640
ścią, co nawet wcześniej nastąpić mogło, posuwa się ku zachodowi. Lecz nie przybywa jako koczownik, włóczęga i rozbójnik, bo o tern znane nie rozpowiadają źródła, przychodzi z dobytkiem i pługiem zajmować i uprawiać ziemie pustką leżące lub słabo zaludnione. Za pierwszem wystąpieniem na widowni dziejów pewrnych objawia się pod własnem mianem, nie na stopie rozwoju pierwotnego, ale na tej, którą narody same sobie zostawione po wielu dopiero wiekach zajmują. Nie mógł więc przybyć tu od razu ze stepów Azyi, ale przeniósł się z bliskich przyległych okolic. Jakim był w pierwszym okresie, nim pod swojskiem szczepowem nazwiskiem wystąpił, niewiadomo, obcy bowiem pisarze nie zebrali podań nowo im ukazującego się narodu, a swojscy zbyt późno pojawili się, aby znaleść mogli w pamięci jego pewne i wyraźne ślady tej pierwszej doby, zatarte zupełnie wielkiemi następnego rozwoju wydarzeniami. Pracowite zatem uczonych przebadywania nie mogą przywrócić tych dziejów, lecz nagromadzają jedynie dowody, źe plemię słowiańskie jest miejscowem w Europie, nie zaniesionem tu dopiero burzą Hunnów, która za słabą była, aby milijony napędzić na Europę rolników. Słowianie w ciągu trzech wieków od czasu, gdy pod swą nazwą historycznie wystąpili, zajmują i zaludniają prócz pierwotnych siedlisk swoich najmniej kilkanaście tysięcy mil kwadratowych i są w czasie walk z Niemcami nader ludni na zachodzie i południu, urósłszy w milijony. Takiej jednolitej, choć miejscowo odcieniami koniecznemi w charakterze, obyczajach i mowie urozmaiconej ludności wielomilijonowej, która swym pługiem pustki europejskie uprawiać przyszła, żadna siła zewnętrznego napadu, żadna burza poruszyć z miejsca i setki mil zanieść nie zdołała. Przeciwnie widzimy w tern rozrój miejscowy niejako spofpżniałego wewnątrz plemienia, co zajmując stopniami przyległe gniazdu swemu ziemie, coraz dalej się wysuwał na wszystkie strony. Nim zaś rojenie podobne nastąpić mogło, musiał na miejscu, zkąd wyszło, długie wieki spokojnie przebywać, wzmagać się i rość. Nie można zatem zgodzić się z twierdzeniem, źe dopiero najazd Gallów lub zwycif ztwa Rzymian nad Dunajem zaniosły związek jego na północ Karpat. Byłyto tylko przypływy pomagające wzrostowi miejscowego plemienia, przyspieszając dojrzenie jego do rozwoju, wpływające na zodcieniowanie pierwotnego typu, które powstać musiało ze lewku dwu, choćby nawet kiedyś pokrewnych, lecz z postępem czasów odbiegłych od siebie pierwiastków. Gdyby pozostały zabytki mowy Traków, Getów, Daków, Illyrów, Gallów i Pannonów, jak są Czudów, Germanów, Słowian, Greków i Rzymian, możnaby prędzej pewne czynić wnioski, czy rzeczywiście Słowianie są potomkami Illy-rów lub Traków. Sam bowiem historycznie wykazany rozpływ ostatnich na północ niczego nie dowodzi. Mogli tak dobrze przepaść w jej obszarach, jak przepadli Scytowie i Sarmaci, Hunnowie i A warzy, a później Pieczyngi, Po-łowcy i Chazarzy, chociaż obszernym przestrzeniom panowali. Prócz pewności o przebywaniu szczepu słowiańskiego na północ Dunaju Karpat od czasów niepamiętnych, nie ma bynajmniej pewnych podań jego wewnętrznych dziejów, a z tego co nam starożytność o Wenedach lub o innych plemionach w rzeczonych stronach podała, dziejów tych stworzyć niepodobna. Wskazują one jedynie, źe oddawna był w skrajnych częściach swoich na najazdy i podboje obcych plemion narażony, które powoli, po wiekach z dziedzin swoich wypędzał lub pochłaniał, jak naprzykład Gotów, Gepidów, Wandalów na zachodzie, Scytów, Sarmatów i Gallów na wschodzie i południu. Jaką to koleją postępowało, jakie zmiany wewnątrz sprawiało, o to daremnie dziejopis dawne pomniki zapytuje i ledwie po troskliwem rozpatrzenia rozmaitych ruchów plemion