919
że było to za oblężenia Częstochowy przez Gustawa Adolfa. Dwie nieprawdy, do których i trzecia przyszła, że Częstochowa jestto najpierwsza w Polace twierdza. Faggiuoli rozszerzył się też nad opisem kuchni częstochowskiej. Oto wszystkie wrażenia, jakie przejeżdżający orszak poselski wyniósł ze świętego miejsca. Jechali dalej Włosi przez Radomsk, Wolborz, Rawę i Msczo-nów. Narzekali ciągle na niewygodę, nie mieli co jeść i pić, po stacyjach skarżyli się, że nie mogli dostać szklanki wody, to jest pewno wytłómaczyć żądań swoich nie mogli i rozgniewani przeklinali kraj (luogo scommunicato), nazwisk polskich wymówić nie mogli. Około Rawy opuścił nuncyjusza Krzysztof Polak, którego ztąd, że Polak, wrziął sobie S. C. w Rzymie za koniuszego. Wróciwszy do ojczyzny cudzym kosztem, pożegnał Włochów twierdząc, że tu jest szlachcicem i że nie służy nikomu, owszem sam utrzymuje sługi. W Mszczonowie byli Włosi na obiedzie w domu kardynała Radziejowskiego. Do Warszawy przybyli 24 Czerwca. Na powitanie nuncyjusza wyjeżdżał Bartłomiej Sardi z Lukki Włoch, zawiadowca poczt w Rzeczypospolitej i ojciec Franciszek Bonesana teatyn medyolański, internuncyjusz tymczasowy. Po przyjeżdzie nuncyjusz uwiadomił podkomorzego koronnego i króla mieszkającego w Wilanowie o swojem przybyciu. Król natychmiast przysłał swego sekretarza Włocha z Lukki Talentego z powitaniem. Stanął nuncyjusz w klasztorze bonifratrów przytykającym podówczas do ogrodu morsztynowskiego (dzisiaj Saski), którego właścicielem był właśnie Bieliński podkomorzy, zięć dawnego właściciela Morsztyna. Podkomorzy pozwolił nuncyjuszowl przechodzić się po ogrodzie. Tam też przedstawiali się mu najpierwsi z duchowieństwa polskiego, Witwicki biskup poznański i w arszawski i sławny autor dzieła Epistotoe hi-storico familiares Załuski; trzecim z kolei był metropolita unii, ksiądz Cypry-jan Zochowski; po nim przybiegli inni, jak Mikołaj Popławski i Kazimierz Szczuka. Włoskich księży zastał nuncyjusz wr Warszawie sporą liczbę, księdza Voltę i kapucynów, którzy kościół i klasztor sobie budowali. Wjazd uroczysty do Warszawy odbył się 9 Lipca, wyznaczony był ksiądz Mikołaj Wyżycki referendarz koronny, do wprowadzenia nuncyjusza. Król który umyślnie zjechał z dworem z Wilanowa, przyjmował nuncyjusza w pałacu kazimirowskim. Po królu odwiedził nuncyjusz Maryję Kazimirę, królewicza Jakóba, królewnę, po nich najmłodszych królewiczów'. Nuncyjusz był to człowiek dumny i z rodu, i ze swojego stanowiska, a do tego bardzo drobiazgowy. Pilnował najśmieszniejszych przepisów etykiety, jak ów sławny mistrz obrzędów Paweł Mu-cante, który przyjechał do Polski z kardynałem Gaetano (ob.). Polska gorszyła nuncyjusza swoim brakiem etykiety, niezważaniem na formy i ztąd co krok za uchybienie to sobie wziąwszy, co uchybieniem nie było, coraz więcej głowę do góry podnosił, z wysokości niedostępnej na Polskę spoglądał. Na pierwszem posłuchaniu król z gołą głową stojąc, nie pozwolił przez to samo i nuncyjuszowi włożyć kapelusza, co wypadało z etykiety. U królowej nie wytrzymał już i głowę nakrył, lecz spostrzegł, że to się nie podobało na posłuchaniu. U Jakóba siedział w kapeluszu, ale gdy królewicz na pożegnanie o cztery tylko kroki go odprowadził za drzwi, umyślnie drugie mu oddał odwiedziny i natychmiast, żeby królewicz błąd swój naprawił. Jakób wtedy grzeczność dalej posunął jak wypadało, co znów zaniepokoiło nuncyjusza, o którym z tego powodu mówi Faggiuoli, że zalecać się musiał ,,jak płocha niewiasta.” Wziąłby to za drwiny, więc przekonywał, że to a to mu się należy i więcej nie chciał. Toż kiedy później księżna Radziwiłłowa, siostra królewska, przyjmując go u siebie, była więcej grzeczną nad przepis nuncyjusz zaklinał ją, że-