30
Ledwie to wyrzekł, cherlawego łupieżcą jak gdyby kto obuchem w głową uderzył, na moment zamarł, oczy zamknął, głową pochylił i zgarbił sie, ale nie trwało to długo, prądko otrząsnął sią i wrzasnął ochrypłym, urywanym głosem:
— Nieprawda! A zresztą, gdyby i tak było, to na to jest cesarz, prawo, sąd. Zostałem ukarany... Nie wam, psy, mnie sądzić, nie wam! — wył, uderzając pięścią w stół.
Wyprostowany, z hardo podniesionem do góry czołem, ze wzrokiem iskrzącym, wydawał sią po staremu groźnym, strasznym dla ludzi. Andrzej mimo-woli cofnął sią w tył, kobiety i dzieci, zwabione hałasem z za przepierzenia, pierzchły z popłochem na-powrót; tylko „mirjaczka" Simaksin choć drżąca-i blada, nie uciekła, lecz pchana siłą swego kalectwa, szła ku Rosyaninowi, uderzając rąkoma o biodra, bełkocząc coś niewyraźnie, naśladując jego mc ruchy i wykrzywienia.
— Weźcie ją! weźcie ją, starą wiedźmą! — czał tenże, chwytając sią za głową. — Jeszcze tego brakowało! Weźcie ją natychmiast... Uuu! Zabiją!
Nikt sią jednak nie ruszył, nie, przeląkł; przeciwnie : ci, co byli pierzchli, powyłazili z kątów i u-tworzyli dokoła zapaśników wesoły, śmiejący sią amfiteatr widzów. Nawet chora Andrzejowa wysunąła się z za przegródki i oparta na kiju przypatrywała sią z uśmiechem pociesznej scenie. Wciąż nastąpifjąca „mirjaczka" była już tak blisko, że o mało nie chwyciła rąkoma trząsącej sią brody cudzoziemca, ten ze swej strony już siągał warkoczów historyczki, gdy Ujbanczyk wpadł pomiądzy nich i pchnął oboje na dwie różne strony. Śmiech ucichł: Simaksin, mrucząc, wróciła za komin. Rosyanin, powaliwszy sie na po-