nagromadzone, i cudne tego kraju podania. Tamto poznał się Słowacki z Zygmuntem Krasińskim i zawiązała sio miedzy tymi poetami ścisła zażyłość. Przyjaźń ta nie powinna była nigdy się skończyć. A przecież stało się inaczej, lubo mimo to, pamiątka tego stosunku przyjaznego była dla Słowackiego zawsze najświatlejszą gwiazdą przyszłości. Tegoż samego roku w jesieni wyjechał z Neapolu do Egiptu, gdzie zwiedzał piramidy i dotarł aż do pierwszych progów Nilowych. Wracając przez Syryję, przebył w puszczy pod namiotem straszliwą burze, w czasie której mały strumyczek wzrósłszy nagle w ogrom rzeki rozkiełzna-nej, zagroził nawet życiu poety. W Jerozolimie noc całą przepędził przy grobie Zbawiciela, a później (r. 1837) bawił czas jakiś w klasztorze Maronitów koło Bajrutu, gdzie rozpoczął poemat AnhelL Szczegół ten mało znany objaśnia nam bardzo dobrze te majestatyczną, ale nieco ciemną i mistyczną barwę poematu. Skupienie myśli wpośród pamiątek religijnych i pełnej powagi samotności zwróciło poetę ku cierpieniom ludzkości. W roku 1838 wrócił poeta przez Włochy do Paryża, gdzie, wyjąwszy małe wycieczki, stale przebywał aż do roku 1818. Bawiącego kilka tygodni we Florencyi, poemat Dantego natchnął nowym utworem/ p. t. Piast Dantyszek herbu Leliwa, O piekle. Jednym z najważniejszych i najobszerniejszych z tego czasu utworów Słowackiego jest Kordyan, olbrzymi gwałtowną siłą, choć poeta spotyka się w nim nieraz z Dziadami, równie jak poprzednio w Żmii z Bogdanem Zaleskim, jak w Hugonie z Konradem Wallenrodem, jak w Mnichu i Lambro z Byronem. W ogóle przez lat blisko dwadzieścia próbował Słowacki jak najrozmaitszych kierunków, wszędzie zostawując po sobie świetne ślady. Dwadzieścia lat nie mógł przecie znaleść zaklęcia, któremby tak jak chciał wpłynął na ogół swego narodu. Tęsknota i niezadowolenie często walczyły z jego żelazną wytrwałością, nigdy jej nie pokonały; wierzył w swoje powołanie, tylko mu się zdawało, że dróg jego odszukać nie zdoła. W całym szeregu